Każdy ma inne priorytety. Dla mnie optymalnym rozwiązanem byłaby dobra, ciekawa trasa pożegnalna z Nicko w 2025 czy 2026 roku. Szanuję opinie, że bez Nicko też można grać, że chłopaki mają pomysły i zapał koncertowy i tak dalej. Ja wolałbym by w tym składzie się pożegnali, najlepiej wydając jeszcze jedną, dobrą płytę. Jednocześnie wiem, że to mało prawdopodobne. Nicko to tak flagowa postać dla Iron Maiden, że wolałbym by nikt nie zastąpił.
Ralf, z opiniami o Shirleyu się zgadzam, ale chciałbym byś wreszcie zauważył, że te ich lenistwo i bezkrytyczność w dużej mierze jest spowodowane skokiem popularności. Pieniądze w nadmiarze troszkę psują muzyków. Bicie rekordów frekwencji i w sprzedaży to są pieniądze.
Krytyka krytyką, ale Iron Maiden to jest potęga heavy metalu. Teraz sobie puściłem Duellists, wcale nie najlepszy utwór z Powerslave. Potęga absolutna. Ich heavy w latach 80 był tak odżywczy, mocarny, mistrzowski. De facto dobrzy byli do 2003 roku czyli przez prawie ćwierć dekady od debiutu, a i na AMOLAD i TFF jest kilka dobrych utworów.
Ależ, ja się z Tobą zgadzam. Ich albumy z lat 80tych to mega - klasyka. Twórczość jedyna w swoim rodzaju, nie tylko heavy metal ale również piękna, pełna emocji muzyka. Teraz powiem o czymś, co pewnie wywoła wiele kontrowersji. Dla mnie Iron Maiden po powrocie Dickinsona to bardziej zespół heavy rockowy niż metalowy. To jest już inne podejście, cóż tu kryć - mało tutaj metalowego łojenia. Wydaje mi się, iż w zasadzie oni już typowego metalu nie czują. Przynajmniej robią to, co im szczerze w sercu gra. Gdyby mieli nagrywać wymuszone kopie Troopera czy Number of the Beast, tylko dla tego aby spełnić oczekiwania publiczności, to dopiero byłaby żenada. AMOLAD to bardzo dobra płyta, najsłabszy na niej jest bliższy standardowym patentom IM - Different World. To też wiele mówiło (i mówi) o tym, jak od lat oni widzą muzykę. Na płycie jest sporo epików, jak dla mnie bardzo dobrych, niezwykle emocjonalnych i poruszających ważne tematy.