.:: SanktuariuM ::.

1.BTATS - no nie mogę się przekonać do tego numeru, wydaje mi się "wydłużany" na siłę i monotonny
2.Słabe i zupełnie nie wpadające w ucho solówki (za wyjątkiem H w DW no i może Janicka w TL)
3."Mostek"(od 1:06 do 1:26) w "TP" - moim zdaniem wogóle nie pasujący do całości kompozycji

czekam na Wasze opinie.

1- solówki
2. out of shadows- porażka totalna
3. to że dickinson czasem bezmyślnie i beznadziejnie wykorzystuje swój głos
4. wkurza mnia nicko przed different world
5. TROBB
coś jeszcze wymyśle

-brzmienie(całościowo)
-refreny(Out of the shadows, Brighter...,Reincarnation,Differen World,Longest Day)
-solówki dave'a,poza solem z Lorda od Light)
-długaśne intra(poza tym z The Legacy)
-jakaś nienaturalna ilośc powtórzeń refrenu FTGGoG,Brighter )
-wokale Bruce'a (zwłaszcza w Brighter..,)
-za dużo nawiązań do solowego DIckinsona(Lord of Light,Out of the Shadows)
-za dużo wypełniaczy(Out of the Shadows, Reincarnation...DW)
-zbyt mało krótkich utworów
-wiele niepotrzebnych momentów (Brighter...TCDR,Longest Day)
-za mało Maidenowego szaleństwa
-brak typowo utworów koncertowych (może poza TCDR)

Jędyne co mogę tej płycie z czystym sumieniem zarzucić to zbyt mało charakterystycznych dla Maiden galopad, ale ogólnie jest bardzo dobrze

4. wkurza mnia nicko przed different world

Hehe, to już chyba tradycja robi, przed WD była odliczanka teraz jakieś ajiii. też bym to wywalił.

a wkurza mnie
-Wycie Bruca w niektórych momentach.
-za mało fantastycznego wokalu Bruca, takiego jak w zwrotkach Longest Day
-Solówki..ale ja żadnym znawcą nie jestem, więc w sumie tak bardzo mi to nie przeszkadza.
-TROBB

1. wokal bruce'a. zdecydowanie najsłabsze w całej historii IM. stracił tą niezwykłą cechę inteligencji w śpiewie, a wpadł w rutyniarstwo. chciałby jak kiedyś, a już nie może. efekt? żenada.

2. mielizna kompozycyjna. bo to też spory mankament, że na albumie mamy dużo formy, mało treści. utwory nie są już tak 'soczyste' jak kiedyś. sztuczne prezdłużanie, powtarzanie na siłę okropnie wydłużają tą płytę. najlepszym przykłądem jest chyba beniek.
pod tym punktem też mieszczą się okropne intra. to co absolutnie nie denerwowało mnie na factorze, teraz po prostu nie może się wpasować w materiał. nie przez intra droga do grania progresywnego.

Na razie plyta bardzo mi sie podoba, nie moge sie od niej uwolnic. Choc dawkuje ja sobie jak dobry trunek - nie za duzo na raz. Jedyne zastrzezenia jakie mam to.... nawet zbyt niesmiale pojscie droga eksperymentow. Generalnie plyta trzyma sie standardow IM, nawet The Legacy, mogli nagrac cos totalnie odmiennego, nie baczac na to czy fani zrozumieja itd. Licze, ze na nastepnym albumie tak zrobia:)

*

2.Słabe i zupełnie nie wpadające w ucho solówki (za wyjątkiem H w DW no i może Janicka w TL)

hehe, dokładnie
*

2. out of shadows- porażka totalna

podpisuje się pod tym, i wogóle zbytnio przypomina mi wasting love, dla mnie najgorszy utwór na płycie
*niekiedy bruce niepotrzebnie śpiewa (zawodzi) zbyt wysoko co jest cholernie denerwujące
*zbyt częste powtarzanie refrenów
*gra nicko w "dw" i "robb"
*refreny w "robb", "tcdr"

chyba wszystko

Ja widzę jeden minus: za często i za długie intra

wyliczanie wad AMOLADA to jak podejśćie do Jezusa i powiedzenie:
- Stary, co za beznadziejne sandały

Solówki Dave'a prócz ta w LOL i FTGGOG.
Out Of The Shadows
Wycie Bruce'a w niektórych momentach

Solówki nie są takie do jakich nas przyzwyczajono
Wg mnie głos Dickinsona czasem chowa się gdzieś za instrumentami jakby płyty abyłą źle zmiksowana
Intra-outra

No i przede wszystkim, brak takiego absolutnego killera, a na każdej płycie do tej pory znalazł by się choć jeden. A tu wszystko równo(co nie jest złe), ale przydał by sie utwór który powalał by na kolana.

Slabe single. Tyle z mojej strony

1. Intro w RoBB (jest za długie, inne intra sa dla mnie niezłe, ale to w Benku mnie dobija, jest za długie i zbyt monotonne)
2. nie mogę się przekonać do lord of Light, nie wiem jakoś nie pasuje mi tam refren i wogle wokal Bruce'a

- długie intra
- długie outra
- po kilkakrotnym przesłuchaniu nie podoba mi się Reinkarnacja Bendżamina
- gra Davea
-

No i przede wszystkim, brak takiego absolutnego killera, a na każdej płycie do tej pory znalazł by się choć jeden. A tu wszystko równo(co nie jest złe), ale przydał by sie utwór który powalał by na kolana.

No i to też

- dłużyzny
- dłużyzny
- nie, nie dłużyzny - nie jestem zachwycony często przewijającym się motywem Boga w tekstach
narazie tyle

edit - miał być epic a nic nawet nie liże pięt Paschendale

-mało wyrazistych solówek (szczególnie w ostatnich trzech utworach brakuje)
-długie utwory oparte raczej na podobnym schemacie bez ciekawych elemantów, które wypełniały by powtórzenia (aby nie było dosłownie)
-niekiedy wokal

To chyba wszystko .

PS. wyszuwam wady tych długich utworów, a mimo to coś z nich do mnie dociera i... podobają się. Jednak w Nevermore, bardziej wszystko jest poplątane i urozmaicone .

PS2. Kocham intra, ale nie dla tego aby po nich pojawiały się przejścia, a po przejściach i tak nie dynamiczna całość. Posłuchajcie sobie utworu "The Learning" z płyty "Politics of Ectasy" Nevermore. Tam macie początek wolny, z nawidzonym wokale, a potem nagle utwor przechodzi w mocne granie i pojawia się wiele ciekawych elementów .

brak solidnego openera
wokal Bruca nie jest już taki popisowy jak choćby za czasów "Brave New World" a w sporadycznych momentach jest wręcz obciachowy... być może jest to wina tej bardzo zachwalanej produkcji o brzmieniu live.
"Out Of The Shadows" i "Different World" to bardzo przeciętne numery.
- brakuje trochę pojedynków trzech amigos, wogóle nie czuć że zespół dysponuje trójką gitarzystów.

MI sie nie podoba, że AMOLAD-a nie wydali jako digi w kształcie czołgu, z wystającą lufą

Kurde faktycznie duża strata