![:razz:](./images/smilies/icon_razz.gif)
Moderator: Administracja i Moderacja SanktuariuM
A dlaczego kibic jakiegos klubu druzyny narodowej, czy sportowca typu Adam Malysz jezdzi za swoimi idolami po calym swiecie by ogladac jego wystepy?? No poprostu jakis sposob spedzania wolnego czasu, ktory daje satysfakcje. Fakt, ze jest to "hobby" dosc niespotykane, dlatego mysle ludzie sie dziwia jak slysza o tym i nie rozumieja. Mnie znajomi tez sie troche dziwia, ale chyba sie przyzwyczaili, niektorzy nawet moze nie wiedza do konca jaka jest skala tego.na to pytanie nie da do końca logicznie się odpowiedzieć.
albo ktoś to czuje i rozumie albo nie
jak tylko przez FC?? Dzisiaj jest presale, a jutro juz kazdy bedzie mogl kupic, wiec nie ma problemu. Fakt ze z transportem jest ciezko, jedyne rozsadne rozwiazanie to znalezienie 4 osob i jechanie autem....myślałem nad Serbia, bo to jedyna szansa na zobaczenie MAIDEN w Europie w 2009. Ale bilety tylko do kupienia przez FC, a z droga tam i powrót porażka wiec trzeba się chyba będzie obejść smakiem póki co
Zupełnie się nie zgadzam.koncerty iron maiden są w każdym punkcie identyczne
Tu Cię rozumiem w 100%, mnie też coraz mniej kręcą koncerty jako takie. Nie licząc gigów Maiden, ciężko mi zrozumieć dlaczego tak się dzieje, ale tak jest.mam systematyczny spadek zainteresowania muzyką na żywo. nie mam tego feelingu
I to jest piękne, o to w tym chodzi!Mnie tam koncerty Maiden dalej jaraja tak jak kiedys. NIe potrafie tego wytlumaczyc, ale akurat to wyzwala we mnie jakas taka energie i emocje ze zachowuje sie jak nigdzie indziej............
Mam wrażenie, że się ze mnie nabijasz. Myślę, że nie w tym rzecz, po prostu mimo, że słuchamy tego samego, słyszymy co innego. Ja robię trzy gigi Maiden w ciągu 4 dni i każdy jest dla mnie inny i na swój sposób wyjątkowy - dla Ciebie trzy koncerty w ciągu miesiąca to nuda. Ty z fascynacją słuchasz DEP a moim przekonaniu ich kawałki brzmią identycznie. W Warszawie na konkursie Chopinowskim 50 facetów gra ten sam kawałek, słyszę dokładnie to samo za każdym razem, a jakaś tam grupa ekspertów potrafi jednego pianistę jednogłośnie nazwać geniuszem, a innego nazwać niegodnym udziału w tym konkursie. Przykłady można mnożyć w nieskończoność.kłócić się nie będę, bo 'gówno wiem i chuja widziałem'no za mało faktycznie obejrzałem show maiden na żywo, żeby takimi daleko idącymi opiniami walić. fakt.
a tu wiem, o co Ci chodzi. też nad dym zagadnieniem dumam czasem. celne celneInna sprawa jest taka, że koncerty i wydarzenia sportowe mają moim zdaniem pewien wspólny mianownik. Jest nim atawizm zwany poczuciem stada, mam swoją teorię na ten temat, ale to już zagadnienie na inną dyskusję.
no widzisz to jest tez inna sprawa, ze we wszystkim trzeba miec jakis umiar, tyle ze granica tego umiaru jest dla kazdego inna z takich czy innych powodow. Ja mam poprostu to szczescie ze nie musze sie martwic o czynsz i tego typu rzeczy, ale mimo wszystko staram sie jakos gospodarowac pieniedzmi i ze tak powiem nie wyczyszczam konta. Szkoda ze sie nie bawiles dobrze na koncercie bo pewnie wtedy by CI walilo ze nie masz na czynsz, stwierdzilbys ze i tak warto bylo. No roznie bywa......teraz byłem na Slipknocie w Mediolanie. nazwijmy ich moim ulubionym zespołem. czekałem 3 lata ponad na ich koncert. efekt taki, że wyjazd wspominam źle, nie podobał mi się koncert, mimo, że był świetny. stałem tam, patrzyłem na scenę i myślałem, co w ogóle tutaj robie, po co tu przyjechałem. po powrocie miałem w zasadzie depresję, bo nie wiedziałem skąd na czynsz wziąć.
no wiadomo jak tylko zawitam do KRK to sie zglaszamjakby ktoś chciał mam już MONTERREY 2008 proshot
wiadomo, że tak. kiedyś to w dupie miałem dużo rzeczy, kiedy w grę wchodził koncert. po prostu straciłem tę pasję. na rzecz innej zresztą - filmów. pochłąnęły mnie do końcaSzkoda ze sie nie bawiles dobrze na koncercie bo pewnie wtedy by CI walilo ze nie masz na czynsz, stwierdzilbys ze i tak warto bylo. No roznie bywa......
W moim przypadku apetyt rośnie w miarę jedzenia, gdybym dysponował odpowiednimi funduszami to granicą byłaby liczba gigów które Maiden gra rocznie (bo więcej już zrobić się nie da). Bardzo łatwo wydaje się pieniądze na to co się lubi, kiedy tylko się je ma. Myślę, że ciekawszą kwestią jest pewne poświęcenie (inne niż finansowe) które jest (niekiedy) z tymi wyjazdami powiązane. Swego czasu pisał tu gość, który nie poszedł na egzamin warunkowy z matematyki, bo tego dnia Maiden grało we Wrocławiu, w wyniku czego wyrzucono go ze studiów (a był chyba na 3 albo 4 roku). Hm.doskonale kumam ten feeling. sam przecież kiedyś go miałem, więc powiedzmy, że wiem o co chodzi. to co jest dla mnie zagadkowe, to skala tego.
U mnie wręcz przeciwnie, rzeczy które Ty nazywasz ulotnymi wbijają mi się bardzo głęboko w głowę i nie wychodzą, w związku z czym inwestuje w nie, a nie w szeroko pojęte rzeczy materialne. Oczywiście są pewne wyjątki, nałogowo kupuję książki (to jest silniejsze ode mnie), nabywam spore ilości ciuchów, ale poza tym nie ma tego dużo. Pustym śmiechem reaguję na sugestię, że mógłbym wydać więcej niż 100 zł na maszynkę która ma służyć do dzwonienia i wysyłania sms'ów (z tym, że nie jest to absolutnie żaden zarzut wobec ludzi którzy zmieniają komórki co miesiąc), kompy faktycznie z szeroko pojętych powodów fiskalnych zmieniam stosunkowo często, ale w zasadzie wystarczyłby mi taki na którym działa firefox, konnekt, movie-player i winamp.tylko faktycznie w moim wypadku to jest skrajnie inne. ogólnie mam jakąś taką percepcję, że nie lubie takich ulotnych rzecz, chyba.
Rozumiem co czułeś, miałem tak samo na Mecie w tym roku - słuchałem na żywo kawałków na dźwięk których 5-6 lat temu twardniały mi sutki i nic, żadnych emocji. W efekcie byłem chyba jedyną osobą we Wszechświecie której ten koncert się nie podobał. Ciężko postawić mi się w Twojej sytuacji, mimo, że zdaje sobie sprawę jak jest ciężka - po prostu sam nigdy nawet się o taką nie otarłem. Ale myślę, że to tłumaczy skąd Twoje zdziwienie, że ludzie wydają tyle kasy na coś co Twoim zdaniem nie ma żadnej wartości. Myślę, że Szymon to dobrze podsumował.teraz byłem na Slipknocie w Mediolanie. nazwijmy ich moim ulubionym zespołem. czekałem 3 lata ponad na ich koncert. efekt taki, że wyjazd wspominam źle, nie podobał mi się koncert, mimo, że był świetny. stałem tam, patrzyłem na scenę i myślałem, co w ogóle tutaj robie, po co tu przyjechałem. po powrocie miałem w zasadzie depresję, bo nie wiedziałem skąd na czynsz wziąć.
mam dokładnie tak samonie no to jest wszystko subiektywne odczucie. Dla Ciebie koncert maiden kazdy jest taki sam dla innego gra polskich pilkarzy tez bedzie identyczna w kazdym miejscu a wynik moze byc akurat dla tej osoby tylko detalem.
Mnie tam koncerty Maiden dalej jaraja tak jak kiedys. NIe potrafie tego wytlumaczyc, ale akurat to wyzwala we mnie jakas taka energie i emocje ze zachowuje sie jak nigdzie indziej............
Wróć do „World Tour 2008 / Koncert na Stadionie Gwardii 07.08.2008”
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość