10/06/2011 - Sonisphere - Warszawa [ WRAŻENIA, RELACJE ]

Wszystko na temat Sonisphere Festival 2011 w Warszawie

Moderator: Administracja i Moderacja SanktuariuM

ryju
-#Prisoner
-#Prisoner
Posty: 122
Rejestracja: czw mar 25, 2010 10:31 pm

Re: 10/06/2011 - Sonisphere - Warszawa [ WRAŻENIA, RELACJE ]

Postautor: ryju » ndz cze 12, 2011 3:59 pm

Czas na moje żale - miałem nie jechać, pojechałem, jestem zajebiście zadowolony.
Koncert wydaje mi się zupełną odwrotnością Berlina ;)

Organizacja - porażka
Wiejskie miejsce, horrendalnie wyśrubowana cena, wszystko byle naciągnąć więcej ludu (trybuny to szczyt kretyństwa), impreza przed koncertem sprawia wrażenie obchodów "Dni Wasilkowa" z kiełbasami, piwem, budami, krzakami i brudem. Zmierzając w stronę sceny przez pole (zamiast miedzy stały budy z kotletami) i kolejne fortece barierek czułem się trochę jak nieproszony fiut, który wciąż za mało wydał, więc może sobie kupi jakąś odgrzewaną kiełbasę i zapije szczynami. W ramach rewanżu zbojkotowałem kolejkę i obszczałem im z zewnątrz 2 toy toye. Scena jakaś nieformatowa, kwadratowa, członkowie zespołu znikali w głębi z pola widzenia. Nagłośnienie GC przyjemne (solówki i wokal na zdecydowany plus), choć ciche. Sektor podobno zbyt cichy, fani zagłuszali Bruce'a. Przez oddzielenie GC i płyty ginie ciągłość publiki, co znacznie ujmuje klimatu, trochę jak świnie w zagrodzie.

Ludzie - największy możliwy miszmasz ;)

Są plusy, sa minusy. Ciężko mi ocenić z perspektywy zagorzałego fana, bo niby normalne pytanie
- Wiesz, czy zaczną od Aces High?
przenosi mnie do limbo, a ciąg dalszy rozmowy tylko mnie w nim pogrąża:
- Byłem już na jednym koncercie z tej trasy, są w niezłej formie.
- Eeeee, w 2008?

Przed wejściem - morze chlania, pijusów, wysypiska i błota, ale do sceny na szczęście daleko. Płyty nie ocenię - nie pobyłem długo.

10 minut przed gigiem bez problemu wchodzę do 5 rzędu przy pomocy "Przepraszam" (więc jednak GC to nie są sami trufani ;)), dalej już nie przechodzę, nie chcę włazić na chama. W czasie koncertu inni nie okazują się jednak tak wspaniałomyślni i ciągle trzena uważać na cudze łokcie. Sporo ludzi cały koncert próbuje się wcisnąć, choć tak naprawdę idioci wymieniają się w kółko miejscami.
Publika zaczyna skandować "Iron Maiden", "Napierdalać" ;////////////, ja pier***. Z czasem uczą się "Maiden, Maiden... ", "Maiden-klap-klap-klap", i "Ole ole".

Leci satelita - obok mnie nikt nie zna tekstu.
Wchodzi zespół - zaczyna się kocioł, fale po 2m w każdą stronę i próby chamskiego wpieprzania się przed innych. Czuję ulgę, że z dziewczyną zabrałem się jednak do Berlina. Z drugiej storny powtórka z Niemiec, bo jakiś burak przeszkadza mi w rozłożeniu flagi. No kur*a, przecież polska oO
W czasie koncertu podchodzę przypadkiem 2 rzędy do przodu (choć licząc walkę o miejsce zmieniałem je kilkanaście razy) i to bez żadnych łokci, wystarczy skorzystać z luk po pchających się idiotach. Kolejne próby rozłożenia flagi i ku mojemu zdziwieniu - las rąk pomaga i baner powiewa przez calutkie intro Talismana. Za którymś razem "Sail On, Maiden" zaczyna wędrować powoli do przodu i wisi resztę gigu na barierce. Klasyki są powszechnie znane, Talismana i WTWWB śpiewam sam. Obok kumpla DoD pomylili z FotD, Talismana z Ghostem, a WTTWB z Evilem ;) ;/
Podsumowując: chaos i żywioł, ale w butach zbyt często słoma, zderzenie zachodu z prowincją. Nie mówię tu o wszystkich, zachowanie wielu osób naprawdę zasługuje na uznanie. Mam nadzieję, że po prostu stałem w złym miejscu.
Porównując do publiki Niemieckiej: jest głośniej, skoczniej, więcej życia.
Porównując do pierwszych rzędów z Niemiec (bo Niemców tam wielu nie było :P): GC ssało z połykiem. Na wyjeździe wszyscy wokół mnie znali tekst, swoje role i szaleli, ale każdy wiedział gdzie stoi.

Zespół
Dał z siebie naprawdę wiele. Steve'a i Bruce'a chyba napędziła publika, bo widać było ich zaangażowanie, krzyczeli nie tylko do pierwszych rzędów ;) Janek może i fajnie, ale jesli ktoś nie widział w Berlinie, niech nie mówi o jego harcach. U nas był niestety troche przymulony, może za dużo Holandii ;) Nicko bębnił, Adrian grał, Dave był rybą - klasyka.
Westwards, the tide!

Siwy
-#Lord of the flies
-#Lord of the flies
Posty: 3371
Rejestracja: sob cze 14, 2003 9:36 am
Skąd: już nie Warszawa

Re: 10/06/2011 - Sonisphere - Warszawa [ WRAŻENIA, RELACJE ]

Postautor: Siwy » ndz cze 12, 2011 3:59 pm

Pod timingiem? Pamiętasz może chłopaczka w kręconych włosach i czerwonym plecaku? Z koszulką Ace Of Spades i bluzą Fear Of The Dark założoną na Iron Maiden? Jak tak, to się spotkaliśmy. :)
jakim timingiem? chłopaczka to pamiętam tylko tego, co właśnie z ojcem przyszedł. miał proste, półdługie, jasne blond włosy. pamiętam te dwie dziewczynki w gimnazjalnym wieku, bo pomyślałem sobie, że szkoda, że kiedy ja chodziłem do gimnazjum, to nie miałem tam takich koleżanek ;) a grupka w licealnym wieku, to było ich tam chyba ze 4 czy 5 osób i stali lekko na prawo ode mnie. reszta to "strauchy" w podobnym wieku, co ja i starsi, którzy właśnie stali jak kołki

Awatar użytkownika
Elevatorman
-#Clansman
-#Clansman
Posty: 4390
Rejestracja: pt maja 27, 2005 11:44 am
Skąd: Wrocław

Re: 10/06/2011 - Sonisphere - Warszawa [ WRAŻENIA, RELACJE ]

Postautor: Elevatorman » ndz cze 12, 2011 4:53 pm

o The Evil That Men Do grali...w sumie szkoda że terminy i fundusze nie pozwoliły no ale cóż zrobić

Awatar użytkownika
DeJMIeN Wielki
-#Weekend Warrior
-#Weekend Warrior
Posty: 2574
Rejestracja: pt kwie 01, 2011 10:12 pm
Skąd: ze wsi warszawa

Re: 10/06/2011 - Sonisphere - Warszawa [ WRAŻENIA, RELACJE ]

Postautor: DeJMIeN Wielki » ndz cze 12, 2011 5:04 pm

tak chwalicie publiczność przy DoD, cóż, w moich okolicach wszyscy przy tym się rozjeżdżali w klaskaniu :)

Awatar użytkownika
Budziol
-#Administrator
-#Administrator
Posty: 9526
Rejestracja: pt lip 30, 2004 9:19 am
Skąd: Łódź

Re: 10/06/2011 - Sonisphere - Warszawa [ WRAŻENIA, RELACJE ]

Postautor: Budziol » ndz cze 12, 2011 5:09 pm

Ale publika... gorszej chyba w życiu nie widziałem.
gdzie stałeś?
właśnie dla mnie wyjątkowo nasza publika dała radę, śpiewała i była aktywna, bez porównania na przykład z Berlinem, Bruce i spółka to widziała, bo gadał jak najęty, reszta też Deleted User 804 non stop na twarzy.
zawsze Polacy fałszowali i nie mogli się zgrać, a tu spisaliśmy się bardzo dobrze!

ryju
-#Prisoner
-#Prisoner
Posty: 122
Rejestracja: czw mar 25, 2010 10:31 pm

Re: 10/06/2011 - Sonisphere - Warszawa [ WRAŻENIA, RELACJE ]

Postautor: ryju » ndz cze 12, 2011 5:09 pm

Bruce'a intrygowały duże ćmy.
Heh, dla mnie będą symbolem tego koncertu ;)

@Budziol, tak bywało nawet w GC vis a vis Bruce'a. Kumpel mówił, że jego barierka też przyssała (trochę bardziej na prawo). Odniosłem wrażenie, że dzikie były tylko niektóre "hot-spoty" i jak wspomniałem ogół GC pewno nie przebija barierki w Berlinie.

Ps. Serce rośnie jak widzi się dorosłe samce z małymi. Bruce też to docenił, pozdrawiam tego Pana i jego dzieciaka :)
Westwards, the tide!

Awatar użytkownika
IronCezarek
-#Clairvoyant
-#Clairvoyant
Posty: 1175
Rejestracja: sob cze 26, 2010 10:55 am
Skąd: Nowe Skalmierzyce

Re: 10/06/2011 - Sonisphere - Warszawa [ WRAŻENIA, RELACJE ]

Postautor: IronCezarek » ndz cze 12, 2011 5:33 pm

Ale publika... gorszej chyba w życiu nie widziałem.
gdzie stałeś?
Prawa strona płyty

Deleted User 804

Re: 10/06/2011 - Sonisphere - Warszawa [ WRAŻENIA, RELACJE ]

Postautor: Deleted User 804 » ndz cze 12, 2011 6:03 pm

http://www.youtube.com/watch?v=4OcCuFvsFIs wczoraj w Czechach Bruce wspomniał o Polskim sonisphere :lol:

Awatar użytkownika
ttomasz
-#Assassin
-#Assassin
Posty: 2082
Rejestracja: śr mar 24, 2010 5:04 am

Re: 10/06/2011 - Sonisphere - Warszawa [ WRAŻENIA, RELACJE ]

Postautor: ttomasz » ndz cze 12, 2011 6:07 pm

W inny sposóbniż w Berlinie, czym wywołał aplauz wśród publiki :mryellow:

Awatar użytkownika
erni13
-#Ancient mariner
-#Ancient mariner
Posty: 640
Rejestracja: czw gru 16, 2010 3:55 pm
Skąd: Erftstadt (D)

Re: 10/06/2011 - Sonisphere - Warszawa [ WRAŻENIA, RELACJE ]

Postautor: erni13 » ndz cze 12, 2011 6:20 pm

Co mówił, bo Angielski wysiadł?

Awatar użytkownika
DaveM
-#Trooper
-#Trooper
Posty: 474
Rejestracja: pn mar 22, 2010 7:21 pm
Skąd: Poznań

Re: 10/06/2011 - Sonisphere - Warszawa [ WRAŻENIA, RELACJE ]

Postautor: DaveM » ndz cze 12, 2011 6:25 pm

ze był wczoraj na koncercie w polsce i pił okropnego carlsberga. Jak sie myle niech mnie ktos poprawi ;)

ryju
-#Prisoner
-#Prisoner
Posty: 122
Rejestracja: czw mar 25, 2010 10:31 pm

Re: 10/06/2011 - Sonisphere - Warszawa [ WRAŻENIA, RELACJE ]

Postautor: ryju » ndz cze 12, 2011 7:02 pm

I nie dziwię mu się. Carlsberg to najbardziej chu... kijowe piwo, jakie piłem. Żal mi go trochę ;(
Westwards, the tide!

Awatar użytkownika
gumbyy
ZASŁUŻONY SANATORIANIN
Posty: 12280
Rejestracja: śr cze 01, 2005 1:49 am
Skąd: Wrocław

Re: 10/06/2011 - Sonisphere - Warszawa [ WRAŻENIA, RELACJE ]

Postautor: gumbyy » ndz cze 12, 2011 7:05 pm

Żal mi go trochę ;(
Bez przesady... najwięcej tych piw Dickinson się napił - przylecieli do Warszawy tuż przed koncertem, a nocowali w Pradze. To było takie głaskanie Czechów, a nie rzeczywista krytyka. Wiadomym jest, iż Czesi mają dobre piwo i była okazja zapunktować w tym temacie. Naprawdę nie warto brać na serio tego co muzycy mówią ze sceny ;)
www.MetalSide.pl

ryju
-#Prisoner
-#Prisoner
Posty: 122
Rejestracja: czw mar 25, 2010 10:31 pm

Re: 10/06/2011 - Sonisphere - Warszawa [ WRAŻENIA, RELACJE ]

Postautor: ryju » ndz cze 12, 2011 7:07 pm

Naprawdę nie warto brać na serio tego co muzycy mówią ze sceny
No shit, Sherlock ;)
Westwards, the tide!

Awatar użytkownika
Steve
-#Long distance runner
-#Long distance runner
Posty: 990
Rejestracja: czw sty 07, 2010 10:09 pm
Skąd: Wrocław

Re: 10/06/2011 - Sonisphere - Warszawa [ WRAŻENIA, RELACJE ]

Postautor: Steve » ndz cze 12, 2011 7:16 pm

Nie chce mi się opisywać koncertu od początku do końca, chciałbym podziękować wszystkim za świetny wyjazd, dobrą atmosferę i w ogóle... w szczególne słowa uznania Deleted User 804owi i Spartanowi ;-)

Kain
-#Wrathchild
-#Wrathchild
Posty: 64
Rejestracja: śr cze 01, 2005 2:11 pm
Skąd: Sosnowiec

Re: 10/06/2011 - Sonisphere - Warszawa [ WRAŻENIA, RELACJE ]

Postautor: Kain » ndz cze 12, 2011 7:39 pm

Ja również nie będę opisywać całego festu, ogólnie wyjazd na plus. Przed koncertem wybieramy się z kumplem i dwiema nowo poznanymi dziewczynami (POZDRO ;)) na stare miasto i zwiedzamy trochę Warszawę. Najlepsze czekało na nas na Krakowskim Przedmieściu gdzie zostaliśmy zwyzywani przez ludzi "broniących krzyża" od wyznawców szatana a ja osobiście od "żydowskiej masonerii" :D kupa śmiechu. Co do koncertu to naprawdę IM zagrało spoko. Co do publiki hmm trochę brakuje mi dobrego określenia, ale to nic ;) najbardziej denerwował mnie typek który co chwile wbiegał w ludzi w GC żeby zaraz wrócić i od nowa... taki chyba hadrcore pogo ;)

Siwy
-#Lord of the flies
-#Lord of the flies
Posty: 3371
Rejestracja: sob cze 14, 2003 9:36 am
Skąd: już nie Warszawa

Re: 10/06/2011 - Sonisphere - Warszawa [ WRAŻENIA, RELACJE ]

Postautor: Siwy » ndz cze 12, 2011 7:46 pm

ze był wczoraj na koncercie w polsce i pił okropnego carlsberga.
mówił samą prawdę chłopak i ja się z nim zgadzam w 100%

a że przy okazji podreperował czeską dumę

Awatar użytkownika
MetallicaTruFan^^
-#Long distance runner
-#Long distance runner
Posty: 893
Rejestracja: czw wrz 02, 2010 4:52 pm

Re: 10/06/2011 - Sonisphere - Warszawa [ WRAŻENIA, RELACJE ]

Postautor: MetallicaTruFan^^ » ndz cze 12, 2011 8:00 pm

Wbiłem siena koncert gdzies o godzinei 16, może 17... Wchodzę i słysze, ze wławsnie gra Volbeat. Poszedłem zobaczyć, było na prawde fajnie... Na koniec kawałek Slayera a następnie miał wyjść Mastodon. Zaczęło się nawet fajnym riffem, ale potem zmieniłem całkiem zdanie... Po dwóch kawałkach zaczął mnie bolec brzuch od basu, poszedłem więc na piwo. Jako, że widziałem, że za mną idzie pełno ludzi, pomyślałem, że nie ma co wracac, póki nie skończą, więc wypiłem jeszcze 2 piwa i zjadłem, a następnie zaliczyłem Toi toi, żeby miec już spokój i powoli udałem się na Motorhead... Nigdy nie byłem jakimś większym fanem Lemmy'ego, ale musze powiedzieć, że oglądało go się świetnie... Godzina szybko minęła i na ostatnich dwóch kawałkach poszedłem jeszczena piwo, potem do Toi Toia i gdy dochodziłem już do sceny, rozległ się Doctor Doctor... Powiedziałem do siebie "o K***a" a jakiś 50 letni fan w koszulce "Pom" powiedział "No własnie" :) po 20 sekundach od zaczęcia DD byłem pod sceną (troche z lewej strony)... Przeszyło mnie uczucie, że to będzie dobry koncert... Po DD zaczeło się Satellite... po 4 minutach zespol wyszedł z The Final Frontier, które było wspaniale zagrane (jedyny minus, to trochę mało spiewali ludzie wokół mnie)... Mówię sobie "dobra, teraz największy gniot, czyli El Dorado"... Po Berlinie miałem mieszane uczucia do tej piosenki, ale w piątek całkowicie mnie zaskoczyła... Ludzie wokół mnie znali tekst i nawet to śpiewali, a solówki rozdarły mnie całkiem... Później 23:58 które lubię umiarkowanie, ale wypadło świetnie... Później poszło już z górki. Talisman wyszedł pięknie, Coming Home tez dobrze. Dance of Death świetnie sie śpiewało, a Trooper rozwerwał całkiem... Później Wicker Man, po którym o mało nie padłem na serdycho... Przydało się wiec Blood Brothers, które trochę mnie uspokoiło... Następnie świetny Wiatr (i utwór i prawdziwy, który zawiał)... Śpiewalismy calutki utwór... Po spokojnym muzycznie kwadransie, bylo TETMD, które bardzo mi się podobało. Dalej już Fear, jak zwykle świetny i Iron Maiden. Następnie na bis rozległo się bardzo znane intro, czyli 666. Hallowed wypadł świetnie, dawno nie widziałem takiego wykonania. Na koniec Running Free.

Koncert świetny, tam gdzie ja byłem, była chyba najlepsza atmosfera i najlepsi fani, którzy znali wszystkie teksty... Nie we wszystkich sektorach tak było, z tego co widziałem.

Plusy:
-Świetna forma zespołu
-Dobra setlista
-Bardzo ciekawe towarzystwo
-Nie było ścisku, nie miałem trudności zchodzeniem sobie na piwo i znajdowaniem miejsca pod sceną.
-Angelika, która stała obok mnie (Pozdrowienia)
-Mozna było szybko opuścić Bemowo.

Minusy:
-Nagłośnienie mogło by być ciut lepsze
-Słaba organizacja
-Janick za spokojny :P

Awatar użytkownika
Gobos
-#Invader
-#Invader
Posty: 242
Rejestracja: sob lis 20, 2010 10:48 pm
Skąd: Płaza/Kraków

Re: 10/06/2011 - Sonisphere - Warszawa [ WRAŻENIA, RELACJE ]

Postautor: Gobos » ndz cze 12, 2011 8:19 pm

A więc tak był to mój pierwszy koncert Maiden i na pewno nie ostatni :mryellow: . Bardzo podobało mi się zaangażowanie zespołu, widać było tą radość na twarzach. Miałem bilet na płyte a mimo to całkiem dobrze widzialem scene( byłem pod barierkami na wprost sceny), na początku mega ścisk :mryellow: , potem już lepiej. Publika całkiem spoko, chociaż były pewne ewenementy. Nagłośnienie, nie było zle ale mogło być lepiej. Podsumowując Bardzo mi się podobało i już nie mogę doczekać się kolejnego koncertu :twisted:

Up The Irons !!!!
Ostatnio zmieniony ndz cze 12, 2011 8:20 pm przez Gobos, łącznie zmieniany 1 raz.
you are number ... 89 Gobos on tour 2016:Wrocław...

Awatar użytkownika
Władysław_Warneńczyk
-#Trooper
-#Trooper
Posty: 462
Rejestracja: śr sty 19, 2011 8:10 pm

Re: 10/06/2011 - Sonisphere - Warszawa [ WRAŻENIA, RELACJE ]

Postautor: Władysław_Warneńczyk » ndz cze 12, 2011 8:20 pm

na Bemowo dotarłem około 14. Zająłem dość dobre miejsce w GC (w 3-4 rzędzie) Wkrótce potem zaczął grać Killing Joke i muszę przyznać, że to było miłe zaskoczenie. Na ogól nie słucham takiej muzyki, ale naprawdę świetnie się bawiłem przez te półgodzin.
Następnie Devin. Z tego koncertu zapamiętam tylko problemy z mikrofonem i jego mimikę. Muzyka mnie nie porwała. Ale było całkiem zabawnie.
Od początku byłem raczej niezbyt przyjaźnie nastawiony do Volbeat. Uważałem, że to jakiś tandetny pop metal. Jednak po raz drugi tego dnia zostałem mile zaskoczony. Dali naprawdę bardzo fajny koncert, pełen energii. Bardzo duży plus!
Nigdy nie specjalnie nie podobała mi się muzyka Mastodona i ten koncert tego nie zmienił. Już chyba się nigdy nie przekonam do tego zespołu. Jedyne co pamiętam to wiązanka od faceta, który obiecał nas wpuścić na swoje miejsce po Mastodonie i kiedy po ich występie szybko chciałem się tam wciąć to zwyzywał mnie jak nie wiem :mryellow: ale co mi tam, ludzie są jacy są :cool:
Motory były obok Maiden jedynym tak naprawdę supportem, który chciałem od początku zobaczyć. Występ był świetny. Chociaż też mam wrażenie, że Lemmy był trochę słabo słyszalny, ale za to publika świetnie się bawiła. Ogólnie pozytywne wrażenie.
I na koniec Maiden. Zdziwiłem się, że zaczęli aż tak punktualnie. W zeszłym roku Meta spóźniła się niemal 30 minut! Po świetnym Doctor, Doctor zaczęła się intro Satellite 15. Aż głupi mi było śpiewać z Brucem, bo wszyscy wokół mnie stali jak słupy soli, nikt nie znał tekstu. Szkoda trochę, że nie było całkiem ciemno jak na innych koncertach z trasy, kiedy zaczęli TFF gdzieś godzinę później wrażenie byłoby jeszcze lepsze. Ale ogólnie kawałek zagrany genialnie. Bruce szalał po scenie ze statywem, coś niesamowitego. Oczywiście wyśpiewałem z nim każde słowo. El Dorado zaskoczyło mnie, brzmiało dużo lepiej niż na płycie, bardzo przyjemny utwór, chociaż na początku nie przypadł mi do gustu. 2 minutes, oczywiście koncertowy klasyk. Świetne wykonanie. The Talisman zagrany był równie dobrze. Znów jako jedyny w pobliżu znałem cały tekst i śpiewałem razem z Dickinsonem, dopóki przed refrenem ktoś zwrócił mi uwagę, że ,,wolałby słuchać Bruce'a" :mryellow: Przyjemnie było też usłyszeć Dance of Death. Swietnie sprawdza się na koncertach. Zauważyłem też, że dużo ludzi znało tekst! Trooper i Wickerman to utwory stworzone na koncerty! Obydwa porwały publikę i obydwa wyszły Ironom bezbłędnie. Blood Brothers także było świetne. Bardzo ciekawa przemowa Bruce'a :) poza tym śpiewając wraz z nimi refren myślałem o pewnym członku rodziny, który mniej więcej w tym czasie przechodził bardzo skomplikowaną operację. Także ta piosenka bardzo mi się wryła w pamięć. Niestety stałem w GC gdzieś od 14 i przez ten czas nie usiadłem ani razu. Na WTWWB myślałem, że już nie wytrzymam. Musiałem cofnąć się do końca sektora i usiąść. Na swoje miejsce oczywiście już nie wróciłem, ale i tak gdy trochę ochłonąłem wróciłem do zabawy. Eddie na TETMD wypadł super, ale BIG ED, którego zaserwowali podczas Iron Maiden to prawdziwy majstersztyk. Miło zaskoczył mnie też diabeł na TNOTB. Fear Of The Dark wypadł równie dobrze, a bisy też przypadły mi do gustu. Żałuję tylko, że nie udało mi się wrócić na wcześniejsze miejsce, może bym złapał jakiś artefakt ;-)
Co do publiki, to była różna. Spotkałem sporo naprawdę fajnych ludzi, ale także sporo niemiłych, po prostu chamskich. Kto był w GC od początku wie co mam na myśli. Był to mój pierwszy koncert Maiden w życiu i na pewno zapamiętam go na długo. Mam nadzieję, że wkrótce zobaczę ich ponownie :twisted:


Wróć do „10/06/2011 - Iron Maiden -Sonisphere Festival 2011 - Warszawa”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość