Po 3 dniach słuchania jestem BARDZO zadowolony z płytki. Stucifer okazuje się mieć (co najmniej, bo wszystkiego jeszcze nam nie pokazał) 3 głosy i każdy jest rewelacyjny. Ten "barlowowy" można by było nazwać klonem, gdyby nie ta jego "nosowość", która dodaje mu specyficzny charakter i strasznie mi się to podoba. Krzyki a'la Owens wychodzą mu absolutnie wyśmienicie, nie mam pytań. Natomiast ten czysty, balladowy głos to coś zupełnie nowego i jedyne (dość odległe) skojarzenie to Greely ze "Stormridera"... tylko, że 4 razy lepszy warsztatowo.
Muzycznie jest naprawdę nieźle (jak na monotonię pomysłów Schaffera) i bardzo podoba mi się fakt, że płyta jest tak mocno maidenowa - chyba żaden ich wcześniejszy krążek nie miał aż tak silnych wpływów idoli Jona. Brakowało mi takich radośnie galopujących numerów w stylu "V", czy "Tragedy and Triumph"
Moi osobiści faworyci:
Dystopia - konkretny, rasowy otwieracz a'la IE, w dodatku z ZAJEBISTYM refrenem
Anthem - nie mam pytań, muzyka buja, wokal urzeka, a tekst niszczy
V - klimatem przypomina mi "1776", strasznie pozytywny, maidenowy walec
Dark City - potężny klimat i rewelacyjna, superszybka końcówka, takie breaki to jest to