I co - byłyby wtedy większe sold-out'y czy jak? Poza tym - zmiany/niespodzianki to zawsze jest szansa na lepszy ale i na gorszy zestaw. Mnie filozofia Harrisa pasuje, doceniam, że koncerty mają swoją - czasem bardziej, czasem mniej czytelną - strukturę, żeby o dramaturgii nie pisać. Też uprawiam schemat już opisany (pierwszy na trasie + Polska). Ale - jak była okazja i czas - nie miałem problemu, żeby zasuwać na 4 koncerty na trasie. Bez cienia poczucia jakiejkolwiek wtórności.No jakby grali więcej numerów, to mogłoby to być motywacją na zrobienie kolejnych koncertów. A jak widać - przy takim podejściu objazdowego DVD, są osoby którym w zupełności styka zobaczenie 1-2 sztuk na trasie.
Za siebie pisząc - NIGDY nie analizowałem, czy faktycznie wszystkie ruchy, ustawienia, zmiany miejsc itd. itp. są powtarzalne tak jak o tym piszecie. Przeżywanie koncertu - dla mnie - nie ma za wiele wspólnego z takim podejściem.