Jeśli już miałbym kogoś wybrać to dałem głos na Nicko.
Biorąc pod uwagę, że IM oprócz albumów jest przede wszyskim zespołem koncertowym to trudno mówić o
Brucie i
Janicku jako o nasłabszych ogniwach.
Steve ma najlepsze kompozycje - wiadomo dłużyzny, intor/outro bez sensu ale mimo wszystko potrafi stworzyć petardę.
Adrian kompozycyjnie odklejony od Steve'a więc daje bezcenny oddech i inny styl.
Na
Dave'a dużo narzekania ale solo w The Parchement - może i posklejane - to najlepsze od lat.
Zostaje
Nicko, który nic nie pisze, siedzi schowany na scenie. Smutne to w sumie bo pewnie dodaje reszcie energii poza kulisami i w tym może być najmocniejszym ogniwem. Sam nie wiem. W każdym razie bez niego sobie zespół mogę wyobrazić.
PS: A można by oddać głos na Roda?
Są rzeczy na Niebie i Ziemi, o których nie śniło się Waszym filozofom...