Moderator: Administracja i Moderacja SanktuariuM
Oczywiście masz prawo do swojego zdania,ale kompletnie nie mogę się zgodzić,z tym,że sola Janicka wykonywane pierwotnie przez Adriana przebiły je, zresztą wg.mnie Janick w latach 1990-1993 dopiero zgrywał się z chłopakami a najlepszy jego okres gry w Iron Maiden to lata 1995-2003, na ostatnich dwóch płytach jak dla mnie gitarowo Adrian właśnie ratuję sytuację.Dave za Judas My Guide, the Prophecy i riff z The Reincarnation of Benjamin Breeg. Poza tym lubię jego zachowanie na scenie, solówki i ogółem, jest moim autorytetem jako gitarzysta.
Chociaż nie powiem, Adrian jako kompozytor imponuje szczególnie na Somewhere in Time, a także tą dokładnością solówek. Ale Janick udowodnił że można grać to lepiej (TNOTB na Raising Hell) i że w ogóle można pisać lepsze solówki (np. Janicka z FOTD jest lepsza moim zdaniem niż Adriana z Powerslave). Niemniej Dave rządzi.
Akurat dwa dni temu miał urodziny. Pamiętam, równo miesiąc po mnie ;]
Jest odczuwalny i to jak cholera. To właśnie Adrian miał olbrzymi wpływ na brzmienie zespołu w latach osiemdziesiątych, a jego styl jest przecież totalnym przeciwieństwem dzikich szarż Jana. Taka zmiana musiała się odbić na stylu zespołu i się odbiła - płyty z lat dziewięćdziesiątych choć są dobre, a nawet bardzo dobre, to wyraźnie na nich czegoś brakuje, tego boskiego dotknięcia.Za to go szanuję. W ogóle w te teksty, że brak Adriana jest odczuwany na każdej płycie gdzie go nie ma nie wierzę
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości