W sobotę chyba na TVP Kultura był niemiecki dokument o muzyce i kulturze lat 80. Wtedy to do powszechnego użytku weszły dwukasetowe magnetofony dające "nieograniczoną" możliwość dzielenia się muzyką. Oczywiście wielkim koncernom się to bardzo nie podobało i już wtedy wieszczono o śmierci muzyki. Kiedy pojawiło się mp3 też się takie okrzyki pojawiły, a jakoś od ponad 10 lat dalej powstają nowe zespoły, nowi wykonawcy czy nowe płyty starych "graczy". Niedawno, przy okazji ACTA ta dyskusja została znowu przypomniana. Jak widać, już od 30 lat to koncerny muzyczne czują się zagrożone a nie sami artyści.
to tak w kwestii umierania muzyki od strony finansowej.
Od strony jakościowej do niedawna byłem mocnym sceptykiem. Może za bardzo siedziałem w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Dalej uważam, że jest to najlepszy okres dla muzyki rozrywkowej i dalej nie wiem czy któryś z artystów debiutujących na przełomie XX/XXI wieku uzyska taką sławę i zapisze się na tyle głęboko w historii, że będzie się o nim pamiętać za te 30 - 40 lat. Bo te, że ewentualnie będzie ich znacznie mniej niż z poprzednich dziesięcioleci, dla mnie nie podlega dyskusji.
Ale, żeby nie było tak czarno. Ostatnio może też się bardziej otworzyłem na młodych wykonawców. Szczególnie z powiedzmy, że polskiego rynku. I chodzi mi tu głównie o tę gałąź bardziej pop - rockową. Popularność zdobywają takie zespoły, jak Paula i Karol i Tres B, które teraz nagrywają już drugie albumy czy Julia Marcell, w której się zasłuchuję i która ostatnio wydała drugi album. No ale powiedzmy, że jest to scena bardziej offowa i tej muzyki nie usłyszymy raczej w komercyjnych radiach. Do tego dopisałbym oczywiście Anię Rusowicz, która powoli zdobywa coraz większą popularność, a dziewczyna naprawdę ma duży talent, fajne gra koncerty i dodatkowo jest bardzo sympatyczną osobą [wiem, bo poznałem osobiście
].
W każdym razie wymienione powyżej przykłady są porządnym kawałkiem muzyki. Może daleko im do rodzaju, które reprezentuje to forum, ale myślę, że warto się z nimi zapoznać.
Tak samo jak na świecie teraz pojawiają się takie osoby jak Adele czy Florence. Jest to pop, którego można słuchać w radio, a nawet w domu, dla swojej własnej przyjemności.
Jeżeli chodzi o rock, to trochę gorzej, bo z przebijających się do głównego nurtu nowych zespołów, raczej nic mi się szczególnie nie podoba. Z zagranicznych w tym momencie chyba nic nie wymienię. Z polskich to może Muchy czy Popkultura. Ale nie to, żebym się w nich jakoś zasłuchiwał.
Ja się przyglądam dwóm młodym, warszawskim zespołom, o których pisałem w stosownym temacie -> stonerowe Vagitarians i [w sumie nie wiem do jakiej tutaj szufladki to wrzucić. na fejsie piszą o sobie "power trio" cokolwiek to znaczy] Magnificent Muttley. Oba zespoły skończyły nagrywać swoje debiutanckie płyty, które czekają na wydanie, oba dają świetne koncerty. Mam nadzieję, że obu się uda i przebiją się do naszego polskiego "mejnstrimu" i zaczną być puszczani w Antyradio czy Esce Rock
reasumując, do niedawna byłem skłonny przychylić się do tezy, że muzyka umiera, ale wyżej wymienione przykłady dają mi nadzieję. Nawet wygląda na to, że miałki pop rock trzyma się lepiej niż prawdziwie rockowe dźwięki