.:: SanktuariuM ::.

Po kilkudziesięciu sekundach słychać, że Stefan nagłośniony perfekt nie za głośno, jest selektywnie, pięknie i przestrzennie

Ależ Steve pozamiatał spodkiem. Kapitalny koncert, nagłośnienie idealne!

Gong - ciężki temat, raczej nuda, z paroma momentami
ORK - straszne, mimo że sekcja świata klasowa. Przynajmniej całe Porcupine Tree odhaczone.

IQ - no i to kurwa jest to. Na nich czekałem bardzo i się nie zawiodłem. Dobry, przekrojowy set, super forma, niestety dość kiepski dźwięk. Jeden z ulubionych zespołów Taty, senior również ukontentowany. Szkoda, że nie dostali więcej czasu kosztem ww. zespołów, mam nadzieje ze wpadną w nasza część Europy na jakieś kluby wkrótce. Dla mnie to jest absurd że powstali w tym samym czasie co Marillion, grali to samo co Marillion, a przy nich są dość anonimowym zespołem.

SBB - podobno ostatni koncert z Jerzym, jeśli to prawda to wielka szkoda, bo sam mistrz polskiej palki jest w absolutnie arcygenialnej formie. 2 lata starszy od Nicko, a McBrain mógłby mu co najwyżej werbel ustawiać. Zresztą Paice podobnie. Spora reprezentacja Follow My Dream, więc repertuar raczej standardowy.

Steve - najlepszy dzwiek wieczoru, łezki na Supper's Ready i pokaz sztuki gitarowej w mistrzowskim wydaniu. Super zbalansowany set, część solowa równie dobra jak ta Genesisowa. Na niego zawsze warto chodzić, bo po tym jego Los Endos na zakończenie kopara zostaje na podłodze i leży tam przez tydzień.

Oby jutro było równie dobrze (ale wątpię że będzie ))

Organizacyjnie gówno, ale o tym może pozniej

Byłem na sektorach czerwonych obok Vipów. Dźwięk znakomity. Najlepszy dla mnie koncert wieczoru: SBB, szkoda, że nie dostali więcej czasu, Stefan również wielki. Na trzecim miejscu Gong. Szara końcówka - choć i tak baaaardzo dobrze to Ork i IQ. Generalnie jestem zachwycony festem i info o kolejnej edycji już zrobiło mi plany na przyszłoroczny lipiec.
Fajne koszulki festiwalowe i programy.

Wow, pierwsza osoba, która chwali Gonga i orka przecież ci goście nie potrafią śpiewać, a w orku dochodzi jeszcze kwestia słabej muzyki, na Gongu były fajne momenty

Ork swoimi "bembnami" zjadł wszystko inne na śniadanie, ok wokal padaka...ale no nie można mieć wszystkiego - jakby mieli to nie graliby tak wcześnie. SBB to co się udało zobaczyć także super - polska myśl szkoleniowa daje radę A Stefan, hmmm no ok, ale lepiej mi podszedł w STUDIO kilka lat temu, oczywiści wszystko poprawnie, ale bez efektu "wow".
Organizacyjnie to zaskoczyło mnie że woda tylko po 6 PLN - szok..tylko nie spodziewałem się, że na fescie gdzie średnia wieku to +50 będą zabierać nakrętki..i nie wziałęm backupu. No kto by pomyślał, że zagrywki LN nawet na taki event dotrą.

heh ja miałem dwie nakrętki dodatkowe więc spoko.

Czyli moja decyzja o przyjściu wczoraj dopiero na IQ wyszła ok, za dużo nie straciłem, ale biorąc pod uwagę, że już na Hackettcie mnie tyłek bolał od tych twardych krzesełek, to ciężko by było wysiedzieć jeszcze te 2-3 godziny dłużej.
Dziś to Collage o 15:30 powinno być spoko, ale raczej odpuszczę i postaram się wpaść na drugiego Steva H. tegorocznego festu.

Jeszcze odnośnie wczorajszego występu Hacketta. Znakomicie brzmiała płyta Foxtrot na żywo, wręcz zrobiła na mnie większe wrażenie, niż gdy słuchałem wersji studyjnej. Świetnie instrumentalnie, a i ten wokalista wydaje mi się ładnie wkomponował się stylowo.

Szkoda, że jak kupowałem bilet w połowie maja to na płytę nie było już nic (a i trybun nie zostało za wiele), a potem podobno bilety się pojawiły. Ale miejscówkę mam w miarę ok - sektor F, ale skrajnie lewej strony, więc nie jakoś bardzo z boku - minus, że ta kotara zasłania mi część głównego ekranu za sceną.
Ogólnie jak za karnet 5 stów, to bardzo się opłacało, biorąc pod uwagę, że dzisiaj często bilet na pojedynczy koncert tyle kosztuje - np. tyle dałem za Stinga, a nie liczę, że doświadczę takich wrażeń jak tu.

No dobra, ale gdzie Sting komercyjnie, a gdzie takie progi

No dobra, ale gdzie Sting komercyjnie, a gdzie takie progi

Wiadomo, napisałem tylko o moich wrażeniach. Ogólnie pod tym względem plus, że prog nie jest tak popularny, gorzej jak zainteresowanie jest na tyle małe, że odwołują koncert na który się chciało iść.

Jednak co a-ha, to a-ha. Jebać progowych snobów, Friend or Foe i Permanating wam w dupę

Czekamy na dalsze relacje naszego Moderatora in spe (albo i in pectore nawet) oraz wszystkich innych ProgMelomanów

Po zdjęciu Riverów w publicznością widzę że frekwencyjnie kibel , całe górne sektory puste a te pierwsze też nie wyprzedane…

Wczorajszy dzień całościowo lepszy, ale dziś bylo też bardzo przyjemnie.

Collage - standardowo tak se, muzycznie spoko, wokalista wkurwiał mega wymuszonym pseudofrontmanowaniem

Steve Hillage - gral z Gongiem, lubie jego jedna płytę z której akurat nic nie grał, więc mi się nie podobało

Riverside - drugi raz w Polsce można było usłyszeć nowe numery i one zrobiły największą robotę, fajnie ze zagrali Self Aware, którego na festach nie było.

Nick Mason - fenomenalny zespół, Nick w dobrym humorze, w sumie jedyna okazja żeby posłuchać muzyki Floydów grana przez Floyda jeśli się nie chce dawać kasy temu zjebowi Watersowi. Nagłośnienie najlepsze tego wieczoru.

Aha i wszystkie sety już wprowadzone jak ktoś chce popatrzeć

Bdb festiwal. Jestem mocno usatysfakcjonowany. Co ciekawe, wg. mnie to nie headlinerzy dali top występy. Więcej napiszę jak odeśpię.

świetne koncerty i wczoraj i dziś. Całościowo nr 1 to ex equo SBB i Steve Hillage, nr 2 Hackett i nr 3 znowu 2 zespoły Riverside i Nick Mason. Całość znakomita, a jedyny zgrzyt to dzisiejsze wpuszczanie karnetowiczów którzy wczoraj poszli pod prysznic i zdjęli opaskę.....

świetne koncerty i wczoraj i dziś. Całościowo nr 1 to ex equo SBB i Steve Hillage, nr 2 Hackett i nr 3 znowu 2 zespoły Riverside i Nick Mason. Całość znakomita, a jedyny zgrzyt to dzisiejsze wpuszczanie karnetowiczów którzy wczoraj poszli pod prysznic i zdjęli opaskę.....

A co się działo? Ja wczorajszą opaskę ściągnąłem, dziś przyszedłem normalnie z biletem, wpuścili mnie i tyle.

Echoes na żywo jest lepsze niż jakikolwiek sex - milion orgazmów w dwadzieścia kilka minut No chyba, że jeszcze nie trafiłem na właściwą kobietę heh

Drugiego dnia byłem tylko na Riverach i Masonie. Obu widziałem w zeszłym roku, no ale Riverside zaprezentowali co nieco z nowej płyty, a na Masona warto iść chociażby, żeby posłuchać na żywo znakomitego Echoes. Nie no świetnie się ogląda i słucha ten band, szkoda że setlista taka sztywna - chyba żadnych zmian od poprzedniego koncertu, ewentualnie jakaś kosmetyka.

Co do nagłośnienia to wczoraj wydawało się lepsze. Riverside grali często dość ciężko, więc to mogło mieć wpływ na mniejszą selektywność, a na Nicku było ok, ale jednak trochę gorzej porównując ze Stevem wczoraj.

Podsumowując fest - ogółem widziałem 5 występów, wszystkie zaliczam mniej lub bardziej na plus. Największe wrażenie zrobił Hackett, ale jego widziałem pierwszy raz na żywo, więc to mogło pomóc w odbiorze.

Echoes na żywo jest lepsze niż jakikolwiek sex - milion orgazmów w dwadzieścia kilka minut No chyba, że jeszcze nie trafiłem na właściwą kobietę heh

no niemalże, że się zgodzę....

A co się działo? Ja wczorajszą opaskę ściągnąłem, dziś przyszedłem normalnie z biletem, wpuścili mnie i tyle.

kazali iść do kasy nr 1 tam juz raja była i panienka każdego wypytywała, o której wszedł w sobotę, oraz trza było dane personalne podać. Ona t miała w systemie bo zczytywała dane z biletu/karnetu. Byłem może 7 w raji zatem zdążyłem na Collage od początku, jak wychodziłem to rraja liczyła już jakieś 50 luda.... Każdy aby dostać rę opaskę to jednak parę minut zleciało. ...