IRON MAIDEN 1980-2005 / IRON MAIDEN - recenzje

Recenzje albumów i innych dokonań Iron Maiden!

Moderator: Administracja i Moderacja SanktuariuM

MaYeR
-#Trooper
-#Trooper
Posty: 485
Rejestracja: pn mar 31, 2003 12:55 pm
Skąd: Lublin

IRON MAIDEN 1980-2005 / IRON MAIDEN - recenzje

Postautor: MaYeR » ndz cze 12, 2005 11:28 pm

W tym temacie piszcie swoje recenzje nt. albumu IRON MAIDEN

miki
-#Clansman
-#Clansman
Posty: 4867
Rejestracja: sob paź 04, 2003 1:41 pm
Skąd: katowice

Re: IRON MAIDEN 1980-2005 / IRON MAIDEN - recenzje

Postautor: miki » pn cze 13, 2005 2:57 am

Pierwszy ;]

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Rok 1980 to rok, który bardzo istotnie wpłynął na kształ dzisiejszej muzyki, przede wszystkim tej metalowej, ale nie tylko. W tym roku własnie istniejący już 5 lat zespół z biednej londyńskiej dzielnicy wydał swój debiutancki album. Iron Maiden bzmiał zarówno tytuł jak i nazwa grupy. Przełamali tym albumem schematy panujące w ówczesnej muzyce. Nie checieli być kolejną punkową grupą, które bez problemu wtedy się wybijały ze względu na panującą modę. Steve Harris postwaił sobie i swoim kolegom ambitniejsze zadanie - wyjść z cienia tworząc muzykę, którą się kocha a nie dobrze się przyjmuje.

Nie chce się tutaj rozpisywać na temat okoliczności nagrania płyty, warunków i ogolnie historii zespołu z tego okresu - che się skupić na muzyce zawartej na pierwszym krążku, bo z pewnością jest ona warta uwagi. Album otwiera PROWLER. Jest to z pewnością pierwszy prawdziwy hit zespołu. Krótka zwięzła kompozycja, lekki tekst o podglądaczu kobiet w oknach. Wszystko okraszone bardzo chwytliwym riffem i brudnym, niepowtarzalnym wokalem Paula Di'Anno. Płyta otwarta jest z dużą dawką energii i właściwie słuchacz już jest wciągnięty w szpony tego albumu. Drugim punktem jest już bardziej rozbudowana kompozycja z bardziej osobistym tekstem i emocjonalnym przekazem jaką jest REMEMBER TOMMOROW. Przyznam szczerze, że jest to jedna z moich ulubionych piosenek zespołu. Piekne powolne fragmenty kiedy to również Paul wyśpiewuje bardzo pozytywny tekst przeplatają się z cięższymi i ostrzejszymi instrumentalnymi fragmentami. Na uwagę zasługuje bardzo płynne przejście z lekkości jaka gości w utoworze we wspomniane cięższe zagrywki. Jest to dopiero numer 2 na płycie a już chyba każdy słuchający może odnieść wrażenie, że spotkał się z albumem niezwykłym i wyjątkowym. Żeby jednak odbiorca nie był zmuszony do słuchania ciągle dłuższych i złożonych piosenek po REMEMBER TOMMOROW następuje klasyczny Maidenowy galop - RUNNING FREE. Fenomenalnie sprawdzające się na koncertach i uwielbiane przez publikę pierwszy singiel zespołu. Utwór jest prowadzony przez bardzo dobrze zbudowaną partię rytmiczną i dobrze podkreślony gitarą, która jednak nie odgrywa roli pierwszych skrzypiec w tym wypadku. Bardzo ciekawey jest tutaj jakby pojedynek gitary grającej solówkę z rytmiczną perkusją wspieraną przez bas. Kolejna kompozycja to pierwsze wielkie epickie dzieło Harrisa - PHANTOM OF THE OPERA. Być może już własnie wtedy - na pierwszym albumie - nalazł się najlepszy utwór zespołu w całej ich karierze. Wielowątkowość, skomplikowane zagrywki, ciekawa teamtyka tekstu i wspaniale zbudowana atmosfera towarzysząca słuchaczowi podczas obcowania z tym utworem. Jest on co prawda długi, ale zespół nie pozwala się słuchaczowi nudzić. PHANTOM może wręcz zszkować, że w dobie punk rocka powstają tak ciekawe kompozycyjnie piosenki. Jednak zespół nie zaprzestaje w pokazywaniu na co go stać. Kolejna na płycie jest TRANSYLVANIA. Jest to dzieło instrumentalne. Świetnie zbudowany klimat co bez tekstu nie jest w końcu łatwe. Utwór jest w moim odczuciu też trochę popisem zespołu - chcą pokazać na co ich stać, ukazują, że nie ograniczają się do chwytliwych prostych riffów jak choćby w RUNNING FREE, ale potrafią też na kilka minut dać słuchaczom coś w co mogą się wczuć, zagłębić. Wystarczy zamknąć oczy i poczuć, że jest się w tytułowej szalonej Transylvanii znanej przecież bardzo dobrze fanom horrorów. Po wyjściu z krainy hrabiego Drakuli wchodzimy do dziwnego świata - STRANGE WORLD. Można w sumie nazwać to balladą, powolny, spokojny utwór. Określiłbym nawet nastój panujący tutaj jako melancholijny. Zespół takim zagraniem pokazuje się znowu to z innej strony, daje do zrozumienia, że jest otwarty na wiele kierunków muzycznych. Na debiucie takie coś jest bardzo istotne, bo przecież własnie pierwsze wydawnictwo to okazja do zaprezentowania się i udowodnienia swojej wartości oraz zapewnienia, że ma się ambicje na więcej. Wracając jednak do albumu. Następnym utworem jest CHARLOTTE THE HARLOT. Pierwsza częśc sagi o panience lekkich obyczajów, tytułowej Charlotte, która przewija się również na późniejszych płytach. Pierwsze dźwięki nastawiają słuchacza na koleją heavymetalową galopadę, z szybkim rytmicznym riffem zgraną z partią rytmiczną. Tak też jest, ale ku zdziwieniu słuchającego - tylko do połowy piosenki. Wtedy to wchodzi spokojniejsza część, wolna gitara, stonowana perkusja i nostalgiczny wokal. Zespół jednak nie pozwala za bardzo się wczuć w taki nastrój gdyż na końcu następuje powrót do motywu z początku. Kompozycja godna naprawdę muzyków wielkich i nietuzinkowych. Zamykającym płytę utworem jest hymn zespołu IRON MAIDEN. Kolejna pisoenka zbudowana na bazie starego
czarnobiałego horroru, zarówno w sferze lirycznej jak i muzycznej. Jest teoretycznie strasznie, ale naprawdę skocznie i dosyć wesoło. Bardzo ciekawa zagrywka. Jak już wspomniałem jest to zamykający album utwór, jadnak opisując ten krązęk nie mogę pominąć SANCTUARY, które "członekiem" płyty stało się w 1998 przy okazji reedycji. Jest to utwór, który bardzo polubił zespół. Jest to przyjemna dla ucha heavymetalowa kompozycja. Charakteryzuje ją dosyć rwana, przerywana budowa. Tekst opowiada o kryminaliście co ciekawie podkreśla występująca w tle syrena policyjna.

Kompozycyjnie debiut Iron Maiden jest bardzo dobry, nie mówiąc wręcz, że fenomenalny. Zespół wybija się w nieprzyjaznym i nieprzychylnym środowisku a i tak osiąga wysokie, czwarte miejsce na liście przebojów. To chyba mówi samo za siebie. Jedynym mankamentem płyty jest jej brzmienie. Producent Will Malone nie zrobił nic co do niego należało i zespół musiał sam zająć się produkcją materiału. Z drugeij strony jednak takie a nie inne nagranie tego krążka nadaje mu jeszcze bardziej specyficznego klimatu i swego rodzaju uroku. Nie sposób się chyba tutaj przyczepić natomiast do technicznego warsztatu muzyków zespołu. Wszyscy świetnie wypałniają swoje zadania. Mnie osobiście bardzo urzeka głos Paula, który własciwie jest wręcz punkowym akcentem. Już na debiucie również widać, że Harris nie daje sobie wchodzić na głowę i skoro jest załozycielem będzie głównie pisał materiał. Jednak tego za wadę nie można uznać, wręcz przeciwnie - za zaletę.

Ogólnie oceniam album na 4/5. Płyta jest bez wątpienia bardzo ciekawa, złożona, zarówno sa na niej skomplikowane niemalże progresywne zagrania jak i typowe heavymetalowe galopy. Jednak do ideału albumowi czegoś brakuje. Niemniej jednak w 1980 roku wyszła jedna z wazniejszych płyt dla historii muzyki rockowej - zaczął się nowy jej rodział. Rozdział pod tytułem Iron Maiden.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

marna, bo moja ;]

Awatar użytkownika
Garaguron
-#Prowler
-#Prowler
Posty: 1
Rejestracja: wt cze 14, 2005 11:18 am
Skąd: Pabianice

IRON MAIDEN 1980-2005 / IRON MAIDEN - recenzje

Postautor: Garaguron » wt cze 14, 2005 11:43 am

Witam! Co do tematu recenzji "jedynki" to krótko i zwiężle:

Debiutancki album z ostrym i surowym jak na owe czasy brzmieniem. Utwory takie jak "Running Free", "PhantomOf The Opera" weszły do kanonów ciężkiego rock-a. Nie zabrakło również kruchych jak sopel lodu ballad "Remember Tommorow" czy "Strange World".
Ogólnie przypomina raczej Deep Purple lub Rainbow, ale widać już chęć znalezienia własnego stylu (Charakterystyczna gitara Dave Murra'ya i galopujący bass Steve'a Harrisa)

NIejeden zespół chciałby mieć tak miażdżący debiut.

Ocena:5/5

PS.Jedynka to wielkość Paula Di'anno, gdyż tylko on jako vocal (z całym szacunkiem dla Dickinsona) kojarzy się większości fanów z repertuarem wczesnego Maiden ,a Bruce ze starym materiałem po prostu sobie nie radzi.Ciekawe jak by było odwrotnie...? He,he może jako 40-to latek doczekam Iron Maiden z Di'anno....hehe

Up The Iron's!!!

BeBe
-#Long distance runner
-#Long distance runner
Posty: 917
Rejestracja: pn mar 15, 2004 5:05 pm
Skąd: South Of Heaven.

Re: IRON MAIDEN 1980-2005 / IRON MAIDEN - recenzje

Postautor: BeBe » wt cze 14, 2005 3:56 pm

Iron Maiden-rok 1980

Okładka:
Obrazek

Setlista:
1. Prowler
2. Remember Tomorrow
3. Running Free
4. Phantom Of The Opera
5. Transylvania
6. Strange World
7. Sanctuary
8. Charlotte The Harlot
9. Iron Maiden

Heavy Metal w pełnym rozkwicie. Wiele nowych ciekawych kapel wyłania się z mroku i ukazuje opinii publicznej. Jednak nie każda miała tak wielki debiut i nie każda do dziś przetrwała. Płyta nagrana równo i żwawo. Gitara Strattona i perkusja Burra są świetne. Śpiewaniem zajął się Paul Di`Anno. Niedługo jego miejsce miał zastąpić równie świetny Bruce Dickinson który nagra z zespołem Iron Maiden jedną z ich najlepszych płyt The Number of the Beast która w przyszłości będzie wyznacznikiem dla coraz to nowych kapel.

Całą płytę otiwera Prowler. Kawałek jak na opener nawet całkiem ciekawy i szybki. Poraz pierwszy oficjalnie i na longplayu słychać tak świetny bas. Oto pojawia się Dziewica.

Następnie jest Remember Tomorrow. Numer równie dobry jak Prowler. Troche zwalnia tempo. Nie pędzi tak jak Prowler. Di`Anno pokazuje na co go stać.

Running Free to następna piosenka na debiutującym albumie. Wpisana już na zawsze w kanon największych hitów Iron Maiden była kawałkiem promującym płytę. Bardzo rytmiczny i ciekawy.

Phantom Of The Opera. Jedyny kawałek który na tej płycie mi się nie podoba. Mimo iż jeden z ulubionych kawałków fanów dziewicy mnie aż tak mocno nie porywa.

Transylvania o tak ! Świetny kawałek. Najlepsza instrumentalka Iron Maiden według mnie. Prosty chwytliwy riff i wszystko jasne. Zespół pokazuje na co naprawdę go stać.

Strange World. Kawałek dosć w pytę. Jak dla mnie jest on średni ni to złe ni to dobre :P

Sanctuary to już klasyk, grany prawie na każdym koncercie. Ugrzęznął mocno w sercach fanów. Świetnie wypada na koncertach. Bruce nawet lepiej śpiewa to od Paula.*

Charlotte the Harlot. Muaaa. Świetna piosenka która zapoczątkowała pewien cykl. Chwytliwy refren gdzie Paul (jak zawsze) wydziera się ciut a Stratton Murray Burr i Harris pomagają mu dorzucając świetną muzykę.

Iron Maiden. Przedstawiać nikomu nie trzeba. Hymn rozpoznawczy Iron Maiden (obok Fear of the Dark oczywiście) głównie grany na koniec koncertów szybki chwytliwy i prosty numer. I Bruce i Di`Anno śpiewali go równie dobrze.

Podsumowanie:
Płyta bardzo równa i bardzo ciekawa. Początek miażdżący. Jedna z niewielu płyt które lubię słuchać od początku aż do samiuśkiego końca. Jeden kawałek lepszy od drugiego. Lektura obowiązkowa dla każdego fana nie tylko Iron Maiden ale i całego Heavy Metalu:

Ocena końcowa: 6/6

*moje zdanie. jeżeli ktoś się nie zgadza, cóż szanuje jego zdanie i jestem otwarty na wszelakie tyrady (wiem, że pewnie zaraz zostanę styrany moczem i obrzucony kałem w uszach, że nie słyszę. Cóż każda krytyka jest dobra i buduje człowieka. Dzięki Vladowi jeszcze raz przesłuchałem dokładnie takie płyty jak The Number of the Beast czy Brave New World, lub Dance of Death. Doszedłem do wniosku iż Bruce Dickinson wcale nie odstaje od Di`Anno. Dziękuję Szarej Eminencji za tyradę która potrzebna mi była. Siebie w twoich oczach nie odbuduję cóż przekazuje tylko moje zdanie. Dzięki :beer )

Justin Credible
-#Charlotte
-#Charlotte
Posty: 20
Rejestracja: wt wrz 21, 2004 12:33 am

Re: IRON MAIDEN 1980-2005 / IRON MAIDEN - recenzje

Postautor: Justin Credible » czw cze 30, 2005 10:29 pm

Pozwolę sobie krótko i zwięźle. Produkcja dosyć marna, trąci myszką ale jak na tamte lata i tak bardzo przyzwoita. Muzycznie jest o wiele ciekawiej.

Prowler - świetne harmonie gitarowe, utwór ma naprawdę wybuchowy klimat, zawsze chciałem go usłyszeć na koncercie, co ostatnio w Chorzowie mi się udało. Bardzo dynamicznie i melodycznie - taki firmowy utwór IM z pierwszych lat. Remember Tomorrow - majstersztyk, ten kawałek do tej pory zabija mnie za każdym razem gdy go słyszę, jak na utwór grupy, która dopiero rozpoczyna swoją drogę na muzycznym firnamencie to jest zdecydowanie genialny. Jest urozmaicony, słychać w nim wpływy rocka progresywnego lat 70tych. Sądzę, że gdyby nagrać go w nowocześniejszej aranżacji to spokojnie mógłby trafić na płyty Dream Theater czy Threshold.
Running Free - prosto i do przodu, taka dewiza przyświecała temu numerowi nie tylko w warstwie lirycznej, nic szczególnego - prawdziwa siła tego kawałka ujawni się dopiero na Live After Death. Phantom Of The Opera - drugi z utworów na tej płycie zahaczający o klimaty lekko progresywne, troszkę toporny i może lekko przydługawy, ale jest naprawdę niezły jak na początki. Transylvania - mało w nim kombinowania solistów jak na utwór instrumentalny. Strange World - o tym kawałku nie mogę wiele dobrego powiedzieć, jakoś nigdy mi nie podchodził. Sanctuary - ma dla mnie bardzo osobisty wydźwięk, za każdym razem jak jestem w ogniu sesji na uczelni to przypomina mi się refren i już mi lepiej. Charlotte The Harlot - troszkę toporny refren, trudny do odśpiewania z publicznością, mam wrażenie, że słychać lekkie wpływy punkowe. Iron Maiden - klasyka gatunku, na pewno nie najlepszy kawałek na płycie, ale to w końcu hymn Dziewicy, trudno wyobrazić sobie bez niego koncert IM.

Reasumując, na plus zdecydowanie Prowler, Remember Tomorrow i Phantom, reszta takie nwobhm brzdękanie - jak na debiut to płyta całkiem znośna - 3,5/6

Nomad
-#Weekend Warrior
-#Weekend Warrior
Posty: 2663
Rejestracja: pn maja 09, 2005 10:54 pm

Re: IRON MAIDEN 1980-2005 / IRON MAIDEN - recenzje

Postautor: Nomad » pt lip 22, 2005 1:00 pm

1980 piękny rock ,powstały takie arcydzieła jak British Steel ,Heaven and Hell ,Ace of Spades czy Strong Arm of Law ,jak wiadomo Ironi dopoiero zaczynali kariere, sytuacja ciężkiego rocka była o niebo lepsza niż jeszcze 5 lat temu ,dzięki niesamowitej pracy jaką wykonali Judas Priest ,Motorhead czy Rainbow w podniesieniu go w góre .
Płyta nie jest jeszcze tak jednoznacznie metalowa jak np. The Number of the Beast czy Piece of Mind ,ale juz słychać cechy stylu Iron Maiden , gitarowe galopady czy silna inspiracja rockiem progresywnym.

Właśnie te inspiracje są widoczne w najlepszym i najsłynniejszym utworze płyty Phantom at the Opera , utwór zachwyca zmianami melodii i niesamowitymi solówkami ,a tażke jednym z najbardziej znanych riffów jakie nagrał zespół. Innym wielkim utworem z płyty jest Transylvania , która jest poprostu popisem instrumentalistów , mocne riffy i solówki prowadzą ze sobą czterominutowy bój.
Na płycie dominują jednak krótkie i przebojowe utwory hard/heavy np.Prowler ,Running Free czy tytułowy Iron Maiden . W takich utworach bardzo dobrze sprawdza sie Paul Di Anno.
Wyjątkiem są Strange World i Remember Tommorow ,które nadają płycie klimatu i powagi.

Ogólnie ,świetna płyta którą oceniam na 9/10

bati
-#Charlotte
-#Charlotte
Posty: 21
Rejestracja: pt wrz 01, 2006 1:13 am

Re: IRON MAIDEN 1980-2005 / IRON MAIDEN - recenzje

Postautor: bati » sob wrz 02, 2006 1:25 am

Płyta to jeden z najlepszych debiutów heavy metalu i album bez znajomości któregop nie da się zrozumieć prawdziwej istoty ciężkiego grania.rzecz wielka i ponadczasowa,mimo iż nie jest to raczej największe osiągnięcie maidenów.Na otwatrcie panowie zamierzają nas wbić w ziemie ,prowler to niesamowity czad i nieokrzesana wprost energia muzyków.Potem balladowy remember tomorrow i cholernie melodyjny running free-tego trzeba posłuchać!!! Kolejny numer to po prostu klasyk ,phantom...to rozbudowany i wielowątkowy numer który podoba sie każdemu.Poziom nażucony w pierwszych numerach jest utrzymany do samego końca(czyli do szaleńczego utworu tytułowego)
Ogólnie nie ma sie co rozpisywać,kompozycje bronią sie same. Nie wiem jak wy ale ja po raz kolejny za chwile zamierzam zarzucić kat bani sąsiadom w postaci odtwarzania tego albumu na full. :rocx
ocena:6/6 !!!
bruce,sapek,burton-trzej królowie

Arcos

Re: IRON MAIDEN 1980-2005 / IRON MAIDEN - recenzje

Postautor: Arcos » ndz wrz 10, 2006 5:45 pm

Rok 1980 wymarzony rok dla debiutu zelaznej dziewicy album rozpoczyna naprawde mocna kompozycja jaka jest utwor "Prowler" dynamiczny utwor jeden z lepszych na tym albumie nastepnie "Remember Tomorrow" lagodny wolny do czasu utwor prawdziwa rodzyna na plycie nie liczac dalszych rodzyn jak "Running Free" "Phantom Of The Opera" "Strange World" "Sanctuary" czy
konczacy album utwor tytulowy albumu oraz nazwy zespolu czyli "Iron Maiden" co tu duzo mozna pisac jak na debiut naprawde udana plyta oceniam ja najwyzej ale to nie koniec w calej dyskografi Iron Maiden beda jeszcze albumy ktore beda dorastac debiutowi a nawet go przerastac.


Ocena 10/10

Awatar użytkownika
chmielu
-#Wrathchild
-#Wrathchild
Posty: 84
Rejestracja: ndz lut 01, 2004 12:14 am
Skąd: Aleksandrów Łódzki

Re: IRON MAIDEN 1980-2005 / IRON MAIDEN - recenzje

Postautor: chmielu » pt paź 06, 2006 3:38 pm

Od tego albumu wszystko się zaczęło. Był to rok 1980, miałem wtedy 10 lat. Kupiłem na łódzkim "górniaku" kasetę z kolorowym zwykłym zdjęciem okładki, w środku była kaseta BASF C60(masakra, co to były za czasy). Nagrana w mono, ale i tak mnie powaliła. Od tej pory słucham Maiden do dzisiaj. To już 26 lat. O kurde...
Od 1 do 10 daję 10 !!!

Awatar użytkownika
ttomasz
-#Assassin
-#Assassin
Posty: 2082
Rejestracja: śr mar 24, 2010 5:04 am

Re: IRON MAIDEN 1980-2005 / IRON MAIDEN - recenzje

Postautor: ttomasz » pn maja 17, 2010 3:39 pm

Nigdy nie byłem i chyba nie będę wielkim entuzjastą Paul’a. Muszę jednak przyznać, że nie bez powodu ta płyta uważana jest za kultową. Mimo braku na niej klimatu z okresu Bruce’a lat osiemdziesiątych płyta posiada swój własny urok, bardzo miły dla ucha. Dodam jeszcze, że po tą płytę sięgnąłem w styczniu 2010,a Ironów zacząłem słuchać w listopadzie 2008, ale cóż…każdy popełnia jakieś głupstwa.

Prowler to całkiem niezły opener płyty. Od razu widać, jakim stylem się ona cechuje, bardzo fajna, mimo prostoty.
Remember Tomorrow to natomiast mocno złożona i skomplikowana pozycja. Bez wahania można ją nazwać punktem obowiązkowym dla każdego fana!
Running Free to miła i szybko wpadająca w ucho piosenka. Pierwszy raz usłyszałem ją na Live and Death, gdzie nie dość, że brzmiała sto razy lepiej niż w albumie, to Bruce dodatkowo prowadził swój słynny dialog z publicznością.
Phantom Of The Opera to utwór niespodzianka. Słuchając go po raz pierwszy wydawał mi się beznadziejną łupanką…Z początku, bo gdy zna się końcówkę to w pełni można dostrzec jego wielkość. Po Remember Tomorrow najlepszy utwór na płycie!
Transylwania to utwór, który skłonił mnie dosięgnięcia po tą płytę. Pierwszy raz usłyszałem go na flight 666, co prawda nie jest grany live, ale gdy w jednej scenie Ed Force One startuje w tle leci właśnie Transylwania. Utwór bardzo ciekawy, definiuje moim zdaniem całą płytę.
Strange World obok Prodigal Son z „Killers” to jeden z najlepszych wolnych, nastrojowych utworów na świecie, w zasadzie lepszy nawet od prodigala. Świetny klimat i ton utworu sprawia, że bez oporów można go nazwać go arcydziełem.
Sanctuary to akurat utwór, za którym nigdy zbytnio nie przepadałem. Pierwszy raz usłyszałem go, na Live After Death i z nagranego tam utworu słuchałem tylko przemówienia Bruce’a z początku. Na dzień dzisiejszy też za nim nie przepadam, trochę się wydaje mało ambitny.
Charlotte The Harlot też jest mało ambitny, ale ciekawszy od Sanctuary. Nie posiada zbyt wielu zalet, ale nie jest zły.
Iron Maiden to dobry przykład jak z beznadziejne łupanki zrobić świetny utwór. Posłuchajcie go, monotonna perkusja, mało ambitne gitary itp…A mimo to uwielbiam go! Nie mogę się jeszcze doczekać żeby zobaczyć go na koncercie, gdzie również będzie Eddie! (jest również beznadziejny, a mimo to świetny…taka już magia tego utworu).

Dość trudno ocenić mi ten album. Chociaż klimat jest fajny, a kompozycje albo złożone, albo po prostu beznadziejne, lecz fajne to…No właśnie, za bardzo nie wiem, czemu, ale nie mogę postawić zbyt wysokiej oceny…Może to po prostu klimat mi nie pasuje, mimo, że jest mocno specyficzny i ciekawy…Chyba tak. Jest fajny, ale to nie w tej dziewicy się zakochałem. 6,5/10

lochinvar
-#Long distance runner
-#Long distance runner
Posty: 864
Rejestracja: ndz lip 10, 2011 11:13 pm

Re: IRON MAIDEN 1980-2005 / IRON MAIDEN - recenzje

Postautor: lochinvar » śr lip 13, 2011 1:49 am

Moge tej płyty sluchać i słuchać :pijak:

Deleted User 5453

Re: IRON MAIDEN 1980-2005 / IRON MAIDEN - recenzje

Postautor: Deleted User 5453 » pn kwie 30, 2012 9:14 pm

Prowler - Bardzo melodyjny i szybko wpadający w ucho utwór, spodobał mi się od pierwszego przesłuchania co jest u mnie rzadkością, gdyż zazwyczaj jak słucham jakiegokolwiek utworu, jakiejkolwiek grupy muszę go przesłuchać dziesiątki razy zanim go docenię. Lub stwierdzam, że dany utwór to gówno, a jakiś miesiąc później wracam do niego i nagle uważam go za najlepszy kawałek jaki słyszałam :P
Sanctuary - Pierwszy raz usłyszałam go gdy oglądałam jakąś koncertówkę. Nie przypadł mi do gustu gdy śpiewał go Dickinson, musiałam włączyć ten utwór w oryginale by się do niego przekonać. Ogólnie utwór na plus, chociaż nie jest ani bardzo dobry ani tragiczny.
Remember Tomorrow - Najlepszy utwór z Di'anno. Choć intro i linia melodyczna basu (?) swoim brakiem atrakcyjności trochę mnie odstrasza. W każdym razie Paul pokazuje swoje możliwości wokalne z najlepszej strony, a ja uważam ten utwór za arcydzieło mimo iż śpiewa tam Paul, za którym nie przepadam.
Running Free - Chyba każdy kojarzy dialog Bruce'a z publicznością podczas tego utworu ? Według mnie Bruce zaśpiewał to o niebo lepiej od Di'anno. Choć wersja z Paulem też jest spoko.
Phantom of the Opera - Mówię temu utworowi stanowcze NIE. Nie podoba mi się w nim nic, zwykła napierdalanka z nieudanymi riffami i mało interesującą melodią, Jedyne co mi się tam podoba to genialna solówka. Wokal Paula odstraszył mnie za pierwszym razem i odstrasza nadal. Tragedia... Dla mnie jest to najgorszy utwór z płyty.
Transylvania - Najlepszy instrumentalny utwór Maiden. Po raz pierwszy usłyszałam go w Flight 666, w którymś z momentów na początku filmu. To jest jeden z tych utworów, w którym zakochałam się przy pierwszym jego usłyszeniu. A właściwie usłyszeniu fragmentu utworu :P Już postanowione, że jeśli nauczę się grać na elektrycznej to właśnie Transylvania będzie pierwszym zagranym przeze mnie utworem :D
Strange World - Druga wolna ballada na płycie, co prawda nie tak dobra jak Remember Tomorrow, ale dorównuje mu klimatem. Jest to jeden z niewielu utworów, w którym podoba mi się wokal Paula. Bardzo nastrojowy i przyjemny kawałek.
Charlotte the Harlot - Pierwsza część legendarnej Maidenowskiej sagi o koleżance Davey'a. Nie cierpię Dave'a za tekst do tego utworu, jak on mógł mi zrobić coś takiego i napisać tak prymitywny tekst ? Sad but true... Ale utwór na wielki plus. Uwielbiam intro i muszę przyznać, że mimo iż tekst pozostawia wiele do życzenia to muzycznie kawałek ten jest bardzo dobry. Chociaż to zwolnienie tempa w połowie utworu nie pasuje do klimatu :P
Iron Maiden - Klasyka. Nie ma koncertu bez Iron Maiden i Eddiego wychodzącego na scenę w ciągu tego utworu. Refren szybko wpada w ucho, po kilku przesłuchaniach znam go na pamięć. Wolę wersję z Dickinsonem, Di'anno drażni me uszy.

Myślę, że z czystym sumieniem mogę postawić płycie ocenę 8/10. Jak na debiut krążek genialny i pewnie już wtedy fani zespołu mieli przeczucie, że Maideni zostaną legendą :D

PanPrezes
-#Moonchild
-#Moonchild
Posty: 1714
Rejestracja: czw paź 21, 2010 5:06 pm
Skąd: Żywiec

Re: IRON MAIDEN 1980-2005 / IRON MAIDEN - recenzje

Postautor: PanPrezes » pn kwie 30, 2012 10:36 pm

Phantom of the Opera - Mówię temu utworowi stanowcze NIE. Nie podoba mi się w nim nic, zwykła napierdalanka z nieudanymi riffami i mało interesującą melodią, Jedyne co mi się tam podoba to genialna solówka. Wokal Paula odstraszył mnie za pierwszym razem i odstrasza nadal. Tragedia... Dla mnie jest to najgorszy utwór z płyty.
:facepalm:

Deleted User 5453

Re: IRON MAIDEN 1980-2005 / IRON MAIDEN - recenzje

Postautor: Deleted User 5453 » wt maja 01, 2012 1:47 pm

Phantom of the Opera - Mówię temu utworowi stanowcze NIE. Nie podoba mi się w nim nic, zwykła napierdalanka z nieudanymi riffami i mało interesującą melodią, Jedyne co mi się tam podoba to genialna solówka. Wokal Paula odstraszył mnie za pierwszym razem i odstrasza nadal. Tragedia... Dla mnie jest to najgorszy utwór z płyty.
Spłoń w ogniu piekielnym heretyku! Tyś widziała naperda*****...-.-
Wiedziałam, że tą 'recenzją' rozpętam burzę :mryellow:
Primo: Groźba Ci się nie udała, ja już jedną nogą w piekle jestem od dawna :twisted: A prawdziwych herezji z moich ust to ty jeszcze nie słyszałaś, i lepiej żebyś nie słyszała nigdy, bo niektóre moje poglądy na różne tematy mogą wstrząsnąć człowiekiem ;)
Secundo: Wierz mi, dla mnie Phantom to taki Maidenowski przeciętniak. A głos Di'anno woła o pomstę do nieba, muzycznie też mi się nie podoba oprócz solówki. Ten utwór po prostu rani moje uszy. Wątpię czy się do niego kiedykolwiek przekonam... I to jest tylko i wyłącznie moje zdanie. Nie podoba się ? Trudno, żyje się dalej... Albo wkleja się po prostu facepalma :)
Ostatnio zmieniony wt maja 01, 2012 1:51 pm przez Deleted User 5453, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
IronCrimson
-#Prodigal son
-#Prodigal son
Posty: 48
Rejestracja: sob kwie 28, 2012 7:01 pm
Skąd: Łańcut

Re: IRON MAIDEN 1980-2005 / IRON MAIDEN - recenzje

Postautor: IronCrimson » wt maja 01, 2012 1:50 pm

phantom... dla mnie najbardziej rozbudowany kawałek z pierwszych 2 albumów, zmiany tempa, bardzo zróżnicowany i z super klimatem. W sumie uważam go za najlepszy z owej ery, ostatnio nauczyłem się go w całości na wiosełku i ciacham bez przerwy :) nie nazwał bym tego napierd****ą, kwesia jeszcze kto co nazywa napierd****ą. Jak dla mnie phantom to jest po prostu dynamiczny kawałek. Najlepszy tego typu puki na horyzoncie nie pojawiło się Hallowed

ZłapanyWCzasie
-#Clairvoyant
-#Clairvoyant
Posty: 1419
Rejestracja: wt lis 09, 2010 10:39 am

Re: IRON MAIDEN 1980-2005 / IRON MAIDEN - recenzje

Postautor: ZłapanyWCzasie » wt maja 01, 2012 2:02 pm

to się nie dzieje naprawdę...

voivod
-#Long distance runner
-#Long distance runner
Posty: 819
Rejestracja: ndz cze 13, 2010 12:36 pm

Re: IRON MAIDEN 1980-2005 / IRON MAIDEN - recenzje

Postautor: voivod » wt maja 01, 2012 7:53 pm

Wszyscy rzucili sie na Maiden_Madness zupelnie nie zauwazajac ze w recenzji dwa posty wyzej jest znacznie smieszniej.

Awatar użytkownika
Journeyman666
-#Clairvoyant
-#Clairvoyant
Posty: 1340
Rejestracja: śr maja 31, 2006 10:40 am
Skąd: Ruda Śl

Re: IRON MAIDEN 1980-2005 / IRON MAIDEN - recenzje

Postautor: Journeyman666 » śr maja 02, 2012 4:20 pm

Phantom of the Opera - Mówię temu utworowi stanowcze NIE. Nie podoba mi się w nim nic, zwykła napierdalanka z nieudanymi riffami i mało interesującą melodią, Jedyne co mi się tam podoba to genialna solówka. Wokal Paula odstraszył mnie za pierwszym razem i odstrasza nadal. Tragedia... Dla mnie jest to najgorszy utwór z płyty.
Ja również się nie zgodzę. Ja temu utworowi również mówię NIE ale tylko jeśli ktoś go przyrównuje do na prawdę świetnych utworów. Są rzeczy, które podobać się mogą. Jak dla mnie mógłby być ze 2-3 minuty krótszy a wokal Paula też mnie w tym utworze na początku irytował. Teraz po prostu nie zwracam na niego uwagi. Natomiast patrząc na to tak, że pięciu nastolatków nagrało taki utwór to moim zdaniem niewiele jest rzeczy, których można się w tym utworze przyczepić. Ja bym po prostu napisał, że jak na pierwszą płytę to ten utwór jest lepszy od większości pozostałych utworów z debiutu.

ZłapanyWCzasie
-#Clairvoyant
-#Clairvoyant
Posty: 1419
Rejestracja: wt lis 09, 2010 10:39 am

Re: IRON MAIDEN 1980-2005 / IRON MAIDEN - recenzje

Postautor: ZłapanyWCzasie » śr maja 02, 2012 4:50 pm

Nigdy w życiu bym nie rozpatrywał tej kompozycji jako "dobrej jak na debiut" czy "granej przez nastolatków" (utwór powstał o ile mi wiadomo jakoś w 1977/1978 r.-muzycy mieli ponad 20 lat) . Dla mnie to utwór , który chyba nawet najlepiej z wszystkich definiuje ich styl i to nie jakiś tam wczesny styl tylko ogólnie. Chodzi przede wszystkim o ogromną inspirację starszych kapel hard-rockowych bez których nie byłoby stylu Iron Maiden.
Napiszę to bez złośliwości ale czasami opinie młodych fanów mnie nie dziwią , że lepszym utworem jest dajmy na to nie wiem Fear of the Dark , Blood Brothers czy jakiś inny z nowszych utworów-te utwory oczywiście dobre ale w dużo mniejszym stopniu oparte są klasycznym rocku przez Wielkie R.
Na Phantomie ..usłyszeć można i Ufo i Queen i Deep Purple , te zespoły dla wielu młodszych fanów Iron Maiden są teraz bardziej obce muzycznie niż dajmy na to In Flames czy Mastodon . Nic jednak dziwnego że w latach 80 był to koncertowy pewniak i bardziej staroświeccy młodsi fani czekali na ten utwór jako najważniejsz na trasie w 2005 r.
Ja uwielbiam styl Ironów z takich płyt jak Piece of Mind , Powerslave , potem Somewhere in Time , Seventh Son-wiadomo. Bardzo też lubię te najnowsze albumy Iron Maiden ale bez tych początków , bez takich kawałków jak Phantom..nie kochałbym aż tak bardzo tego zespołu. To zresztą trzeba poczuć , ten klimat prawdziwego heavy-metalu , tą magię jaką mają te wszystkie smaczki zawarte w tym utworze.

RALF
-#The Alchemist
-#The Alchemist
Posty: 10216
Rejestracja: czw maja 24, 2007 11:16 pm
Skąd: Pabianice

Re: IRON MAIDEN 1980-2005 / IRON MAIDEN - recenzje

Postautor: RALF » śr maja 02, 2012 7:07 pm

Debiut IM znalazł się w TOP 20 "Najważniejszych debiutów Rocka" stworzonym przez Teraz Rock!!!


Wróć do „Iron Maiden 1980-2015”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość