Postautor: CubeX » czw cze 02, 2005 8:46 am
Te dwa koncerty, choć grało to samo Maiden, były bardzo od siebie różne. Jednym odpowiadają więc okoliczności towarzyszace pierwszemu, innym - drugiemu. Ja znalazłem sporo plusów imprezy we Wrocku, ale i w Chorzowie. Trudno mi dokonać jednoznacznego wyboru i wcale mi to nie przeszkadza, bo gdybym nie miał z tym problemu, to tak jakbym stwierdził: "jeden z tych koncertów był według mnie słabszy". A po co mi to? Wolę świadomość, że byłem na dwóch równie dobrych.
A oto tylko niektóre z różnic, które mi się nasuwają. Każdy z Was zapewne woli jedne z wymienionych poniżej opcji bardziej od innych, co zapewne wpływa na indywidualną ocenę. Ja też sobie pozwolę swoje zdanie wyrazić, co do poszczególnych elementów. Podkreślam jednak - żaden z nich nie zaważył w decydującym stopniu o mojej opinii na temat tych świetnych, w moim odczuciu, imprez.
1. Setlista.
We Wrocku sporo było kawałków z DoD, a listę uzupełniały greatest hits z całej dyskografii. W Chorzowie były tylko kawałki z 4 pierwszych krążków, a wśród nich rzadko słyszane rarytaski. Jedni wolą nowsze Maiden, ale są i tacy którzy preferują twórczość z czasów DiAnno. Mnie bardziej trafiło jednak do serca to, co sprawdzone przez lata grania, niż odgrzewane wspomnienia. Czyli Wrocław.
2. Rozmach
We Wrocku Maiden promował kolejną, 13 studyjną płytkę. W Chorzowie grał w ramach trasy mającej młodszym fanom pokazać potęgę muzy, która powstała ćwierć wieku temu. Hala na parę tysiecy ludzi, a najefektowniejszy chyba polski stadion. Zdecydowanie Chorzów.
3. Scenografia
Zamkowa sceneria z Wrocka mnie zapierała dech w piersiach. Szumnie zapowiadana oprawa gigu w Chorzowie okazała się tylko pustymi słowami. Nic ponad to, co widziałem już kiedyś w Katosach na trasie "Give me Ed...". Wrocek.
4. Liczba fanów
I na jednym koncercie i na drugim były pielgrzymki z całej Polski. Tyle, że tych z Wrocka przy odrobinie dobrej woli mozna by upchnąć w wąskim sektorze pod sceną, jaki ludziom z opaskami udostepniono w Chorzowie. Ogromne morze ludzkich głów widziane z perspektywy sektora Stadionu Śląskiego - mnie się łezka w oku zakręciła ze wzruszenia. Salut Chorzów!
5. Nagłośnienie
We Wrocku siedziałem na sektorze, daleko od głośników, a i tak parę dni potem mój słuch dochodził do siebie. W Chorzowie na sektorach momentami niektórych elementów grania nie słyszałem w ogóle, a i pod samą sceną, choć było głośno, wydawało mi się, że słyszę techniczne defekty. Bez dwóch zdań - Wrocław.
6. Organizacja
We Wrocku ochroniarze wpuszczali na koncert tak sprawnie, że szyby się sypały, a ludzie przez to mieli problemy z wejsciem na czas. W Chorzowie rzesza była dużo większa, ale szło to o wiele sprawniej. Mniej stresu na bramce to plus dla Chorzowa.
No i tak prawdę mówiąc, to mógłbym tak długo jeszcze rozkładać te gigi na czynniki pierwsze. Tylko wtedy pewnie nikt nie dotrwałby w lekturze posta do końca (a teraz ktoś taki jest?).
Raz jeszcze wyraże się jasno. Nie zagłosuję w tym temacie. Oba kncerty były dla mnie super.