Najlepszy album lat 90...

[Cold]

Jakby zrobić tę ankietę w 1998 roku, to pewnie Fear by wygrał

U mnie w 1998:

1. FOTD
2. NPFTD
3. TXF
...
333. Virtual


Dziś:

1. TXF
2. NPFTD
3. FOTD
...
333. Virtual

[Pawlo84]

1. FotD
2. NPftD
3. TXF
4. VXI

[Deleted User 2259]

1. VXI
2. TXF
3. No Prayer
4. Fear

[Siwy]

Jakby zrobić tę ankietę w 1998 roku, to pewnie Fear by wygrał

U mnie w 1998:

1. FOTD
2. NPFTD
3. TXF
...
333. Virtual


Dziś:

1. TXF
2. NPFTD
3. FOTD
...
333. Virtual

Ja poznawałem zespół od 2001 roku i na początku fascynacji myślę, że moja lista też by się tak układała, że wszystko co z Dickinsonem na pewno lepsze niż pozostałe nagrania.
Jednak już po kilku latach nabrało się trochę dystansu i myślę, że w tej kwestii niezmienna jest pierwsza dwójka, czyli 1. TXF, i 2. FOTD.
Natomiast druga połowa, to dwie zdecydowanie najsłabsze płyty zespołu i w sumie nie wiem, która gorsza tudzież która lepsza. Na dzień dzisiejszy 333. VXI i 444. NPFTD. Oczywiście od czasu do czasu przesłucham zarówno jednej jak i drugiej i nie będę tego żałował, no bo to w końcu Iron Maiden

[Deleted User 8107]

1. Virtual (bez zmian)
2. Fear (awans z 4 miejsca)
3. The X Factor (spadek z 2 miejsca)
4, No Prayer (Spadek z 3 miejsca)

[Max323]

Fear, Virtual, X, Prayer.

[AncientMariner]

No Prayer, potem The X Factor, Fear i na końcu Virtual

[Frank Drebin]

Ranking niezmienny: Fear, Prayer, Factor, Virtual.

[Sadek]

No Prayer > Fear > Virtual > Factor

[Sardi]

Factor > Virtual > Fear >>>>>>>>> No Prayer

[Pierre Dolinski]

NoPrayer>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>Fear>>>>>Factor>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>Virtual

[widman]

No prayer, potem minimalnie The X Factor

[Siwy]

Wciąż X Factor nad Fearem, a potem daleko No Prayer i Virtual.

Z No Prayerem mam ten problem, że po prostu jest nudny i oceniam to nie z perspektywy tego, że jest tuż po złotej erze, tylko z perspektywy całej twórczości zespołu. Ok, fajnie, że jest konstrukcje utworów są prostsze, bardziej surowe, nie ma zbędnych ozdobników, wokal Dickinsona jest ostrzejszy i mniej operowy i jak się słucha tego albumu, to niby wszystko jest ok, ale tak naprawdę, to nie pamiętam kiedy przesłuchałem go w całości. Zazwyczaj jest tak, że bez żalu przerywam go w dowolnym momencie jego trwania i nie zawsze wracam do odsłuchu.
Taki Fear, mimo kupsztali, jednak jest bardziej angażujący.
X Factorowi można by również zarzucić nudę i dłużyzny w co najmniej połowie utworów, ale te kompozycje są dla mnie dużo ciekawsze i dużo lepiej zostają mi w głowie.

V11 chyba nie muszę opisywać

[sajki]

Factor najlepszy, No Prayer najgorszy, Fear z Virtualem w środku mniej więcej na tym samym poziomie. Żadna z tych płyt nie jest słaba. Ale jest tu sporo niepotrzebnych utworów.

[pz]

No Prayer bardzo lubię. Pozbyłbym się z niego Hooks i Bring Your Daughter. Zwłaszcza Hooks mnie wkurza. Holy Smoke może być. Za to tytułowy to jeden z moich ulubionych numerów Maiden.

[nugz]

Factor, Prayer, VXI, Fear.

[mic7]

1.Fear
2.The X Factor
3.Prayer
4.Virtual