Moderator: Administracja i Moderacja SanktuariuM
Liczę, że tym razem będzie podobnie ) Pozdrowienia również dla Twoich kobiet A koncert 2003 to chyba największy szał jaki doświadczyłem na IM ) nikt nie mógł usiedzieć )Trybuny to zawsze jakiś stres, że trafi się na siedzących matołów, którzy pomylili koncert IM z wizytą w teatrze. Pomijając ogólnie dość kiepski koncert w Chorzowie 2005, to na trybunach byłem 3 razy, a 7 pod barierkami. I chyba najlepiej wyszalałem się, a jednocześnie skorzystałem z koncertu, w 2003 na sektorze w Spodku. Pełen odbiór koncertu, a zarazem wszyscy dookoła szaleli na stojąco i darli się. Ostatni raz, na Gwardii, też byłem na trybunie - zresztą z kolegą Cybulem (pozdrowienia), na którego zawsze przypadkowo wpadam od czasu wyjazdu do Pragi w 2005 Zabawa była przednia, tłum poderwany do góry, a ja zdarłem gardło na cały następny dzień. Ale mimo wszystko zanim się nie rozpoczęło, to miałem spore obawy i zwykłego stresa, czy mnie ktoś nie usadzi, zwłaszcza jacyś "piknikowcy" - bo ludzie czekali ze wstaniem aż do Doctor-Doctor. Dopiero wtedy zaczęła się ruchawka, może tak 1/4 - 1/3 ludzi wstała i zaczęła śpiewać, no to inni nie mieli wyjścia i też się ruszyli
M.
Nikt nic nie chce bo bardoz dobry kawałek z pięknym tekstem i na żywo wymiata ehheNie wiem co ludzie chca od tego coming home, bardzo dobry kawałek z pieknym tekstem. Na żywo wymiata.
Wróć do „The Final Frontier World Tour 2010/2011”
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości