Moderator: Administracja i Moderacja SanktuariuM
No na Piece również. Choć zdarzyły się tam - jak ja to nazywam - "małe wypełniacze" (czyli utwory, których bym nie wyrzucił, ale też takie, które w porównaniu z resztą albumu wypadają blado - vide Sun and Steel chociażby).Na PIece of Mind też ciężko byłoby coś wyrzucić.
To masz bardzo ubogie życie wewnętrzne. Ja przy tym albumie uwierzyłem, że wiele marzeń może się spełnić, a jeśli nawet niektóre się nie spełnią, to warto dalej marzyć, bo działa to znieczulająco na niepowodzenia dużo silniej od alkoholi, fajek i wszystkich używek świata razem wziętych. Dlatego szkoda czasu na towarzystwo spod budki z piwem, bo to stracony czas. Od pseudofilozofii uprawianej przy kielichu jeszcze nikt nie nauczył się żyć pełnią życia. Nawet jeśli filozofował przy dobrej muzyce.Kto tego albumu nie kocha ten pewnie niczego nie pokocha! My się wychowaliśmy na picie przy tym albumie! W plenerze!
Rzeczywiście - w wielu przypadkach, gdy odpalam płyty z lat 80. to te syntezatory i - wgl - brzmienie nie broni się po latach. Somewhere in Time na szczęście jest wyjątkiem od tej reguły.Płyta jest ciekawa kompozycyjnie, ale brzmienie mnie odrzuca. Jest takie sterylne i te syntezatory, które dziś brzmią bardzo archaicznie.
Akurat Dickinson na SiT i SSOASS zaśpiewał najlepiej ze wszystkich albumów IM. Każdy chyba wokalista chciałby tak "słabo" zaśpiewać.Dickinson śpiewa w sposób, którego bardzo nie lubię, ale na szczęście taki jego sposób śpiewania już powoli był na wykończeniu.
Rozczarowaniem jest Alexander the Great, ale w tym momencie oni jeszcze nie umieli pisać takich utworów.
No czytałem jego recenzję i system oceniania ma dosyć kontrowersyjny, albo inaczej: nie rozpieszcza raczej albumów. I dana płyta musiałaby być arcydziełem na arcydziełami, żeby dał jej ocenę maksymalną. Więc z oceną się oczywiście nie zgadzam. Dla mnie - to niezmiennie - "dycha".http://artrock.pl/recenzje/50742/iron_m ... _time.html
Bardzo jestem ciekawy co powiedzie o tej ''recce'', kolo dał 6/10, ale TFF już 7/10
Jednie się zgodzę z tym, że Runner trąci łupaniną, ale to bardzo przyjemna łupanina.
Dla mnie Somewhere in Time 10/10, a TFF pomiędzy słabym 9/10 a bardzo mocnym 8/10.http://artrock.pl/recenzje/50742/iron_m ... _time.html
Bardzo jestem ciekawy co powiedzie o tej ''recce'', kolo dał 6/10, ale TFF już 7/10
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 12 gości