Can I Play with Madness!? też bardzo zawsze lubiłem i będę lubił i nie rozumiem tych głosów krytycznych. Szukanie na świetnych płytach jakichś wad na siłę nie ma sensu. Invaders, Gangland i Can I Play with Madness to utwory znacznie lepsze od 3/4 utworów z ostatnich płyt podobnie jak inne utwory uważane za "wypełniacze" na albumach z lat '80 jak np. Another Life, Drifter, Sun and Steel, Quest for Fire, Flash of the Blade, The Duellists, Deja-Vu czy (o zgrozo!) Sea of Madness. Nie tylko z lat '80 zresztą bo tak samo mógłbym tu wymienić np. Run Silent Run Deep, Fates Warning, Chains of Misery czy The Fugitive.
Za to jeśli chodzi o reunionowe Iron Maiden to tam jest na odwrót. Utwory uważane powszechnie za wspaniałe niezbyt mi się nie podobają np. Blood Brothers, For the Greater Good of God, Brighter than a Thousands Suns, Coming Home, When the Wild Wind Blows, Empire of Clouds, Tears of a Clown. Jeśli takie No Prayer for Dying jest powszechnie krytykowane w recenzjach to skąd się biorą tak znakomite oceny tych ostatnich płyt?