Somewhere In Time vs A Matter Of Life And Death

[vaktor]

Zdecydowany na głos na Somewhere, ta płyta ma taki cholernie super klimat, że wogóle nie ma porównania. Wg mnie właśnie na SiT panuje najlepszy klimat obok SSoaSS. Te płyty mają w sobie to coś.
AMOLAD bardzo sobie cenię lecz jedak wygrały czasy świetności Dziewicy

[mad]

Cóż:
SIT - 10/10,
AMOLAD - "tylko" 9/10.

Czyli jednak SIT

[navigator]

Do Somwhere'a mam największy sentyment, to od tej świetnej płyty zaczęła się moja przygoda z muzyką, ale A Matter to jednak zdecydowanie lepszy album. Choć sola ze Stranger in a Strange Land nic nigdy nie pobije. To jeden z najgenialniejszych motywów w historii.

W zasadzie nic dodać, nic ująć choć...dodam: takiego naparzania na perce jaka jest na SIT to Nicko nigdy później już nie popełnił - a Caught...jest tego najlepszym przykładem

[Schizoid]

Somewhere In Time to jak dla mnie ich najlepszy album. A Matter Of Life And Death ma skopane brzmienie i kilka słabszych utworów, do tego słuchając go na raz, po prost mnie męczy. Tam są bardzo dobre pomysły, ale czasem mają dość dziwne rozwinięcia. A Bruce najlepiej śpiewał na SIT i SSOASS...Wybór oczywisty.

[Mr. M]

Wystarczy wziąć tylko Stranger in the Strange Land i Alexander the Great i już jest lepsza płyta niż AMoLaD...

Wow, jakie kiedyś miałem kreatywne porównania
Ktoś dla żartu zrobił porównanie najlepszego albumu IM z najgorszym, a niektórzy na serio chcą odpowiadać, podziwiam

[predator]

Znowu ciężki wybór, ale AMOLAD. Częściej sięgam po ten album.

[Deleted User 7649]

A Matter Of Life And Death

[blackcocker]

A Matter Of Life And Death

Nie no stary za dużo tych Harnasiów chyba poszło

[Deleted User 7649]

A Matter Of Life And Death

Nie no stary za dużo tych Harnasiów chyba poszło

uwielbiam ta plyte

[Michał]

Na chwile obecną Amolad zdecydowanie. Jest zdecydowanie ciekawsze i równiejsza, oprócz Pielgrzyma (na 3) i otwieracza (na 4) wszystkie utwory są bardzo dobre.
tymczasem na SiT wg ocen szkolnych:

Caught Somewhere in Time - 5
Wasted Years - 4
Sea of Madness - 4-
Heaven Can Wait - 3+
The Loneliness of the Long Distance Runner - 4-
Stranger in a Strange Land - 3
Déjà Vu - 4+
Alexander the Great - 4

+ Momentami irytujący wokal, znacznie słabszy od wokalu na dwóch poprzednich albumach

[MaidenFan]

:O serio to o wokalu?

[pz]

Irytujący wokal jest dla mnie na jednej płycie Maidenów (nie we wszystkich kawałkach) i jest to Final Frontier. Bruce brzmi tam jakby nie dawał rady.

[Michał]

Serio. Stranger In a Strange Land mnie momentami mocno irytuje
To samo zresztą alexander

[Pawlo84]

Oczywiście Somewhere in Time

[Deleted User 7916]

A Matter Of Life And Death

[Deleted User 5155]

AMOLAD

[Vorgel]

Ciekawe porównanie, najlepsza płyta Iron Maiden (SiT) vs najgorsza płyta Iron Maiden (AMOLAD).