Spróbuje moich sił w tej recce, zobaczymy co wyjdzie
:
W 1981 roku Iron Maiden rozwija się wciąż, mając nagrany już świetnie przyjęty album debiutancki. Po zmianie gitarzysty (Adrian Smith zastępuje nie mogące dogadać się z resztą ekipy Denisa Strattona), zespół mocno się wzmocnił i lutym wspomnianego wyżej roku wydaje drugi album zatytuawany "Killers" Prześledźmy więc jego zawartość krok po kroku:
1. The Ides of March - Idy marcowe są półtoraminutowym utworerm instrumentalnym, a więc w zasadzie intro. Ogólnie utwór jest jednak bardzo fajny i całkiem fajnie wprowadza w klimat płyty (oraz wywołuje miłe wspomnienia, jeśli ktoś był na Mystic Festivalu w roku 2005).
2. Wrathchild - I po wstępie otrzymujemy prawdziwego "kilera", zresztą zgodnie z tytułem płyty
. Osobiście uważam Wrathchild za najlepszy kawałem na tej płycie, świetny wokal Di'Annio i genialna współpraca instrumentalistów daje coś wspaniałego. Szkoda, że to tylko 3 minuty.
3. Murders in the Rue Morgue - Zaczyna się spokojnym wstępem, ok. minuty. Ale kawałek później gna do przodu, przez nic nie zatrzymywany. Tekst śpiewany super szybko przez Paula robi świetne wrażenie, ale... Bruce w wersji koncertowej śpiewa ten utwór o wiele lepiej i nie da się tego ukryć. Ale i u poprzedniego wokalisty brzmi to naprawdę nieźle, wartę jest pierwszej trójki albumu i jest zdecydowanie warte posłuchania.
4. Another Live - Wspaniały wstęp na perkusji, potwierdzający umiejętności Cliva, i kawałek jedzie dalej jak w poprzednim. no, może tym razem troche wolniej
. Ale i tu jest całkiem nieźle i nawet na koncercie ten utwór całkiem fajnie wychodzi;.
5. Genghis Khan - Instrumental ok. 2,5 min. Niezbyt jednak udany, na stronie Sanktuarium, można z tego co pamiętam znaleźć informację, o tym, że Harris napisał go praktycznie na kolanie, na kilka minut przed spotkaniem z szefami wytwórni. Jego jakość pozostawie jednak wiele do życzenia.
6. Innocente Exile - Utwór, kontynuacja tekstowa Murders in the Rue Morgue, ale od poprzednika o wiele gorsza. Ogólnie mówiąc motywy zawarte w kawałku są całkiem niezłe, ale brakuje im tego czegoś co sprawia, że kawałek jest genialny, a nie zapomniany.
7. Killers - Kawałek tytułowy jest naprawdę całkiem niezły i mieści się w pierwszej trójce, jeśli chodzi o najlepsze utwory. Długi, ale dzięki temu sycący i posiada nieźle współgrające ze sobą elementy. Ogólnie bardzo na plus.
8. Prodigal Son - Najdłuższy i bardzo różniący się od innych numerów na płycie. Duża część została nagrana na girach klasycznych, co jest rzadkością w przypadku tej grupy. Di' Annio spewa tu z uczuciem i wychodzi mu to bardzo dobrze. Ten numer to czołówka albumu ale na pierwszą trójkę trochę za słabo.
9. Purgatory - Najgorszy, pod względem pozycji na liście sprzedaży, singiel zespołu. No, ale jak nie ma żadnych nowości na B'side, to trudno się dziwić. Sam kawałek jest, jak na singla przystało, badzo przebojowy, ale wykonanie średnie. Chociaż dla jednego z moich kumpli, jest to jeden z najlepszych kawałków Maiden.
10. Twilight Zone - Także kawałek na singla, początkowo znajdował się tylko tam, dopiero na reedycji w 1998r umieszczono go na płycie. W porównaniu do Purgatory, ma lepszy rytm i o wiele lepsze gitary. Lubie go bardziej od tracka nr 9, ale i on mieści się gdzieś w średniej tej płytki.
11. Drifter - Świetne zakończenie płyty, szczególnie dobrze sprawdza się na koncertach, o czym miałem okazję się przekonać, choć jest to jeden z niewielu kawałków gdzie Paul wypada lepiej od Bruca. po prostu lepiej czuje atmosferę tego włoczęgi. Atomferę którą piosenka jest przesiąknięta.
Podsumowując Killers jest bardzo dobrą płytą, lecz są tu niektóre piosenki, zaniżające znacznie poziom. Iron Maiden było jednak płytą trochę lepszą. Lecz i tu nie jest źle.
Ocena 7/10 (Ale to wcale nie jest ocena negatywna
)