Moderator: Administracja i Moderacja SanktuariuM
Dokładnie.. ale dla zmyły dodali jeszcze akustyka w tle Potem to arpeggio, jak z Wasting Love, tj ten sam chwyt z dokładaniem jednego tłustego palucha W refrenie, przy słowach But we must endure it to live again, to po prostu słyszę ..the tears of the dragon, for you and for me. Potem trochę Prodigal Sonem zalatuje.. no ale może jako fani na siłę doszukujemy się podobieństw (albo i niezależnie od nas się to dzieje..). Tak, czy inaczej, piosenka ma 5:36 i nikt tego nie podważymi początek do złudzenia przypomina revelations. chodzi o gitary oczywiście no ale nie zmienia to faktu ze kawałek na płycie to najsłabszy
ale o so hozi?Tak, czy inaczej, piosenka ma 5:36 i nikt tego nie podważy
A gdyby miała z minutę mniej była by w moim odczuciu dużo ciekawasza. 3 ostatnie minuty to tylko refren przerywany jakimś wstawkamiTak, czy inaczej, piosenka ma 5:36
ale album ma 72 minuty... Chyba liczy się długość a nie ilośc kawałków? bez OOTS byłoby coś 66- to też sporo. Ale ja bym nie wywalał OOTS, podoba mi się.moze po prostu napisali 10 numerow i glupio im bylo go wywalic i dać na album tylko 9 bo za mało
to byl taki zart i to nie Lemansky napisalale album ma 72 minuty... Chyba liczy się długość a nie ilośc kawałków? bez OOTS byłoby coś 66- to też sporo. Ale ja bym nie wywalał OOTS, podoba mi się.moze po prostu napisali 10 numerow i glupio im bylo go wywalic i dać na album tylko 9 bo za mało
hehe ja tez...do tej wstawki gdzie gra jednoczesnie akustyk i elektryk - to rozwialo moje podejrzenia o podobienstwoJa od początku słyszałem "Wasting Love"
To mi się najbardziej podoba w tym kawalku, zajebiście to brzmi... a wy marudzicie, że wstęp niepotrzebny.hehe ja tez...do tej wstawki gdzie gra jednoczesnie akustyk i elektryk
No! To zupełnie jak na koncercie w Chorzowie:bez OOTS byłoby coś 66
Hmmm a mnie się zawsze wydawało, że Bruce stara się jednak trochę rozgraniczyć solową twórczość (jakby nie było jeszcze świerzą po wydaniu "Anthology") od tej Maidenowej i jego wycie oraz piskliwość wynika właśnie z tego faktu. Mam takie wrażenie, że tej piskliwości jest o wiele więcej na Maidenowych płytkach niż na solowych (porówując po 3 ostatnie płyty solowe i Ironów).Po raz kolejny przekonałam się, że uwielbiam jak Bruce śpiewa w balladach i mimo jego "życiowej formy" na tej plycie to w tej balladzie nie ma tego drażniącego momentami wycia
to był test na spostrzegawczośćNo! To zupełnie jak na koncercie w Chorzowie:bez OOTS byłoby coś 66
http://mp3.wp.pl/i/b/74/74941.jpg
Wróć do „A Matter Of Life And Death”
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość