chciałoby się powiedzieć "polać mu!"bardzo lubię taki Strange World z Paulem
taki mały OT
Moderator: Administracja i Moderacja SanktuariuM
chciałoby się powiedzieć "polać mu!"bardzo lubię taki Strange World z Paulem
Za to są "świeże" i "wyjątkowe" (nie mogłem powstrzymać się od uszczypliwości w kierunku zespołu) Bardzo lubię wszystkie kawałki, które wymieniłeś...hmmm jak dla mnie to tak z 80 % płyty Brave New World
1. Brave New World
2. Blood Brothers
3. Dream Of Mirrors
4. The Nomad
5. Ghost Of The Navigator
6. Tears of a Clown
7. Dance Of Death
8. The Wicker Man
9. Out Of The Silent Planet
10. The Thin Line Between Love And Hate
Pod uwagę brałem całokształt kompozycji, bo cóż z tego że podobają mi się np. utwory "Brighter Than A Thousand Suns" czy "Reincarnation Of Benjamin Breeg" skoro wokalnie kuleją i pod tym względem są niedopracowane...
Tego kawałka epikiem bym nie nazwał. Bo co w nim jest epickiego oprócz czasu trwania? Postaw obok niego taki np. "Sign of the Cross"...biorąc znów tylko epiki to bym tak to uszeregował
The Red and the Black
No dokładnie tak uważam. Długość utworu nie definiuje go jako epika. W "The Red and the Black" nie ma nic epickiego. Leniwe gitary i dopiero pod koniec ciekawe melodyjki. Dla mnie epik to opowieść, wprowadzenie, rozwinięcie, jakieś "przełamanie" w środku i zakończenie. Wspomniany "Sign of the Cross", czy "Rime of the..." to typowe epiki. "Dance of Death" oczywiście też.Coś w tym jest, nawet mój dobry kolega stwierdził, że stanowczo lekki jak na epik. W takim razie When the Wild Wind Blows też epikiem nie jest, taka tam lajtowa pioseneczka z ładnymi melodiami, miejscami melodyjkami.
Dokładnie Sajki, dokładnie w tych kawałkach nie ma rozmachu i nie są jakoś specjalnie rozbudowane.Dokładnie, to samo pisałem. Dlatego utwór powinien trwać 2x krócej, bo po prostu nie ma w nim potencjału na epik. Nic w nim takiego nie ma. "When the Wild Wind Blows" to samo, to nie są epiki. Tylko czas je wyróżnia.
Zgadzam się w zupełności z kolegą. Prędzej nazwałbym epikiem dajmy na to "Infinite dreams", co prawda trwający nieco ponad sześć minut, ale za to mający rozbudowaną strukturę, bogatą aranżację, niesamowitą dramaturgię, jakąś taką lekkość kompozycji, które sprawiają iż po 27 latach obcowania z nim ten utwór nadal brzmi dla mnie świeżo i intrygująco.Dokładnie, to samo pisałem. Dlatego utwór powinien trwać 2x krócej, bo po prostu nie ma w nim potencjału na epik. Nic w nim takiego nie ma. "When the Wild Wind Blows" to samo, to nie są epiki. Tylko czas je wyróżnia.
I to właśnie charakteryzuje numer o którym powinno mówić się "epik".mający rozbudowaną strukturę, bogatą aranżację, niesamowitą dramaturgię
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości