Nie myśleliście sobie kiedyś(będąc dociskani do barierek na przykład), że w sumie na koncerty Maiden przychodzi bardzo wielu ludzi,którzy o nich nie mają pojęcia i często znają jedną płytę?(wiem co piszę, bo nawet znam paru takich grrrr.....)i w efekcie ludzi jest masa,a mogłoby być pięknie,bo albo luźniej albo ciasno,ale z prawdziwymi fanami.
Wizja jest utopijna, ale wyobraźcie sobie, że przed wejściem na koncert zadają wam jedno naprawdę proste pytanie np: wymień skład Iron Maiden w 1980 roku albo czym się różni recytacja przed Moonchild od recytacji po Only The Good Die Young, nie wiesz-nie wchodzisz.
Wprawdzie kumpela stwierdziła, że przecież są ludzie,ktorzy przychodzą na koncert żeby poznać dany zespół(niestety miała rację,ja w takim charakterze byłam na Behemocie) więc ograniczyłabym ankietowanie do miejsc pod sceną.
Wizja utopijna, ale czy nie piękna???
(Co do utopii to Nicko występuje w koszulce z takim napisem w teledysku do Man On The Edge) :rocx [/list]
z tego co napisales wynika ze sam jestes pozerem.