Po tym opisie raczej wiadomoa coś więcej?Jednak niedawno ktoś z dobrze zorientowanych fanów powiedział mi, że chłopak wypadł z puli. Stefan nie wybacza słabości w pewnych sprawach, które jemu samemu zawsze były obce.
M.
Moderator: Administracja i Moderacja SanktuariuM
Po tym opisie raczej wiadomoa coś więcej?Jednak niedawno ktoś z dobrze zorientowanych fanów powiedział mi, że chłopak wypadł z puli. Stefan nie wybacza słabości w pewnych sprawach, które jemu samemu zawsze były obce.
M.
No ale wcześniej. Tej ostatniej pary nie zajumał.Ale pały też wzial xDOstatnie parę sekund Stefana z Nicko. Oczywiście z delikatnym komicznym motywem, gdy Stefan chcąc zwrócić na siebie uwagę Nicko potrząsnął go za rękę, a Nicko odruchowo chciał dać mu ostatnie pałki jakie wówczas trzymał (Stefan zazwyczaj cygani ze dwie pałki od Nicko, żeby rzucić wybranym fanom). A Stefanowi chodziło o krótki uścisk dłoni, znaczący na pewno więcej niż 1000 słów. Uścisk, buziak i poszedł, na pewno targały nim wielkie emocje.
M.
To nie był zwykły koncert...Może chodziło mu o to, że to był zwykły koncert
Nie wiem jak ci to przyszło do głowy, bo ja w ameryce płd to sie odnajduje bardzo dobrze i pomijając jeden pechowy koncert na Huracan, gdzie kilkunastu zjebów mi go zepsuło to mam same pozytywne wrażenia (nie mówiąc już o tym, że zarówno w Buenos i jak i w Santiago wystałem wszystkie 4 barierki).Hehe, czego najlepszym przykładem jest Dzosef właśnie
A wez, nie jestem agresywny ale temu frajerowi z reddita to bym po prostu jebnął jakbym go znowu spotkał pod sceną. 50+ kobitę wypchnęło z barierki, zrobiłem krok w tył żeby można było oddychać i jeszcze temu pedałowi powiedziałem ze brakuje miejsca i sie cofam, to ten zamiast zagadać coś od razu... a szkoda strzępic ryja, w takim Chile po prostu by go zabili. Bądź tu miły kurwa dla ludzi.I mamy pewność że przeżył, bo jego sława sięgnęła zagranicznych forów, polisz pała na pełnej.
Fantastyczna relacja, świetnie się czytało. Nie pomyślałem że odbierzesz to pierwsze w ten sposób, zwłaszcza w kontekście ciągu dalszego. Chodziło mi właśnie o to że odnajdujesz się świetnie, co bije z relacji, i podałem Cię jako przykład ogarniętego Europejczyka, w przeciwieństwie do biednego Ralfa. Kogo jak kogo... A z polisz pała to wiadomo było że prędzej czy później trafisz na osobnika bardziej czułego który to obtrąbi, i szczerze dziwię się że dopiero teraz miałeś to nieszczęście.Nie wiem jak ci to przyszło do głowy, bo ja w ameryce płd to sie odnajduje bardzo dobrze i pomijając jeden pechowy koncert na Huracan, gdzie kilkunastu zjebów mi go zepsuło to mam same pozytywne wrażenia (nie mówiąc już o tym, że zarówno w Buenos i jak i w Santiago wystałem wszystkie 4 barierki).Hehe, czego najlepszym przykładem jest Dzosef właśnie
A wez, nie jestem agresywny ale temu frajerowi z reddita to bym po prostu jebnął jakbym go znowu spotkał pod sceną. 50+ kobitę wypchnęło z barierki, zrobiłem krok w tył żeby można było oddychać i jeszcze temu pedałowi powiedziałem ze brakuje miejsca i sie cofam, to ten zamiast zagadać coś od razu... a szkoda strzępic ryja, w takim Chile po prostu by go zabili. Bądź tu miły kurwa dla ludzi.I mamy pewność że przeżył, bo jego sława sięgnęła zagranicznych forów, polisz pała na pełnej.
Przy okazji chyba nadszedł czas na krótkie podsumowanie trasy Future Past. Co to były za dwa lata! Trasę zaczynałem jako zupełnie inny człowiek, młody chłopak pełen nadziei i marzeń, a kończę jako brodaty facet z pełnym bagażem pozytywnych i negatywnych doświadczeń. Od Ljublany, gdzie atmosfera była niepowtarzalna, unikalna i jedyna w swoim rodzaju, z ekscytacją słysząc Alexandra, CSiTa, Strangera i Celta. Przez średnio udaną Pragę, świetne Tampere (ze złapaniem 22-letniej froty Adriana), przykry Lipsk, 50ty gig w Krakowie, a potem szaleńcze latanie do Hannoveru, Leeds, Manchesteru, Nottingham, Birmi i Londynu. Gdzieś tam po drodze krótki mentalny dołek, ale od Antwerpii i Barcelony marsz w górę, 60ty gig w Dortmundzie, debiut konia w Monachium, a potem cudowny wyjazd do przepięknej Kanady, zwieńczony najlepszym muzycznie gigiem w Calgary (NICKO!!!!! Takiego go zapamiętam, nie pamiętam tak szybko zagranego gigu przez Maiden) i dwoma świetnymi w Edmonton i Vancouver. Dalej była długa przerwa aby przemyśleć wiele spraw, odwiedzić parę miejsc, objechać pół świata za Megadeth i nadszedł czas na rundę drugą. Wydaje mi się, że tylko ja i jeden ziomek z Kanady byliśmy w US, CAN, BR, ARG, JP, AUS itd... ale może się mylę. Od niesamowicie odległej Australii, gdzie można było głaskać Kangura i zobaczyć Uluru, po piesze wędrówki japońskimi wioskami, przez Hawaje, rozsadzające głowę trekkingi w Wielkim Kanionie i Zionie, po Montreal, NYC (i inne miasta na wschodzie), po cudowne Chile, Buenos i Brazylię. Wszędzie tam byłem ja, było Maiden i zostają piękne wspomnienia. Kto wie, może gdyby nie złe rzeczy rok temu, w tym roku to wszystko by się nie wydarzyło? Jak to mówią, chuj wie. Do tego Sao Paulo jako pożegnanie Nicko - mocna klamra mocnej trasy.
Najważniejsi na tej trasie poza Maiden byli jednak ludzie, poznałem kilkanaście osób, które zostaną pewnie ważnym elementem mojego życia, a także dziesiątki nowych znajomych z całego świata i jestem przekonany, że z wieloma jeszcze się przetnę.
Specjalne pozdrowienia dla moich synów Bartek_ , Mikołaj, Natalii, Spartana, Widelca, Wickera, Remiego, Hammersa, Roberrcika, Prodigala, Piotrka, Kora, Maidenfana i innych POLAKÓW RODAKÓW. POLSKA GUROM!
54 gigi
15 państw
5 kontynentów
55 lotów (nie licząc dodatkowych na zwiedzanko czy inne gigi).
45 kostek (ponad 10 oddałem)
~25 frot (kilka oddałem)
2 naciągi
Parę złotych mniej na koncie
Specjalne pozdrowienia dla moich synów Bartek_ , Mikołaj, Natalii, Spartana, Widelca, Wickera, Remiego, Hammersa, Roberrcika, Prodigala, Piotrka, Kora, Maidenfana i innych POLAKÓW RODAKÓW. POLSKA GUROM!
Nie wiem jak ci to przyszło do głowy, bo ja w ameryce płd to sie odnajduje bardzo dobrze i pomijając jeden pechowy koncert na Huracan, gdzie kilkunastu zjebów mi go zepsuło to mam same pozytywne wrażenia (nie mówiąc już o tym, że zarówno w Buenos i jak i w Santiago wystałem wszystkie 4 barierki).Hehe, czego najlepszym przykładem jest Dzosef właśnie
A wez, nie jestem agresywny ale temu frajerowi z reddita to bym po prostu jebnął jakbym go znowu spotkał pod sceną. 50+ kobitę wypchnęło z barierki, zrobiłem krok w tył żeby można było oddychać i jeszcze temu pedałowi powiedziałem ze brakuje miejsca i sie cofam, to ten zamiast zagadać coś od razu... a szkoda strzępic ryja, w takim Chile po prostu by go zabili. Bądź tu miły kurwa dla ludzi.I mamy pewność że przeżył, bo jego sława sięgnęła zagranicznych forów, polisz pała na pełnej.
Przy okazji chyba nadszedł czas na krótkie podsumowanie trasy Future Past. Co to były za dwa lata! Trasę zaczynałem jako zupełnie inny człowiek, młody chłopak pełen nadziei i marzeń, a kończę jako brodaty facet z pełnym bagażem pozytywnych i negatywnych doświadczeń. Od Ljublany, gdzie atmosfera była niepowtarzalna, unikalna i jedyna w swoim rodzaju, z ekscytacją słysząc Alexandra, CSiTa, Strangera i Celta. Przez średnio udaną Pragę, świetne Tampere (ze złapaniem 22-letniej froty Adriana), przykry Lipsk, 50ty gig w Krakowie, a potem szaleńcze latanie do Hannoveru, Leeds, Manchesteru, Nottingham, Birmi i Londynu. Gdzieś tam po drodze krótki mentalny dołek, ale od Antwerpii i Barcelony marsz w górę, 60ty gig w Dortmundzie, debiut konia w Monachium, a potem cudowny wyjazd do przepięknej Kanady, zwieńczony najlepszym muzycznie gigiem w Calgary (NICKO!!!!! Takiego go zapamiętam, nie pamiętam tak szybko zagranego gigu przez Maiden) i dwoma świetnymi w Edmonton i Vancouver. Dalej była długa przerwa aby przemyśleć wiele spraw, odwiedzić parę miejsc, objechać pół świata za Megadeth i nadszedł czas na rundę drugą. Wydaje mi się, że tylko ja i jeden ziomek z Kanady byliśmy w US, CAN, BR, ARG, JP, AUS itd... ale może się mylę. Od niesamowicie odległej Australii, gdzie można było głaskać Kangura i zobaczyć Uluru, po piesze wędrówki japońskimi wioskami, przez Hawaje, rozsadzające głowę trekkingi w Wielkim Kanionie i Zionie, po Montreal, NYC (i inne miasta na wschodzie), po cudowne Chile, Buenos i Brazylię. Wszędzie tam byłem ja, było Maiden i zostają piękne wspomnienia. Kto wie, może gdyby nie złe rzeczy rok temu, w tym roku to wszystko by się nie wydarzyło? Jak to mówią, chuj wie. Do tego Sao Paulo jako pożegnanie Nicko - mocna klamra mocnej trasy.
Najważniejsi na tej trasie poza Maiden byli jednak ludzie, poznałem kilkanaście osób, które zostaną pewnie ważnym elementem mojego życia, a także dziesiątki nowych znajomych z całego świata i jestem przekonany, że z wieloma jeszcze się przetnę.
Specjalne pozdrowienia dla moich synów Bartek_ , Mikołaj, Natalii, Spartana, Widelca, Wickera, Remiego, Hammersa, Roberrcika, Prodigala, Piotrka, Kora, Maidenfana i innych POLAKÓW RODAKÓW. POLSKA GUROM!
54 gigi
15 państw
5 kontynentów
55 lotów (nie licząc dodatkowych na zwiedzanko czy inne gigi).
45 kostek (ponad 10 oddałem)
~25 frot (kilka oddałem)
2 naciągi
Parę złotych mniej na koncie
Wypić piwko i pokurwić trochę na Rutkowskich minimalistówNie wiem jak ci to przyszło do głowy, bo ja w ameryce płd to sie odnajduje bardzo dobrze i pomijając jeden pechowy koncert na Huracan, gdzie kilkunastu zjebów mi go zepsuło to mam same pozytywne wrażenia (nie mówiąc już o tym, że zarówno w Buenos i jak i w Santiago wystałem wszystkie 4 barierki).Hehe, czego najlepszym przykładem jest Dzosef właśnie
A wez, nie jestem agresywny ale temu frajerowi z reddita to bym po prostu jebnął jakbym go znowu spotkał pod sceną. 50+ kobitę wypchnęło z barierki, zrobiłem krok w tył żeby można było oddychać i jeszcze temu pedałowi powiedziałem ze brakuje miejsca i sie cofam, to ten zamiast zagadać coś od razu... a szkoda strzępic ryja, w takim Chile po prostu by go zabili. Bądź tu miły kurwa dla ludzi.I mamy pewność że przeżył, bo jego sława sięgnęła zagranicznych forów, polisz pała na pełnej.
Przy okazji chyba nadszedł czas na krótkie podsumowanie trasy Future Past. Co to były za dwa lata! Trasę zaczynałem jako zupełnie inny człowiek, młody chłopak pełen nadziei i marzeń, a kończę jako brodaty facet z pełnym bagażem pozytywnych i negatywnych doświadczeń. Od Ljublany, gdzie atmosfera była niepowtarzalna, unikalna i jedyna w swoim rodzaju, z ekscytacją słysząc Alexandra, CSiTa, Strangera i Celta. Przez średnio udaną Pragę, świetne Tampere (ze złapaniem 22-letniej froty Adriana), przykry Lipsk, 50ty gig w Krakowie, a potem szaleńcze latanie do Hannoveru, Leeds, Manchesteru, Nottingham, Birmi i Londynu. Gdzieś tam po drodze krótki mentalny dołek, ale od Antwerpii i Barcelony marsz w górę, 60ty gig w Dortmundzie, debiut konia w Monachium, a potem cudowny wyjazd do przepięknej Kanady, zwieńczony najlepszym muzycznie gigiem w Calgary (NICKO!!!!! Takiego go zapamiętam, nie pamiętam tak szybko zagranego gigu przez Maiden) i dwoma świetnymi w Edmonton i Vancouver. Dalej była długa przerwa aby przemyśleć wiele spraw, odwiedzić parę miejsc, objechać pół świata za Megadeth i nadszedł czas na rundę drugą. Wydaje mi się, że tylko ja i jeden ziomek z Kanady byliśmy w US, CAN, BR, ARG, JP, AUS itd... ale może się mylę. Od niesamowicie odległej Australii, gdzie można było głaskać Kangura i zobaczyć Uluru, po piesze wędrówki japońskimi wioskami, przez Hawaje, rozsadzające głowę trekkingi w Wielkim Kanionie i Zionie, po Montreal, NYC (i inne miasta na wschodzie), po cudowne Chile, Buenos i Brazylię. Wszędzie tam byłem ja, było Maiden i zostają piękne wspomnienia. Kto wie, może gdyby nie złe rzeczy rok temu, w tym roku to wszystko by się nie wydarzyło? Jak to mówią, chuj wie. Do tego Sao Paulo jako pożegnanie Nicko - mocna klamra mocnej trasy.
Najważniejsi na tej trasie poza Maiden byli jednak ludzie, poznałem kilkanaście osób, które zostaną pewnie ważnym elementem mojego życia, a także dziesiątki nowych znajomych z całego świata i jestem przekonany, że z wieloma jeszcze się przetnę.
Specjalne pozdrowienia dla moich synów Bartek_ , Mikołaj, Natalii, Spartana, Widelca, Wickera, Remiego, Hammersa, Roberrcika, Prodigala, Piotrka, Kora, Maidenfana i innych POLAKÓW RODAKÓW. POLSKA GUROM!
54 gigi
15 państw
5 kontynentów
55 lotów (nie licząc dodatkowych na zwiedzanko czy inne gigi).
45 kostek (ponad 10 oddałem)
~25 frot (kilka oddałem)
2 naciągi
Parę złotych mniej na koncie
Czytałem to z ciarkami. Wspaniałe jest to jak spełniasz swoje marzenia. Jesteś kozak Dzosef. Mam nadzieję że kiedyś dane nam będzie wypić piwko. Z chęcią posłuchałbym więcej o tych wojażach. Hailz !
A Ralf to Argentynę widział jak świnia niebo. Pięknie łykacie bajere.
Rutkowski ty kurwo pierdolona przestań mi klub prześladować !!!Wypić piwko i pokurwić trochę na Rutkowskich minimalistów
Nie wiem jak ci to przyszło do głowy, bo ja w ameryce płd to sie odnajduje bardzo dobrze i pomijając jeden pechowy koncert na Huracan, gdzie kilkunastu zjebów mi go zepsuło to mam same pozytywne wrażenia (nie mówiąc już o tym, że zarówno w Buenos i jak i w Santiago wystałem wszystkie 4 barierki).
A wez, nie jestem agresywny ale temu frajerowi z reddita to bym po prostu jebnął jakbym go znowu spotkał pod sceną. 50+ kobitę wypchnęło z barierki, zrobiłem krok w tył żeby można było oddychać i jeszcze temu pedałowi powiedziałem ze brakuje miejsca i sie cofam, to ten zamiast zagadać coś od razu... a szkoda strzępic ryja, w takim Chile po prostu by go zabili. Bądź tu miły kurwa dla ludzi.
Przy okazji chyba nadszedł czas na krótkie podsumowanie trasy Future Past. Co to były za dwa lata! Trasę zaczynałem jako zupełnie inny człowiek, młody chłopak pełen nadziei i marzeń, a kończę jako brodaty facet z pełnym bagażem pozytywnych i negatywnych doświadczeń. Od Ljublany, gdzie atmosfera była niepowtarzalna, unikalna i jedyna w swoim rodzaju, z ekscytacją słysząc Alexandra, CSiTa, Strangera i Celta. Przez średnio udaną Pragę, świetne Tampere (ze złapaniem 22-letniej froty Adriana), przykry Lipsk, 50ty gig w Krakowie, a potem szaleńcze latanie do Hannoveru, Leeds, Manchesteru, Nottingham, Birmi i Londynu. Gdzieś tam po drodze krótki mentalny dołek, ale od Antwerpii i Barcelony marsz w górę, 60ty gig w Dortmundzie, debiut konia w Monachium, a potem cudowny wyjazd do przepięknej Kanady, zwieńczony najlepszym muzycznie gigiem w Calgary (NICKO!!!!! Takiego go zapamiętam, nie pamiętam tak szybko zagranego gigu przez Maiden) i dwoma świetnymi w Edmonton i Vancouver. Dalej była długa przerwa aby przemyśleć wiele spraw, odwiedzić parę miejsc, objechać pół świata za Megadeth i nadszedł czas na rundę drugą. Wydaje mi się, że tylko ja i jeden ziomek z Kanady byliśmy w US, CAN, BR, ARG, JP, AUS itd... ale może się mylę. Od niesamowicie odległej Australii, gdzie można było głaskać Kangura i zobaczyć Uluru, po piesze wędrówki japońskimi wioskami, przez Hawaje, rozsadzające głowę trekkingi w Wielkim Kanionie i Zionie, po Montreal, NYC (i inne miasta na wschodzie), po cudowne Chile, Buenos i Brazylię. Wszędzie tam byłem ja, było Maiden i zostają piękne wspomnienia. Kto wie, może gdyby nie złe rzeczy rok temu, w tym roku to wszystko by się nie wydarzyło? Jak to mówią, chuj wie. Do tego Sao Paulo jako pożegnanie Nicko - mocna klamra mocnej trasy.
Najważniejsi na tej trasie poza Maiden byli jednak ludzie, poznałem kilkanaście osób, które zostaną pewnie ważnym elementem mojego życia, a także dziesiątki nowych znajomych z całego świata i jestem przekonany, że z wieloma jeszcze się przetnę.
Specjalne pozdrowienia dla moich synów Bartek_ , Mikołaj, Natalii, Spartana, Widelca, Wickera, Remiego, Hammersa, Roberrcika, Prodigala, Piotrka, Kora, Maidenfana i innych POLAKÓW RODAKÓW. POLSKA GUROM!
54 gigi
15 państw
5 kontynentów
55 lotów (nie licząc dodatkowych na zwiedzanko czy inne gigi).
45 kostek (ponad 10 oddałem)
~25 frot (kilka oddałem)
2 naciągi
Parę złotych mniej na koncie
Czytałem to z ciarkami. Wspaniałe jest to jak spełniasz swoje marzenia. Jesteś kozak Dzosef. Mam nadzieję że kiedyś dane nam będzie wypić piwko. Z chęcią posłuchałbym więcej o tych wojażach. Hailz !
A Ralf to Argentynę widział jak świnia niebo. Pięknie łykacie bajere.
Wróć do „The Future Past Tour 2023/2024”
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość