Moderator: Administracja i Moderacja SanktuariuM
A tu się zgodzę. Nie ma nic gorszego niż falowanie bedąc uwięzionym między 3 a np 8 rzedem. U mnie albo barierka jak się udało, albo zbijam do tyłu czy na bok.We Wrocławiu to byłem jeszcze pijany po Sabbath poprzedniego dnia, grzecznie stałem z ziomkami w bezpiecznej odległości, jeszcze na Anthrax się spóźniliśmy, w sensie zdążyliśmy na 2 lub 3 numery.
Wolę jednak obciążenia na barierce niz falowanie z tłumem, walcząc o równowagę.
Pierdolone dzikusy. Cały koncert napierdalania się z debilami, dla których ochrona wyciagajaca polprzytomnych to idealny moment żeby wpierdalac się na barierke. Nawet polskie bydełko to respektuje. Kurwy nie ludzie.
No to ja już nie rozumiem. Dzikusy, ale nie spedalone?Ogólnie koncerty w tej części swiata to najlepsze możliwe przeżycie. Nikt inny nie ma podjazdu, w Europie jest pare panstw gdzie ludzie jakkolwiek żyją na koncertach, Japończycy potrafia się pobawic, ale reszta to szkoda gadać, ludzie ida postac i ponagrywac storieski i tiktoczki.
Nooo to zajebiscie ze się podobało. A jak wygląda kwestia neta w takiej Argentynie? Hotelowe WiFi czy kupiles jakąś kartę? Pytam z ciekawości bo może w przyszłym roku będę się wybierałUff, ledwo żywy jestem, choć na górnych trybunach przesiedziałem koncert. Takiej publiczności jeszcze w życiu nie widziałem, radość, spontan, zero zblazowania i narzekania, do którego przywykłem żyjąc w Polsce. Stadion załadowany do granic możliwości, oficjalnie około 45k, niemniej to tylko liczby, zwłaszcza w Ameryce Południowej gdzie obiekty zapełnia się na wcisk (jak u nas w PRL). Sam koncert oceniam jako bardzo fajny, zagrany znakomicie (Nicko daje radę!), zaśpiewany momentami z wysiłkiem, lecz to końcówka trasy. Reakcja widowni NIEPOWTARZALNA. Dziś dogrywka.
Wi-Fi na miejscu w hotelu, nie miałem problemów. Bardzo mili ludzie, tacy pozytywnie zakręceni.Nooo to zajebiscie ze się podobało. A jak wygląda kwestia neta w takiej Argentynie? Hotelowe WiFi czy kupiles jakąś kartę? Pytam z ciekawości bo może w przyszłym roku będę się wybierałUff, ledwo żywy jestem, choć na górnych trybunach przesiedziałem koncert. Takiej publiczności jeszcze w życiu nie widziałem, radość, spontan, zero zblazowania i narzekania, do którego przywykłem żyjąc w Polsce. Stadion załadowany do granic możliwości, oficjalnie około 45k, niemniej to tylko liczby, zwłaszcza w Ameryce Południowej gdzie obiekty zapełnia się na wcisk (jak u nas w PRL). Sam koncert oceniam jako bardzo fajny, zagrany znakomicie (Nicko daje radę!), zaśpiewany momentami z wysiłkiem, lecz to końcówka trasy. Reakcja widowni NIEPOWTARZALNA. Dziś dogrywka.
Większość stała i przeżywała koncert, u nas tak było w latach 80tych.A jak publika na trybunie? Stali czy siedzieli na dupach? Wydawać by się mogło, że tak energiczni ludzie to będą zeskakiwać z trybun
Ciekawe czy miał to samo miejsce? Ralf, jak było?No i oczywiście czekamy na potwierdzenie z trybun, Ralf.
Może byli kurwami, ale już nie kurwami jebanymi. Autor relacji oferuje tyle form wyzwisk w różnych krajach, że można się pogubićCzekamy na pełniejszą relację. Czemu drugiego dnia Argentyńczycy nie byli już tak zjebani?
No i oczywiście czekamy na potwierdzenie z trybun, Ralf.
To bardzo proste, bo nie było żadnego skurwysyna, który probowal mnie wyrwac z barierki. Scisk był przepotezny, siniaki z wczoraj paliły, ale nikt nie robił tego po zlosci. Nawet Bruce patrzac na publike mówił, że w usa jakieś przepisy bezpieczenstwa pewnie zabraniają takiej zabawy, ale tu jest Argentyna. Mega był podjarany, zresztą śpiewali tak głośno że się nie dziwię. Mega zaluje ze nic nie nagralem, ale było tak ciasno że nie chciałem wyciagac skitranego tel, bo tu niestety jest masa złodziei.Czekamy na pełniejszą relację. Czemu drugiego dnia Argentyńczycy nie byli już tak zjebani?
No i oczywiście czekamy na potwierdzenie z trybun, Ralf.
Wróć do „The Future Past Tour 2023/2024”
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości