Strona 1 z 15

Pink Floyd

: pn sty 31, 2011 7:59 pm
autor: ttomasz
Jak dla mnie zespół genialny, od którego zaczęła się moja fascynacja muzyką.
Na pierwszym miejscu stoją u mnie genialny The Wall, który szanuję za wspaniały klimat i piękne teksty, oraz The Division Bell - za te melodyjne gitary i lekkoś Gilmoura. Podobna do tej ostatniej jest Momentary Lapes of Reason, ale na niej jest też kilka niedociągnięć.
Wielki sentyment mam też do The Dark Side of the Moon i The Final Cut, oraz oczywiście Wish You Were Here, ale to już dalsza liga.
Za erą Barreta sczególnie nie przepadam, zdecydowanie najgenialniejszy skłąd to lata siedemdziesiąte i perfekcyjny duet Waters'a i Gilmour'a, choć ten ostatni też sobie nieźle radził sam. Z drugiej strony pod względem solowych karier Gilmour odstaje od Watersa, szczególnie przy bardzo dobrym Amused to Death tamtego.

Re: Pink Floyd

: pn sty 31, 2011 8:03 pm
autor: MetallicaTruFan^^
Wspaniały zespół, zna każdy, nie warto liczyć na ile zespołów miał wpływ, bo szkoda czasu. Pink Floyd jest dla mnie największym zespołem lat 70'. Po prostu klasyka.

Re: Pink Floyd

: pn sty 31, 2011 9:23 pm
autor: panzerschreck
Za erą Barreta sczególnie nie przepadam
No to długa droga przed Tobą, bo debiut Pink Floyd to najlepszy Pink Floyd. A hołubiony przez Ciebie Division Bell najsłabszy ;)

Re: Pink Floyd

: pn sty 31, 2011 9:38 pm
autor: syzygy
The Dark Side of the Moon

Re: Pink Floyd

: pn sty 31, 2011 9:44 pm
autor: S1MON
zna każdy
Wątpię. Głos na Animals. Ja to na PF szczególną fazę muszę złapać, choć wiadomo-mistrzowie.

Re: Pink Floyd

: wt lut 01, 2011 7:55 am
autor: ZłapanyWCzasie
Fanem wielkim nie jestem,nie czuję "kultowośći" ale jedną płytę ich uwielbiam:Animals.
Poprostu jej klimat jest porażający, nie wiem co jeszcze napisać, poprostu świetna rzecz. Każdy z trzech głównych utworów powala,a najbardziej Sheep,to chyba moja ulubiona ich kompozycja. Pamiętam,że dużo słuchałem tej płyty jak mieszkałem w akademiku w 2009 r. ,pamiętam,że miałem wtedy okres na takie granie, cześto leciał Red King Crimson czy Enigmatic Niemena.

Jeszcze jakbym miał wymienić z utworów które zrobiły na mnie wrażenie,to One of These Days, znakomity klimat oraz co chyba oczywiste Shine on Your Crazy Diamond.

Re: Pink Floyd

: wt lut 01, 2011 8:43 am
autor: krusejder
Ja też nijak nie czuję klimatu kamandy Pinka Fłojda. Ani nie ma piękna muzyki klasycznej ani pier$nięcia heavy metalu.

Re: Pink Floyd

: wt lut 01, 2011 8:52 am
autor: ZłapanyWCzasie
tzn ja czuję, ale w wybranych fragmentach tylko, nie całościowo ,choć wiem,że dopiera można poczuć tą muzykę, gdy się lubi całościowo, płytami,ale mówię, mi nie wchodzi...znam wielu fanów PF i są to naprawdę oddani tej muzie ludzie ,nie mówię o tych którzy się snobują,bo tacy też są

Re: Pink Floyd

: wt lut 01, 2011 7:32 pm
autor: ttomasz
No to długa droga przed Tobą, bo debiut Pink Floyd to najlepszy Pink Floyd. A hołubiony przez Ciebie Division Bell najsłabszy
IM w zasadzie też zaczynałem od późniejszych albumów ;-)
Ja to na PF szczególną fazę muszę złapać, choć wiadomo-mistrzowie.
Ja też humorek muszę złapać i dopiero wtedy płyty mi całkowicie podchodzą, szczególnie w przypadku The Wall.
Ja też nijak nie czuję klimatu kamandy Pinka Fłojda. Ani nie ma piękna muzyki klasycznej ani pier$nięcia heavy metalu.
Dla mnie to właśnie bardzo dobra muzyka i świetne teksty, w przypadku Waters'a i piękne melodie Gilmour'a. Szczególnie do gustu zespół mi przypadł po zapoznaniu się z tekstami The Wall'a - prawdziwa poezja!

Aktualnie wielkim fanem nie jestem, ale do zespołu mam szacunek za to że nadal do mnie trafia, a kiedyś był numerem 1 od którego wiele się zaczęła...później poznałem IM i pink floyd w odstawkę poszły :twisted:

Re: Pink Floyd

: śr lut 02, 2011 8:57 pm
autor: Matek
Za erą Barreta sczególnie nie przepadam
No to długa droga przed Tobą, bo debiut Pink Floyd to najlepszy Pink Floyd. A hołubiony przez Ciebie Division Bell najsłabszy ;)
no tak, przecież final cut czy momentary lapse są lepsze :lol:
a debiut jest najlepszy. pod warunkiem podejścia odpowiedniego. przecież tam jest syd! to MUSI być genialne. człowiek wszystko jest w stanie sobie wmówić :) nawet to, że entombed nie jest gównem :cool:

Re: Pink Floyd

: śr lut 02, 2011 10:10 pm
autor: Siwy
przyznam się, że płyt pomiędzy pierwszą a Dark Side of the Moon zbyt dobrze nie znam. oczywiście muszę szybko to nadrobić, co w sumie może być trudne, bo to jest zespół, którego nie da się słuchać z mp3 i muszę sobie kupić je na cd, albo jeszcze lepiej - na winylu.

W kwestii wyboru, to jest on dla mnie bardzo prosty. "Wish you where here" jest dla mnie najbardziej kompletną i idealną płytą w historii muzyki. w zeszłym roku zainwestowałem właśnie w nowego winyla i było warto. Ta magia, która się wydobywa z płyty od razu po zetknięciu powierzchni z igłą jest wszechogarniająca. słuchanie tego krążka jest dla mnie rodzajem pewnej ceremonii. jej nie można puścić ot tak w tle i robić milion różnych rzeczy, poza słuchaniem.

W dalszej kolejności jest u mnie Dark Side i The Piper at the Gates of Dawn. The Wall jest na trzecim szczebelku drabiny. Nie ujmując genialności tej płycie, uważam, że jednak jest trochę przereklamowana. Albo po prostu przez to, że w okół niej jest najwięcej szumu i większość ludzi to właśnie ją wymienia jako najlepszą, mi się właśnie wydaje przereklamowana.
Ja też nijak nie czuję klimatu kamandy Pinka Fłojda. Ani nie ma piękna muzyki klasycznej ani pier$nięcia heavy metalu.
zupełnie nie wiem czemu w ogóle według takich kategorii próbujesz zakwalifikować muzykę PF.
moim zdaniem w tej muzyce nie chodzi o żadne "pier$nięcie". jak już napisałem, posiada ona swoistą magię i koncept, który powoduje, że w zasadzie każda płyta powinna być odczytywana jako całość. czyni to ją trudną w odbiorze i być może taka całość zawsze była domeną muzyki klasycznej i idealnie się z nią łączyła. jednak tutaj jest coś zupełnie innego, co moim zdaniem było zarazem ogromnym przełomem w historii muzyki, jak i jednorazowym zjawiskiem. dla mnie nie ma takiego drugiego zespołu, który by grał taki rodzaj muzyki.

btw

polecam słuchanie "Time" w samochodzie podczas nocnej podróży przez wąskie, kręte, zaśnieżone i otoczone drzewami szosy ;)

Re: Pink Floyd

: śr lut 02, 2011 10:27 pm
autor: panzerschreck
no tak, przecież final cut czy momentary lapse są lepsze :lol:
a debiut jest najlepszy. pod warunkiem podejścia odpowiedniego. przecież tam jest syd! to MUSI być genialne. człowiek wszystko jest w stanie sobie wmówić :) nawet to, że entombed nie jest gównem :cool:
Oj,gdybyś był Zilianem czy innym Cezarkiem to za te przytyki do Entombed niestety musiałbym wykluczyć Cię z dalszej dyskusji :mrgreen: Ale, że Ciebie szanuję, to po prostu pominę to porozumiewawczym milczeniem :lol:

Co do debiutu- bo widzisz ja jestem taki alternatywny i na przekór, że muszę tak uważać, dbam o reputację! Ale już tak na poważnie- racja jest Syd, ale nie jestem psychofanem tego idola porcysowej młodzieży, gęby proszę mi nie dorabiać ;) Nieważne czy jest tam Syd czy nie, ważne że jest to np.: http://www.youtube.com/watch?v=emlJKhLZOh8 albo to http://www.youtube.com/watch?v=a5Tne92j ... re=related . Sprawę uważam za załatwioną ;)
Nie wiem natomiast o co Ci chodzi z Momentary- to całkiem dobra płyta, na pewno lepsza od Final i Division. Division jest tak beznadziejnie przesłodzona, przepitolona i zupełnie bez emocji (poza High Hopes, ale to taka oczywistość straszna) że nie mogę jej przesłuchać do końca. Gay Floyd ;)

Re: Pink Floyd

: śr lut 02, 2011 11:38 pm
autor: mimski
. Division jest tak beznadziejnie przesłodzona, przepitolona i zupełnie bez emocji (poza High Hopes, ale to taka oczywistość straszna) że nie mogę jej przesłuchać do końca. Gay Floyd ;)
True.

A ogólnie to Floydów uwielbiam. Zdecydowanie The Wall to jedna z ważniejszych dla mnie płyt.

Re: Pink Floyd

: czw lut 03, 2011 8:43 pm
autor: ttomasz
The Wall jest na trzecim szczebelku drabiny. Nie ujmując genialności tej płycie, uważam, że jednak jest trochę przereklamowana.
Pod względem muzycznym pierwsza połowa mnie jakoś szczególnie nie porywa, jednak ten klimat w połączeniu z filmem czyni ścianę pod pewnym względem bezkonkurencyjną. Nigdy do końca nie stawaiałem jej na równi z pozostałymi płytami, dla mnie to po prostu osobna kategoria.
moim zdaniem w tej muzyce nie chodzi o żadne "pier$nięcie". jak już napisałem, posiada ona swoistą magię i koncept, który powoduje, że w zasadzie każda płyta powinna być odczytywana jako całość. czyni to ją trudną w odbiorze i być może taka całość zawsze była domeną muzyki klasycznej i idealnie się z nią łączyła. jednak tutaj jest coś zupełnie innego, co moim zdaniem było zarazem ogromnym przełomem w historii muzyki, jak i jednorazowym zjawiskiem. dla mnie nie ma takiego drugiego zespołu, który by grał taki rodzaj muzyki.
Dokłądnie! Lepiej się tego ująć nie da!

Division lubię za melodyjność i lekkość, choć musze przyznać, że płyty z Watersem wydają się o wiele bardziej ambitniejsze.

Wish You Were Here, The Dark Side - dwie płyty które stawiam równo na trzecim miejscu. Pierwszą w szczególności za genialne Shine On, Wish You Were i lekki Have a Cigar, drugą za Time, Us and Them i The Great Gig.

Re: Pink Floyd

: pt lut 04, 2011 12:56 pm
autor: cellman
Głos na Animals za klawisze w Sheep bodajże ;) Dark Side drugie, The Wall trzecie.

Re: Pink Floyd

: pt lut 04, 2011 2:15 pm
autor: Szajba
Uwielbiam. The Wall.

Re: Pink Floyd

: ndz lut 06, 2011 3:55 pm
autor: Matek
ale marudzicie z tym division bell :P ta płyta jest prześwietna, tyle, że w innej kategorii. szkoda że pink floyd widnieje na okładce w sumie. bo to jest piosenkowy album. lekki i przyjemny. i tylko high hopes do niego nie pasuje :B jak dla mnie nie ma ona wspólnego mianownika z wielkimi dziełami floydów i to wychodzi jej na plus. bo ją uwielbiam. zawsze. a floydów tylko jak humor odpowiedni.
a co do ankiety to wylosować bym musiał pomiędzy wish, animals i division :)
nie lubię the wall za to, bardzo :B

Re: Pink Floyd

: pn lut 21, 2011 12:41 am
autor: Lando
Nigdy nie byłem aż takim wielkim fanem, wiadomo, "Another Brick..." genialne. "Wish You Were Here" - piękne, "High Hopes" - ciekawe.
Ale powoli zaczynam łapać też inne, psychodeliczne kawałki coraz bardziej... Obecnie w kółko słucham "Hey you"... wciągające ;)

Re: Pink Floyd

: czw mar 29, 2012 6:37 pm
autor: Siwy
wskrzeszę ten temat lekko
Ja to na PF szczególną fazę muszę złapać
W tym roku odkryłem, że dla mnie ta faza szczególnie przypada na wiosnę. Od tygodnia młócę cała dyskografię na okrągło i w ostatnią niedzielę, tak sobie słuchając Meddle oraz Momentary w to leniwe, słoneczne popołudnie, doszedłem do wniosku, że właśnie ta muzyka mi się doskonale kojarzy z takim właśnie leniwym, słonecznym popołudniem. szczególnie płyty ery Gilmoura.

I muszę powiedzieć, że zrobiło mi się kolejny raz małe przetasowanie w osobistym rankingu. Wish i Dark Side oczywiście dalej niepokonane, ale na trzecie i czwarte miejsca wskoczył mi właśnie kolejno Meddle oraz Momentary. One of these days jest chyba jednym z najgenialniejszych otwieraczy, a solówka w On the turning away połączona z tym basem... miodzio. No i muszę powiedzieć, że wysoko stojący u mnie Dzwon spadł chyba na samo dno. Jakoś mnie nawet zaczęła nudzić ta płyta, czego bym się po dyskografii tego zespołu nie spodziewał. Era Syda w sumie dalej stoi jakoś poza czołówką. Widzę, że nieco ponad rok temu debiut był u mnie na trzecim miejscu, ale to chyba bardziej wtedy przyjąłem właśnie jako aksjomat, że ta płyta musi być tak wysoko. Jednak A Saucerful of Secrets lepsze w tym przypadku. Co by się chyba też zgadzało z tym jak głosowałem ostatnio w naszej małej zabawie ;)

Re: Pink Floyd

: czw mar 29, 2012 9:53 pm
autor: ttomasz
No i muszę powiedzieć, że wysoko stojący u mnie Dzwon spadł chyba na samo dno. Jakoś mnie nawet zaczęła nudzić ta płyta, czego bym się po dyskografii tego zespołu nie spodziewał.
U mnie to różnie, jak zresztą z całym PF.
Od Division zrobiłem sobie przerwę na prawie rok i ostatnio naprawdę miło się słuchało, czego wcale się nie spodziewałem, bo wcześniej powoli zaczynała nudzić.
Na Momentary miałem natomiast fazę w styczniu, prz okazji nawału kolokwiów, jakoś fajnie relaksował. Ostatnio natomiast puściłem i nudziło :razz:

Na pewno w przeciągu roku zyskał u mnie Wish You Were Here. Kiedyś ceniłem tylko za tytułowca i po trochu Have A Cigar, teraz w końcu przekonałem się do całości.