Postautor: Miras » sob cze 11, 2011 1:28 pm
Tragedia! kategorycznie odradzam tę pseudo firmę! Pomijając fakt, że wyjazd z Wrocławia miał był dopiero o godzinie 8.00 ( więc aby dotrzeć do Wawy, przetrwać korki i zdążyć na początek festiwalu już budziło wątpliwość.) to jak można wytłumaczyć fakt, że organizator pochlał na imprezie i nie przyszedł... Kontakt z firmą w tym czasie delikatnie mówiąc poniżej poziomu. I te zapewnienia, że za 10 minut ktoś do nas przyjdzie... 10 minut trwało godzinę, i co 10 minut było kolejne 10 potem 5 a następnie ponownie 10...
W zastępstwie pojawił się ktoś ok godz. 9.00, który równie wyglądał jak po dobrej zakrapianej bibie... (Sprawiał wrażenie co ja tu robię - ja chce iśc spać! dlaczego ktoś mnie obudził i nigdy już nikomu nie zrobię przysługi) Kiedy w końcu zjawił się , to chwile po nim pojawił się inny przedstawiciel firmy, który jednak nie wytrzymał presji jaka pojawiła się w związku z zaistniałą sytuacją i uciekł... skubany jeszcze we Wrocławiu...wyskoczył z autokaru...
opóźnienie znaczne, a droga do Warszawy długa. Kiedy już większość z nas wiedziała, że pierwszych dźwięków gitar na 100% nie usłyszy, to część w tym ja łudziła się, żeby chociaż na Volbeat zdążyć! A tu nie niespodzianka ( obowiązkowy postój wynoszący 45 minut. - Chciałbym podkreślić że tutaj absolutnie nie można mieć pretensji do kierowcy bowiem takie są przepisy! - ale za to winą można obarczyć przewoźnika firmę Tumim za to, że w tak długą trasę nie było dla niego zmiennika, i musieli wiedzieć, że taka sytuacja będzie miała miejsce. I tym sposobem już wiedzieliśmy, że połowę festiwalu mamy z głowy... Bramę soni przekroczyliśmy dokładnie w momencie kiedy ze sceny popłynęły ostanie dźwięki zamykające koncert Duńczyków...
Tak więc droga firmo Tumim wkrótce spotkamy się w waszym biurze i porozmawiamy o pewnych kwestiach... Dziękuje! Dobranoc!
ps: o dziwo punktualnie co do minuty udało nam się wyruszyć w drogę powrotną do Wrocławia... Brawo!