Koncert zaliczam do tych świetnych. Potężna energia płynąca ze sceny, wszyscy muzycy w doskonałej formie, dobra setlista. Widać było że Anselmo się podobało. Wylde'owi udało się nie narzucić za mocno swojego stylu na muzykę Pantery - jedyny raz kiedy mi się tu coś nie podobało, to jego solo w Planet Caravan - po ch** to? W ogóle nie pasowało do kawałka. Poza tym OK. Wiadomo, chciałoby się Dimebaga, ale to niemożliwe. Jak ktoś odpuścił sobie z tego względu koncert to niech żałuje - na Panterze z oryginalnym składem nie byłem, ale sądzę, że dostaliśmy coś mocno zbliżonego do doświadczenia, jakim były tamte koncerty. Prawdziwa petarda. Raczej na samym koncercie nikt nie miał takich rozkmin, a bo bracia Abbott, bo odcinanie kuponów... to jest coś co się robi jak się siedzi przed kompem i za dużo rozmyśla. Na koncercie była po prostu świetna zabawa.
Frekwencja była dobra, oceniam że tak 85-90% biletów się sprzedało. Już dość wcześnie hala się napełniła, na Illusion było naprawdę dużo ludzi. Płyta pełna, na gorszych trybunach miejscami widać było wolne placki
Z jednej strony, MMP na pewno na tym nie wtopiło, wstydu nie było - z drugiej, szkoda że nie było soldoutu i to szybkiego, pomyślałby człowiek że taki reunion (dopełniony fajnymi supportami) to będzie pewniak.
No właśnie, supporty - tu też muszę pochwalić. Były dobrane bardzo dobrze, stylistycznie cały wieczór był spójny. Flapjack i Illusion wypadły bardzo dobrze, Crowbar i Hatebreed zresztą też. Panowie z Crowbara wyszli na scenę podczas "Walk" i robili Anselmo chórki. Fajnie. Publika to wszystko doceniła i dopisała na każdym występie. Była moc.
Organizacyjnie - tak jak koledzy pisali wyżej, ilość ludzi zdaje się przytłoczyła organizatorów i wszędzie były kolejki. Na szczęście ja nie z tych co wolą poświęcić pół wieczoru żeby się napić niskoprocentowego i niesmacznego piwa za kilkanaście zł, a potem jeszcze latać szczać
, więc mnie to nie dotknęło. Ale takich ludzi było dużo i widać było, że niektórzy się denerwowali. Tak samo z merchem. Był festiwalowy, tańszy i zespołowy, droższy. Miałem małą ochotę na koszulkę Pantery, ale nie za 180 zł. Ogólnie to jak już siadłem na swoim krzesełku to siedziałem do końca i się nie pchałem w te kolejkowe tłumy.
Nagłośnienie też bdb. Ogółem - dla mnie wszystko tu grało, był świetny wieczór zakończony występem prawdziwej legendy, której nie spodziewałem się od lat już nigdy zobaczyć. A tu proszę. Pięknie. Piszę się na powtórkę.