Przede wszystkim płyty z Royem Z, myślę, że bez jego gitary te płyty nie byłyby tak dobre. Pierwsza jest też bardzo fajna, takie proste i wesołe granie. Skunkworks jest inna, nie jest zła, ale jednak brakuje mi tego pazura i solówek Roya.
Moim absolutnym numerem jeden jest Jerusalem ze sparafrazowanym tekstem Williama Blake'a i oczywiście genialnymi solówkami Roya i Adriana.
Tyranny Of Souls bije na głowę trzy ostatnie albumyIM razem wziętet, dlatego też bardzo bym chciał, żeby Bruce znowu spotkał się z Royem i może wyszłoby z tego coś ciekawego [znowu
].
Jakby zestawić wszystkie płyty IM z płytami Dickinsona solo z ostatniego dwudziestolecia, to jednak wychodzi na korzyść tego drugiego. Jedynym albumem, który może konkurować z AoB, TCW i ToS jest BNW.
swoją drogą, chyba już był taki temat?