Poniewaz doszedłem do siebie
po ekscytującej wyprawie na wyspy brytyjskie postaram się podzielić z Wami moimi odczuciami.
Z Warszawy, przez Londyn udałem się do Belfastu na koncert w Odyssey Arenie 3.08. Nie miałem biletu dlatego postanowiłem kupić na miejscu u koników...których de facto tam nie spotkałem
Oczywiscie nie oznacza, że ich tam nie było w ogóle, jednakże po krótkim 'rozpoznaniu terenu' bilet, a w zasadzie ostatnie sztuki na boczny sektor nabyłem po cenie 46 funtów. Wielofunkcyjny kompleks Odyssey Areny, umiejscowiony jest obok legendarnego doku, gdzie budowany był Titanic. Sam Belfast - pięknie położony, wydał mi sie nieduzym (mimo 300.000 ludzi), dość spokojnym, miastem. Podobnie zresztą zachowaywali się tutejsi fani. Wszyscy w bardzo uporządkowany sposób grzecznie ustawiali się na koniec kolejki prowadzącej do hali. Największe zainteresowanie budziły panny w bardzo skąpych strojach przechadzające się wśród ludzi z 'niemoralną propozycją?' Niektórzy z wielką uciechą robili sobie z nimi zdjęcia. Kolejka posuwała się bardzo sprawnie, dlatego już po 10 minutach znalazłem się wewnatrz obiektu. Wnetrze hali, przypominał mi nieco warszawski Torwar, aczkolwiek na koncercie zasiadło tam blisko 3 krotnie więcej ludzi - 14 tys. Szczerze mówiąc obiekt wydawał mi się mniejszy. Oczywiście nie zabrakło Polaków, głównie mieszkających w Belfascie, ale byli też liczni fani np z Dublina. Ba nawet oficjalne gadzety sprzedawali ...Polacy
Support Dragonforce - pierwszy koncert z nowym wokalistą został dobrze przyjety, zapewne dzięki melodyjnym utworom, które i mnie trochę chwyciły, a może dzieki podobieństwu wokalisty do Sebastiana bacha nie tylko wizualnie ale i ze względu na barwe dzwięku. Reakcja na Maiden bardzo dobra, wszkaze dawno tam nie grali. Ludzie wokół znający teksty, a hala wypełniona po brzegi. Obawiałem się jednak formy Bruce'a szczególnie gdy usłyszałem Talismana...brzmiał naprawde fatalnie aż trzymałem kciuki by w ogóle dotrwał do końca, cóż zmęczenie ewidentnie dało mu się we znaki. Troszkę się wówczas obawiałem reszty koncertu, przed nim wszakże Dance Of Death, który na tej trasie jest doskonałym punktem koncertu - wg mnie. Podczas Dance Of Death dzieje się jednak coś szczególnego
- Bruce skrada się do Nicka który wyszedł zza perkusji i ściąga mu spodenki
Z tego powodu Bruce ze śmiechu nie jest w stanie wyspiewac pierwszych partii i zmienia tekst -
Dance Of Death od tego momentu wiedziałem że bedzie dobrze, i faktycznie kolejne utwory Bruce spiewał na swoim poziomie , niemal wyciskając łzy na WTWWB czy
BB Nie zagrali jednak The Trooper (z wiadomych i opisywanych tu przyczyn) o czym dowiedziałem się dopiero kilka dni później od Szymona
. Wówczas na ten fakt nie zwróciłem uwagi! Musze powiedzieć, że pod wzgledem nagłosnienia był to dla mnie najlepszy koncert IM na jakim byłem!!! Wszytsko słyszałem bardzo dobrze, nawet lepiej niż podczas kolejnych koncertów w o2 arenie w Londynie. Co ciekawe będac z boku sceny mogłem zaobserwować przygotwania się Bruce'a do występu, który duzo ćwiczył - między innymi podciagał się pod podest na którym biega na scenie, wisiał tam przyczepiony niemal do góry nogami, a nastepnie ćwiczenia tj. z szermierki. Po koncercie spotkałem poznanych Polaków, którzy zadowoleni powiedzieli że bawili sie lepiej niż na poprzednich wystepach IM w Dublinie. Równie zadowolony ruszyłem na podbój 'Ulsteru'. - Wybrzeże Atlantyku, linowy most Carrick a Rede, i oczywiście Groble Olbrzyma (Giant's Causeway) - jeden z cudów natury wysp brytyjskich, który zawsze chciałem zobaczyć i cieszę się że mi się to szczęśliwie udało. Dwa dni później wyruszyłem do Londynu, ale to zupełnie inna historia
Pare fotek:
http://imageshack.us/photo/my-images/36/1009434.jpg/
Odyssey Arena
http://imageshack.us/photo/my-images/43/1009433z.jpg/
Belfast City Hall
http://imageshack.us/photo/my-images/651/1009481v.jpg/
http://imageshack.us/photo/my-images/228/1009480s.jpg/
http://imageshack.us/photo/my-images/854/1009477w.jpg/
http://imageshack.us/photo/my-images/806/1009474y.jpg/
http://imageshack.us/photo/my-images/88/1009473.jpg/
http://imageshack.us/photo/my-images/189/1009475.jpg/
Północne wybrzeże - Giant's Causeway, Carric a Rede
To była moja pierwsza wizyta nad Tamizą dlatego czas pozostający do koncertów postanowiłem spędzić na zwiedzaniu. Londyn zrobił na mnie pozytywne wrażenie, miasta dla ludzi - gdzie ważniejsze galerie, muzea są bezpłatne. Oczywiscie takie posunięcie wiąże się z gigantycznymi tłumami wewnątrz np British museum co troszkę przeszkadza w zwiedzaniu. W samym British museum można zobaczyć zabytki z całego świata, z posagiem z wyspy wielkanocnej włącznie, licznymi mumiami, skamieniałościami czy pamiątkami po zamierzchłych potegach. Komunikacja miasta jest świetnie rozwinieta dlatego bardzo szybko można przemieścić się do wybranego celu metrem, słynnym czerwonym busem czy katamaranem po Tamizie - i ta forma podróżowania podobała mi się najbardziej, a mając bilet całodzienny (travelcard za 6 funtów na 3 strefy miasta) można było podróżować bezpłatnie lub ze zniżką (nie wiem czy zależało to od danego przystanku rzecznego, czy dnia tygodnia, ale podróżowałem tak lub tak
) Tym bardziej, że piękna o2 arena połozona jest nad Tamizą gdzie także był punkt odpraw rzecznych
Niedaleko o2 znajduje się piekny kompleks pałacowy króla Karola II z pieknym parkiem i słynnym obserwatorium przez które przechodził "południk O" - obecnie przesuniety 100 metrów na wschód
. Z ciekawszych atrakcji duże wrażenie robi London Eye, przed wejściem do kapsuły czasu
skąd rozciagają się piekne panoramy miasta, można obejrzec specjalny krótki pokaz 4d który robił naprawde piorunujące wrażenie - nie bede opisywał, aby nie posuć wrażenia tym z Was, którzy zwiedzanie Londynu przy okazji koncertu Maiden (a jakże!) mają dopiero przed sobą
Nie dotarłem do Ruskin Arms, (wierząc, że będzie ku temu okazja w przyszłości
) ale odwiedziłem stadion West Ham, w otoczeniu którego aż nadto rzuca się w oczy mnogość kultur 'oliwkowych mieszkańców' Wracając jednak do koncertu musze przyznać, że ten pierwszy podobał mi się troszkę bardziej, zespół dał z siebie 110% a Dickinson śpiewał naprawde dobrze. Tym razem nie zaciskałem pięści słyszać Talismana
i nawet te modyfikacje linii melodycznej zaczeły mnie przekonywać. Poza tym Steve i Adrian w partiach refrenów głośno wspomagali Bruce'a
Ponieważ byłem już dość mocno zmeczony zwiedzaniem nie uganiałem sie za konikami lecz z marszu kupiłem 2 bilety na kolejne koncerty w kasie po cenie 46 funtów. Z tego co widziałem, czy z opowieści poznanych 'blood brothers' z Polski wynikało, że można było dostać bilety na płyte za 50 funtów od koników. Oczy fanów przykuł Eddie przed 'British music experience' z trasy SBIT przed którym wszyscy robili sobie zdjęcia. Na trybunach ludzie praktycznie z całego świata widziałem fanów z Australii!, Brazylii, Chorwacji, Bułgarii, Słowacji, Francji, Szwecji, Norwegii, Finlandii, Niemiec i oczywiscie Polski
, którtzy dzielnie bronili swych pozycji pod barierką. Totalnie wymęczony zwiedzaniem kolejnego dnia, z obolałymi nogami do tego stopnia że trampki zmieniłem na japonki, udałem się na koncert dnia następnego. I tu na ratunek przyszedł mi dzielny Widelec, który siedział rząd powyżej
, który niemal już spłukanego Cybula zabrał na obiad i piwo, rozgadalismy sie do tego stopnia, że niemal pominęliśmy Doctor Doctor. Koncert drugiego dnia w moim odczuciu już nie tak doskonały jak ten poprzedni, Bruce śpiewał ciutkę gorzej, zespół wyraźnie 'grał na luzie', za to publiczność spisywała się znakomicie, a meksykańska fala która przechodziła przez o2 robiła znakomite wrażenie. Na koniec na scenę poleciały przeróżne gadzety - okulray i czapki, flagi, w które zespół ochoczo się poprzebierał co nadało dodatkowo smaku ostatniemu koncertowi na trasie
Po koncercie z Widelcem poszlismy spotkac się z resztą chłopaków z Polski pod Eddiego. Dzięki ich życzliwości trafiłem na afterparty, gdzie jak się potem okazało poznałem na nowo niezwykle symaptycznego Ancient Marinera i wielu użytkowników tego forum
, ale nie tylko. Co się działo potem niestety nie pamiętam
Zmęczenie i niezwykły klimat spotkania przy kolejnych butelkach sprawiły, że wylądowałem w sobie tylko znanym miejscu, które pozostaje dla mnie tajemnica do tej pory. Odnalazłem się za sprawą obsługi hotelowej, która myśląć że trafiłem tu z ulicy bardzo kulturalnie eksmitowała mnie z hostelu bez żadnych rzeczy
tak wiec dłuższą chwilę zajęło mi zorientowanie się w sytuacji, a ponieważ chodziłem na boso co chwile ktoś z przechodniów popdpytywał się mnie czy nie potrzebuję pomocy. Wreszcie odnalazłem siebie a tym samym i hostel i po wielu godzinach dotarłem wreszcie do upragnionego pokoju nr 34
by spedzić resztę czasu z Madrilem, Szymonem, Edytą, Maćkami,chłopakami z tarnowskich Gór, z którymi miałem w planach spedzić resztę czasu ostatniego dnia przed wylotem. Niesiety nie dotarłem na umowione spotkanie w skutek komplikacji natury żołądkowej
A to nie koniec przygód - mój lot, na który i tak ledwo zdążyłem, został opóżniony o blisko 7 godzin, coprawda spedziłem więcej czasu w Anglii, ale i zaliczyłem swoje pierwsze większe turbulencje w locie do warszawy
cały wypad uważam, za bardzo udany wszakże sporo zobaczyłem w krótkim czasie zobaczyłem 3 koncerty Maiden, a jeszcze udało złapać się pałeczkę Nicko
Pozdrawiam serdecznie wszytskich, których miałem okazje poznać i z którymi mogłem spedzić czas w Londynie - Edytę, Emilkę
szymona, Madrila, Wickera - który trafił na Afterparty z zespołem, Marynarza, IronSpartana i całą ekipę z wrocławia i tarnowskich gór, a szczegolnie Widelca, a także Strangera z którym nie udało mi się ostatecznie spotkac
Parę fotek:
Eddie
Eddie 2
koncert IM
Eddie 3
koncert 2
wspólne zdjęcie z Eddie'm
Wspólnie z eddiem 2
O2 Arena
o2 przed koncertem
fani w o2
London Eye nocą
widok z London Eye
panorama z London Eye panorama z Greenwich
and.. Brave New World...