Moderator: Administracja i Moderacja SanktuariuM
Tak na szybko.................Janick wyraznie na kacu w Cluj Sam koncert lepszy moim zdaniem niz budapeszt ale publika slabsza Rumunia fajna............ Szkoda ze z WEami nie poszliosmy, ale w innym raze pewnie nei dotarlibysmy do Cluj na czas................Ja tak na szybko, bo dopiero przyleciałem do Warszawy.
Sam koncert OK, ale widywałem lepsze... Na pewno na minus mogę zaliczyć nagłośnienie (ale to ostatnio problem zespołu), brak ich własnego oświetlenia i sporo błędów - zwłaszcza Dance of Death zostało mocno zwalone. Do tego ciężko było skupić się na samym koncercie, bo pod sceną panował niemiłosierny ścisk i było gorąco i duszno jak w piekle. Zdecydowanie dla mnie jeden z najgorszych koncertów Maiden pod względem hardcore'u, ale może po gigach w USA jestem nieco przewrażliwiony. Bruce także gadał o wiele mniej niż w Stanach.
Na plus zaliczyć mogę śmieszną akcje Tobinka z wuwuzelą ( ), a także fakt, że po koncercie znalazłem na ziemi kostkę Adriana.
Po koncercie i obowiązkowym przebraniu się oraz wzięciu prysznica udaliśmy się z Herkim na miasto napić się piwka. Traf chciał, że wylądowaliśmy w barze razem z całym zespołem. Oprócz nas było tam ok. 10, w porywach do 20 fanów, a także sporo gości zaproszonych przez muzyków. Miałem okazję spotykać członków Maiden bez mała z tuzin razy, ale chyba nigdy nie towarzyszyła temu aż tak wyluzowana atmosfera jak wczoraj/dzisiaj w nocy. Z każdym z muzyków można było zamienić słówko, a nawet więcej... Dave i Janick, mocno wstawieni, wytrwali do ok. 4.30 przy okazji racząc fanów anegdotami, śpiewaniem piosenek i przytulaniem (ojj, Panowie mają się coś ku sobie ). Szacun! Teraz czekam na relacje z Cluj, bo jestem ciekaw czy nadal mieli kaca na scenie.
Budapeszt to bardzo ładne miasto, ale mam nadzieje, że następnym razem zagrają tam własny koncert np. w Sportsarena, bo Sziget jest jednak trochę za dużą i zbyt hardcore'ową imprezą.
Kilka fotek z aftershow party:
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Farciarz Brawo Wicker!Po koncercie i obowiązkowym przebraniu się oraz wzięciu prysznica udaliśmy się z Herkim na miasto napić się piwka. Traf chciał, że wylądowaliśmy w barze razem z całym zespołem. Oprócz nas było tam ok. 10, w porywach do 20 fanów, a także sporo gości zaproszonych przez muzyków. Miałem okazję spotykać członków Maiden bez mała z tuzin razy, ale chyba nigdy nie towarzyszyła temu aż tak wyluzowana atmosfera jak wczoraj/dzisiaj w nocy. Z każdym z muzyków można było zamienić słówko, a nawet więcej... Dave i Janick, mocno wstawieni, wytrwali do ok. 4.30 przy okazji racząc fanów anegdotami, śpiewaniem piosenek i przytulaniem (ojj, Panowie mają się coś ku sobie ). Szacun! Teraz czekam na relacje z Cluj, bo jestem ciekaw czy nadal mieli kaca na scenie.
Pił wino z gwinta i w pewnym momencie po prostu się ulotnił. Fotek z Nicko mam już pod dostatkiem więc nie płakałem z tego powodu.Dobra, dobra - GDZIE JEST NICKO -co zrobiliście Nickowi
Wróć do „The Final Frontier World Tour 2010/2011”
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość