Dla mnie to kolejny maidenowy klasyk. Od razu zwróciłem na niego uwagę podczas pierwszego odsłuchu płyty w dniu premiery.
Akustyczne intro co prawda przywodzi od razu skojarzenia z kompozycjami Gersa z poprzednich albumów, ale tutaj brzmi jakby szlachetniej, jest odpowiedniej długości i od początku czuć, że będzie to bardzo klimatyczny utwór. Potem mamy genialny, ciężki riff (ogólnie spodziewałem się czegoś lżejszego i było to miłe zaskoczenie
), słychać melodię o nieco orientalnym charakterze, który potęgowany jest przez grę Nicko. Świetne, mocne wejście Bruce'a. Jak już ktoś wspomniał jest tu pełno wspaniałych momentów wokalnych, które zapadają w pamięć i robią wrażenie. Czuć to zaangażowanie i pasję. Kolejna mocna część kompozycji to prechorusy oraz refren. W ogóle mamy tutaj dużo dobrych riffów i melodii, niebanalną konstrukcję, ale wszystko ze sobą świetnie współgra - widać tą dojrzałość kompozytorską Maidenów. Przyśpieszenie w drugiej połowie utworu też bardzo dobre. Wszystkie solówki na wysokiem poziomie, zwłaszcza Adriana. Z początku trochę nie pasowało mi outro, uznawałem je za zbędne, ale teraz sądzę, że dobrze zamyka i dopełnia utwór. Moim zdaniem najlepszy na płycie i nie znudził mi się do tej pory
.
Miałem okazję usłyszęć ten utwór na koncercie we Wrocławiu i przekonałem się, że na żywo robi jeszcze lepsze wrażenie. Słyszac Powerslave, trochę później TBOS po nim HBTN i FOTD na koncercie tylko utwierdziłem się w przekonaniu, że TBOS można jak najbardziej zaliczyć do grona najlepszych utwórów żelaznej dziewicy. Takiego epika mi nieco brakowało i muszę przyznać, że już wątpiłem, że IM nagra jeszcze tak dobry numer (mea culpa, mea maxima culpa).