Postautor: sajki » czw sty 25, 2018 12:00 pm
Moja kolejność:
1. BNW- znakomity album, świetne kompozycje, równowaga pomiędzy przyłożeniem a kombinowaniem, brzmienie heavy metalowe, wspaniała forma wokalna Dickinsona, inni muzycy też na wyżynach umiejętności. Wspaniały otwieracz, a nalepszy numer na płycie, to chyba TGOTN.
2. DOD- nierówny, ale posiada wspaniałe numery. Świetny melodyjny Rainmaker, potężny Paschandale czy nie gorszy od niego, niedoceniany Face in the Sand to szczyty tej płyty. Ogólne wrażenie psują Gates of Tomorrow, New Frontier i Age of Innocence, które nie mają w sobie ani mocy ani pomysłów.
3. TBOS- minimalnie przed AMOLAD. Tu już mamy wg mnie to "nowe" Maiden. Mało kopniaków, więcej smęcenia i zamulania. Jest jeden kapitalny numer (otwieracz), poza tym dobry kawałek tytułowy i kilka innych, które trzymają poziom. Niestet taki When the River Runs Deep to jeden z gorszych numerów Dziewicy, Death or Glory czy Speed of Light zawodzą jako szybkie strzały, The Red and the Black przedłużany w nieskończoność, podobnie jak zamykacz. Brzmienie również "nowe" bez mocy, pazura.
4. AMOLAD- podobnie zarzuty co do TBOS. Najlepszy numer- Lord of Light, jest bardzo dobry. Poza tym wyróżnia się These Colors Don't Run dzięki fajnemu refrenowi. Nie trafia do mnie kompletnie przekombinowany zamykacz, otwieracz też słaby.
5. TFF- najsłabsza pyta Maiden bez dwóch zdań. W zasadzie nie ma numeru, który podobałby mi się od początku do końca. Najbliżej tego jest Talisman i Starblind, ale powinny być krótsze, szczególnie ten pierwszy. Poza tym jak dla mnie same cieniasy, przenudny Isle of Avalon, dziwaczny, zupełnie niemetalowy zamykacz, chyba najgorszy kawałek Ironów El Dorado...i tak można wymieniać. Forma wokalna Bruce'a często nienajlepsza. Brzmienie podobnie jak TBOS i AMOLAD- cienizna.
BNW zdecydowanie najwyżej, potem przerwa i DoD, potem znów długo nic i ostatnia trójka. Bardzo żałuję, że Maiden poszli w tym kierunku, czasem zastanawiam się jak byłoby wspaniale, gdyby nagrywali same takie płyty jak BNW.