Tak jak myślałem, koniec dyskusji![]()
Nie wszyscy siedzą non-stop w internetach, nie mówiąc już o Sanatorium, więc ciężko mówić o końcu dyskusji, jak jedna strona się jeszcze nie odezwała...
Ale może od początku - wydawało mi się, że zabawa, którą komentujemy, jest właśnie zabawą i wszelkie komentarze tutaj są raczej na lekkim i niezbyt merytorycznym poziomie. Ale rozumiem, że ciężko jest wyczuć ironię w słowie pisanym. Dodatkowo, Songs Cup jest formatem wielokrtnie powtarzanym, odniosę się do tego, czemu jest to tutaj istotne, parę linijek później.
Jeżeli jednak chcemy tutaj sobie podyskutować, to odpowiadam Frankowi:
Liczyłem, że wyłapiecie ironię w moim poście, ale może jednak kiepsko się nią posługuję. Zgadzam się z tym, że nie ma czegoś takiego jak obiektywnie lepsze, wiele razy była na ten temat dyskusja tu na forum. Przyznam się szczerze, że w cytowanej parze, na tamtym etapie gry, było mi zupełnie obojętne, kto wygra mecz.Ale na jakiej podstawie "Nomad" jest OBIEKTYWNIE lepszy? Przecież to Twoja czysto subiektywna ocena. Nie ma jednego, ustalonego i powszechnie uznawanego rankingu piosenek (hehe) Maiden.
Polowanie na kotlety, to ocena stanu faktycznego, czyli częstotliwości grania utworów na koncertach. Chyba w tym miejscu najbardziej odniosę się, o co mi chodzi z zabawą w stylu Songs Cup czy inną ankietą-zabawą, które regularnie powatarzamy w tym dziale. Otóż wydawało mi się, że głosujemy na mniej oczywiste kawałki, żeby te właśnie koncertowe kotlety odrzucić na wczesnym etapie. Ale może się myliłem, nie obserwuję jakoś mocno przebiegu gry. W tym przypadku możecie mi zarzucić, że sam nie jestem bez winy, bo np. głosowałem na Aleksandra, który w poprzednich edycjach był dosyć oczywistym wyborem.I jaki wpływ na jakość muzyki ma to, że dany kawałek jest albo nie jest kotletem? No bo chyba fakt, że usłyszysz ten utwór raz na jakiś (zazwyczaj dłuższy, liczony w miesiącach/latach) czas na koncercie Maiden nie sprawia nagle, że ten kawałek Ci się jakoś strasznie nudzi? Równolegle przecież mogłeś np. odtworzyć Nomada czy Akacjową kilkaset/kilkadziesiąt razy z płyty.
To forumowe "polowanie na kotlety" to mocna przesada.
Absolutnie się nie zgadzam! 40 lat temu zajebali tekst, 20 lat później zajebali muzykę. Jedno i drugie jest wartością intelektualną na tym samym poziomie.No i last but not least - "Hallowed" to plagiat o podobnej skali, jaką w kategorii kradzieży fizycznej byłaby kradzież kilku marchewek z warzywniaka. "The Nomad" to zajebanie prawie całego warzywniaka:-)
A teraz powtórzę moją prośbę o argumenty czemu Hallowed jest uważany za lepszy od Akacjowej, bo bardzo chciałbym podyskutować na ten temat?
Jak dla mnie, zawsze główną wartością tego pierwszego był tekst, który już wiemy, że nie jest w 100% autorstwa Harrisa. Historia "Ewki Dziewki" oraz ogólny opis co można zrobić z pracownicą najstarszego zawodu, jest bardzo dobrze skonstruowana i uważam, że niczego jej nie brakuje w poetyckiej wartości, ale nie jestem kulturoznawcą, więc może się mylę. W warstwie muzycznej ponownie nie jestem specjalistą, ale wydaje mi się, że konstrukcja obu utworów stoi na równie dobrym poziomie. Jednakże moim zdaniem dużo więcej się dzieje w 22AA. Uważam również, że obie solówki są tu o niebo lepsze, niż w HBTN i o wiele lepiej wpasowane w klimat całego utworu.