Ogólnie o koncertach

Info o koncercie? Zlocie? Imprezie? Patrz tutaj

Moderator: Administracja i Moderacja SanktuariuM

Awatar użytkownika
Bon Dzosef
-#The Alchemist
-#The Alchemist
Posty: 11563
Rejestracja: wt kwie 05, 2016 5:28 pm

Re: Ogólnie o koncertach

Postautor: Bon Dzosef » sob sie 16, 2025 10:06 am

Byłem w Czechach na Running Wild. Koncert się odbył.
Lubie Iron Maiden i Megadeth

pz = shakin stevens

oddawac długie podpisy

kalectwo
-#Trooper
-#Trooper
Posty: 396
Rejestracja: czw mar 16, 2023 12:31 pm
Skąd: При́пʼять

Re: Ogólnie o koncertach

Postautor: kalectwo » sob sie 16, 2025 10:52 am

Recenzja niepełna, nie napisałeś czy coś złapałeś.

Awatar użytkownika
Bon Dzosef
-#The Alchemist
-#The Alchemist
Posty: 11563
Rejestracja: wt kwie 05, 2016 5:28 pm

Re: Ogólnie o koncertach

Postautor: Bon Dzosef » sob sie 16, 2025 1:22 pm

Recenzja niepełna, nie napisałeś czy coś złapałeś.
Niestety nic.
Lubie Iron Maiden i Megadeth

pz = shakin stevens

oddawac długie podpisy

Jakub91
-#Charlotte
-#Charlotte
Posty: 13
Rejestracja: pt maja 09, 2025 9:10 am
Skąd: Warszawa

Re: Ogólnie o koncertach

Postautor: Jakub91 » ndz sie 17, 2025 12:48 pm

Polecacie jakieś fajne miejsca na Torwarze? Wybieram się z ziomkiem na Volbeat, a nie wiem jak to z akustyką obecnie na tym obiekcie. Myślałem o jakichś siedzących miejscach za 250-300. Dzięki.

Awatar użytkownika
Shedao Shai
-#Nomad
-#Nomad
Posty: 5256
Rejestracja: śr cze 01, 2011 8:30 pm
Skąd: Wrocław

Re: Ogólnie o koncertach

Postautor: Shedao Shai » czw sie 21, 2025 5:25 pm

Teraz opowieść zupełnie spoza świata przeciętnego Sanatorianina; wyobrażam sobie że takie spojrzenie poza bańkę może być dla niektórych ciekawe.

W ostatni weekend odbyła się w Poznaniu na Cytadeli pierwsza edycja Bittersweet Festival. Jest to kolejna próba zagospodarowania festiwalowo sierpnia, co pochwalam w obliczu tego, że po upadku krakowskiego Live i chorzowskiego Festu w tym terminie nic większego o profilu ogólnym się w Polsce nie odbywa, a przecież gwiazdy jeżdżą, jeżdżą.

Festiwal trwał trzy dni i jego lineup był taki, no... dobry, biorąc pod uwagę, że to pierwsza edycja i dopiero startują. Tu nie ma co porównywać do gigantów o ugruntowanej pozycji na rynku. Inni i tak startowali niżej.

Pierwszego dnia headlinowała Nelly Furtado, drugiego Post Malone (kompletnie nie moja bajka, ale to spora nazwa i gratulacje, że im się udało go ogarnąć, co też zaprocentowało dobrą frekwencją). Trzeciego dnia headem był... Taco Hemingway - polski raper. Ja pierdolę. I to oczywiście na ten dzień musieli wrzucić DJkę, którą chciałem zobaczyć - Peggy Gou. JA PIERDOLĘ. No nic, trudno. I tak to był jedyny dzień, na który mógłbym się wybrać (pierwszego miałem wesele, drugiego Eda Sheerana). Bilet kosztował jakieś trzy stówy; jakby się kupiło wcześniej to byłoby jeszcze taniej, no ale pół roku temu ten festiwal zapowiadał się tak, że raczej padnie przed pierwszą edycją, więc no xD

Obczaiłem sobie lineup na ten dzień, było tam kilka nazw które gdzieś mi się obiły o uszy, ale nigdy mi się nie chcialo wybrać na samodzielny koncert. A więc fajnie przy okazji festiwalu je ogarnąć.

Przybyłem do Poznania pociągiem, dość na styk, bo jakoś o 16:30, podczas gdy o 17 rozpoczynał się pierwszy interesujący mnie występ. Na szczęście udało się sprawnie dostać pod Cytadelę, w punkcie wymiany opasek kolejka była nikła, więc chwilę po 17 wbijałem już pod główną scenę. I tu trzeba się zatrzymać i napisać kilka słów o samym festiwalu.

Bardzo pozytywnie oceniam organizację tego festu oraz podejście organizatorów, pomysł na niego. Teren Cytadeli to świetne miejsce na takie wydarzenie - można porozrzucać różne sceny, a jednocześnie nie są one daleko, a festiwalowicze chodzą sobie po urokliwym terenie pełnym drzew. Plus, widać było, że ma to być FESTIWAL - a nie tylko wydarzenie na którym masz kilka scen z muzyką, gastro i tyle, dawaj pieniądz i ciesz się że ci zorganizowaliśmy taki cud. Mnogość różnych atrakcji była imponująca (część opiszę niżej), dogadano się też ze sporą liczbą sponsorów, którzy wystawili swoje strefy - znów, z atrakcjami, albo DJami którzy grali tam lokalnie w przerwach koncertowych, co ściągało ludzi, dzięki czemu tłum ładnie się rozkładał po całym terenie festiwalu. Dobrze przemyślane i korzystał na tym każdy, nawet jeśli sam nie był zainteresowany takimi atrakcjami. Podejrzewam, że nie jeden smarkacz przyszedl tam na jakiegoś rapera, a resztę koncertów bujał się po takich strefach. No i spoko, on się dobrze bawił, a dzięki temu nie robił sztucznego tłumu na wykonawcach, którzy go nie interesowali.
Jeden minus organizacyjny - wyjście z maina: zdecydowanie wąskie gardło festiwalu, tam robiły się korki, a i wyobrażam sobie że w razie jakiejś kryzysowej sytuacji, najciężej byłoby właśnie tam. No ale też nie bardzo widzę innego rozwiązania, bo co, przecież nie wytną naokoło drzew xD
Przy okazji, sądzę że warto wspomnieć jeszcze o tym, że festiwal padł ofiarą najazdu jakichś dziwnych ludzi w stopniu dotychczas dla mnie niewidzianym. Podejrzewam, że jakiś profil aktywistów miejskich musiał napuścić na sociale Bittersweet swoich wyznawców, bo właściwie pod każdym postem można było czytać te same argumenty ubrane w podobne słowa: niszczycie przyrodę (trochę tak, wiadomo, przy każdym feście zdepcze się jakąś trawę, ucierpi jakaś zieleń, ale też nie był to jakiś ekologiczny holokaust), tam jest cmentarz, zbezcześcicie go (nie, był odgrodzony ładny kawał drogi od terenu festiwalu i dam głowę, że żaden umrzyk się nie oburzył ;) ) itd. Rzucanie gównem i sprawdzanie co się przyczepi. No i oczywiście okoliczne NIMBy, którym się nie podoba że jest głośno w nocy i są ludzie i zaparkować ciężko i w ogóle. Sporo takich utyskiwań na różne festy na przestrzeni lat widziałem, ale tu to było naprawdę dobrze zorganizowane, lokalne gazety nawet pisały o tym artykuły (pod którymi owe dziwne persony również się udzielały). Najlepszą akcją było to, że w pewnym momencie każdy post Bittersweeta dostał masowe reakcje "wrrr" na fejsie z jakichś arabskich kont. Takie rzeczy można dość tanio wykupić, ale że komuś się chciało, że mu aż tak zależało. Ot, z takimi rzeczami muszą się w dzisiejszych czasach użerać orgowie xD

Z innych rzeczy organizacyjnych: stref z toi toiami było sporo i nigdy nie stałem w kolejce do kibelka (są tacy którzy stali, no ale jak się ma 0 IQ i się idzie do strefy blisko sceny w momencie gdy trwa tam koncert, zamiast przejść 5 minut do kolejnej, pustej, no to już się jest samemu sobie winnym). Jedzenia było mnóstwo, w tym nawet niedaleko scen, więc nie trzeba było się zaszywać w jakiejś obskurnej, zatłoczonej strefie gastro i przegapiać koncertów, żeby coś zjeść. Taka decentralizacja gastro to świetny pomysł. Co do jakości to się nie wypowiem, bo wystarczyło mi zobaczyć ceny, żeby się odezwała moja wewnętrzna cebula i stwierdziła, że wcale nie jestem głodny xD
Był merch festiwalowy, też na kilku stoiskach. Było gdzie usiąść, widziałem sporo patrolujących medyków, były beczkowozy z darmową kranówką (mega szacun, to wciąż nie jest dziś oczywiste <spogląda z potępieniem na Openera>). Dzięki temu nie musiałem też kupować nic do picia, a utrzymywałem stan solidnego nawodnienia za darmo xD
Publika - z gatunku tych młodszych, co jest efektem lineupu skierowanego właśnie ku tej grupie wiekowej. Było trochę ewidentnych przygłupów, najebusów, joł joł ziomx imprezowiczów itd., ale nic ponadprzeciętnego jak na taki spęd ludzi. Ogólnie było OK. Zero nieprzyjemnych sytuacji w moim otoczeniu.

Podsumowując - w pozamuzycznych aspektach było TOP, wszystko tu bardzo dobrze grało. To należy docenić. Tylko zastanawiam się, czy Bittersweet nie doszedł (już!!) na Cytadeli do swojego maksimum, bo choć nie było soldoutu, to ludzi było naprawdę mnóstwo, tam już się wiele więcej nie upchnie. Więc sprawa taka sama jak w przypadku Mystica, jeśli chcesz się rozrastać, to w innym miejscu. A sądzę, że tu raczej ambicje ku większym gwiazdom są oczywiste, więc prędzej czy później to będzie musiało nastąpić. Tylko śmieszne, że takie wrażenia mam już po pierwszej edycji xD To dobrze wróży festiwalowi, choć jednak klimat Cytadeli to dla niego wartość dodana.

Przechodząc do aspektów muzycznych. Przyjechałem tu na jedną wykonawczynię, w stosunku do reszty miałem oczekiwania albo zerowe, albo niewielkie. Sporo osób polecało Viagra Boys, więc to miałem mentalnie zakreślone jako must-see, poza tym to brałem co leciało. Z racji pierwszej edycji (zakładam, że to dlatego), były tak naprawdę dwie liczące się, grające naprzemiennie sceny. Spoko sprawa, chyba że cię akurat jakiś artysta nie interesuje, to musisz szukać zajęć pozamuzycznych. Była jeszcze trzecia scena na małych, nieznanych artystów (#nikogo) i Eventim Stage, na którym były jakieś pogadanki (#nikogo).

Zacząłem od niejakiej Loreen. Grała jakiś taki elektropop, ponoć wygrała Eurowizję czy coś, nie wiem, występ podobał mi się. Dobre kawałki, fajne na rozruszanie. W klubie, w ciemniejszej atmosferze pewnie wypada jeszcze lepiej. Potem była Sara James - nie wiedziałem co to, okazało się ze 17-letnia Polka. Ot, taki generyczny popik, dziewczyna jeszcze mocno nieoswojona ze sceną, raczej ciężko się to oglądało. Potem Hurts - wiedziałem, że taki zespół istnieje, ale nie znałem ich piosenek. No takie gitarkowe lekkie granie, nic interesującego. Potem przyszedł czas Viagra Boys. Jak pisałem, sporo ludzi naokoło mnie to polecało, wiem że kam też rozważał ten dzień festu ze względu na ten zespół, ale końcowo się nie wybrał. Niestety, nie zmotywowałem się do zapoznania z ich twórczością, a ja jestem taki typowy Janusz, który lubi to co zna i zna to co lubi. A jednak... mimo, że mieli u mnie pod górkę, to mnie kupili. Energiczny, ciekawy show, dobra muzyka, naprawdę cieszę się że ich widziałem. Mieli tego pecha, że tuż po nich na mainie zaczynał Taco Hemingway, więc frekwencja była mierna, a z czasem robiła się jeszcze słabsza. Liczba uczestników tego koncertu pod koniec była już na oko dwucyfrowa. Tam na luzie można było sobie podejść na barierki. No, ale ci co byli, to bawili się świetnie.
Pod koniec ich koncertu uderzyło mnie, że pojawił się problem, którego się nie spodziewałem. Zaczęło się robić... zimno. Wyparzony poprzednimi dwoma dniami w 34 stopniach (i bardzo ciepłymi nocami), ani nie pomyślałem, żeby zabrać jakąś bluzę. A tu psikus, temperatura zaczęła spadać z 20-paru do 13 stopni. Nawet o tym wiedziałem - sprawdziłem sobie prognozę pogody, ale założyłem, że to będzie takie ciepłe, letnie 13 stopni. No nie było xD
Potem headliner, wielki muzyk, Taco Hemingway, raper z Polski. Po nim na drugiej scenie miał być Jan-rapowanie (niestety, Shedao-sranie wciąż nie zaliczył żadnego bookingu). Wniosek był jeden: mam przeszło dwugodzinną przerwę na zwiedzanie terenu festiwalu. I tak właśnie zrobiłem. Początkowo planowałem czillować sobie gdzieś na leżaku, no ale na to było już za zimno. Udało się nie usłyszeć ani chwili tych z pewnością wspaniałych koncertów. Ich plus był taki, że jako jedyne tego dnia odessały z reszty terenu festiwalu jakieś 90% publiki, więc po reszcie chodziło się bardzo komfortowo. I tak spacerując sobie po różnych zakamarkach festiwalu, natknąłem się na trzecią scenę, tę która #nikogo. I tam przepadłem. Na scenie grał niejaki Maz Univerze. Sądzę, że to tak musiało być, widząc Korna czy Limp Bizkit w latach 90. Energia, autentyczne emocje, złość i ból wykrzyczane w swoich piosenkach. Widziało go może z 30 osób, ale każda jedna z tych bawiła się tam świetnie - widziałem :) Chłop miał ze sobą gitarzystę i perkusistę, i we trzech dali fantastyczny koncert. Aż po zakończeniu poszedłem mu pogratulować i życzyć udanej kariery. Nawet jeśli nigdy już o nim nie usłyszę, to co tam przeżyłem, to moje. Jego koncert zostawił we mnie więcej, niż mnóstwo większych od niego gwiazd, które w życiu widziałem. Takie to cuda festiwali, wykonawca napotkany przypadkiem na małej scenie stał się koncertem dnia.

Potem poszedłem dalej włóczyć się po terenie festiwalu. W międzyczasie Taco skończył grać i POTĘŻNY TŁUM zaczął płynąć w stronę drugiej sceny (tej z rapującym Janem). Tłum był tak POTĘŻNY, że stanąłem z boku i stwierdziłem, że poczekam aż przejdzie, bo przeciskanie się w drugą stronę byłoby zajęciem dość karkołomnym. Minęło bez mała dziesięć minut zanim wszyscy przeszli (jakby wtedy wybuchła jakaś panika, to trupy murowane), po czym spokojnie poszedłem poobczajać stanowiska naokoło maina. Tam też jednak zaczynało pizgać, więc stwierdziłem, że w kupie siła i poszedłem pod scenę, gdzie powoli zaczynali się gromadzić ludzie na Peggy Gou. I to było mądre, bo faktycznie w tłumie się rozgrzałem :D i jakoś tak doczekałem do 23:15. Peggy zagrała w porządku, ale niestety bez fajerwerków, nie powiem żebym z jej występu wychodził zachwycony. Było po prostu poprawnie. Potem byłem już zmęczony, ale powlokłem się jeszcze na jakieś pół godziny na Apashe - koncert zamykający festiwal. Ciekawa rzecz - DJ z orkiestrą. Było to oryginalne i dobrze działało. W końcu jednak zmęczenie wzięło górę i udałem się na tramwaj na dworzec. W tamtejszym McDonaldzie w końcu się posiliłem, co było w równie dużym stopniu pretekstem dla zajęcia stolika i odpoczęcia i podładowania sobie telefonu. Pociąg spóźnił się pół godziny, co śpiącego mnie nie uradowało. Jak przyjechał, to kolejne rozczarowanie, bo siedziałem blisko głośnika i za każdym razem, gdy ogłaszali kolejną stację, rozbudzali mnie xD. Jakoś po 5 wylądowałem w swoim łóżku i szczęśliwy, że to niedzielny poranek, zacząłem odsypianie.

Jak widać, w muzycznych aspektach było... różnie, raczej taki przyzwoity poziom bez żadnej petardy. Peggy nie dowiozła tak, jak oczekiwałem, a po reszcie niczego się nie spodziewałem. Liczę, że urosną i się ładnie rozwiną. Jeśli tam będzie jakaś nazwa, którą mam na oku, to pojadę bez wahania, bo wiem że organizacyjnie będzie bardzo dobrze.

Awatar użytkownika
gumbyy
ZASŁUŻONY SANATORIANIN
Posty: 15601
Rejestracja: śr cze 01, 2005 1:49 am
Skąd: Wrocław

Re: Ogólnie o koncertach

Postautor: gumbyy » czw sie 21, 2025 7:24 pm

Fajna relacja. Dla leniwych: "nic nie złapał".
www.MetalSide.pl

Awatar użytkownika
kam
-#Assassin
-#Assassin
Posty: 2288
Rejestracja: pt gru 02, 2011 5:27 pm
Skąd: Stolica

Re: Ogólnie o koncertach

Postautor: kam » pn sie 25, 2025 7:56 am

Potem przyszedł czas Viagra Boys. Jak pisałem, sporo ludzi naokoło mnie to polecało, wiem że kam też rozważał ten dzień festu ze względu na ten zespół, ale końcowo się nie wybrał. Niestety, nie zmotywowałem się do zapoznania z ich twórczością, a ja jestem taki typowy Janusz, który lubi to co zna i zna to co lubi. A jednak... mimo, że mieli u mnie pod górkę, to mnie kupili. Energiczny, ciekawy show, dobra muzyka, naprawdę cieszę się że ich widziałem.

Tak, niestety nie dojechałem do Posen i żaluje :( Tym bardziej, ze Viagra Boys mają naprawdę bekowe te koncerty, wypadają żywiołowo na scenie, a teraz promują ostatnio wydany bardzo dobry album. No nic, oni są w trasie w zasadzie non-stop, więc liczę w niedługim czasie ktoś ich ściagnie do PL. I to na niefestiwalowy gig tylko od razu do Progresji czy Stodoły po prostu.
https://www.last.fm/user/kamooo

Awatar użytkownika
Caracalized
-#Ancient mariner
-#Ancient mariner
Posty: 718
Rejestracja: śr maja 21, 2025 4:53 pm
Skąd: Catland

Re: Ogólnie o koncertach

Postautor: Caracalized » pn sie 25, 2025 8:29 pm

Dobra, uwinę kolejną sieć ze swoich kłamstw i jednak napiszę relację z koncertu mimo pisania czegoś innego parę tygodni temu :lol:

Koncert, na który w sobotę się wybrałem to Public Image Ltd we Wrocławiu. Mogę tak jak inni koledzy rozpocząć wszystko od niekoncertowych przygód, czyli jak minął mi przejazd ze swojej mieściny, jak wróciłem, itd. Zatem napiszę tyle, że przejazd pociągiem te 4,5 godziny czy jakoś tak minął mi dosyć bezproblemowo, słuchałem sobie muzyczki i cóż, po prostu jakoś ten czas zlatywał. Myślałem, że mieszkanie, w którym miałem nocować jest stosunkowo niedaleko od dworca, ale coś źle zapamiętałem i jak dotarłem na miejsce to okazało się, że jest do niego 57 minut z buta. Nie chciałem zamawiać żadnego ubera, więc stwierdziłem, że przejdę się, chociażby dla zdrowia czy formy, gdyby to jeszcze mnie jakkolwiek interesowało w obecnym momencie, no ale jednak były to również i zaoszczędzone pieniądze i tak sobie idąc nieuniknienie spoglądając na to co mijałem doszedłem po raz milion któryś do wniosku, że to życie to jakieś takie przytłaczające jest i kurwa, Wrocław nie jest tak fajny jak go pamiętałem, a przynajmniej moja egzystencja znowu okazała się być tak beznadziejna i nieistotna; wszyscy w porównaniu ze wszechświatem i samą tą planetą jesteśmy bardzo mali i biedni, ale wciąż nachodziły mnie myśli, że co ja tam w ogóle robię i gdzie się znalazłem, generalnie nie napawałem optymizmem i nachodziły mnie rozkminy typu "po co to wszystko jest w ogóle?" xD Wiadomo, zamiast próbować fajnie spędzać czas to tylko schodziłem bardziej w spiralę skurwienia :) Pogoda też w tym nie pomagała, wiało i było pochmurnie, parę razy coś skropiło z nieba też.

Dotarłem do mieszkania i to dosłownie najgorzej przygotowane lokum w jakim byłem nie tylko w tym roku, ale i chyba w ogóle. W różnych miejscach nocowałem, bywało lepiej lub gorzej, ale nigdy nie zastałem zużytych ręczników w łazience porozpierdalanych byle jak, a i na stole jeszcze czyjaś herbata z poprzedniego pobytu została, ale o to już nie mam ochoty się przypierdalać, bo to nic w porównaniu z tymi ręcznikami. I chciałem sobie herbatę zrobić i kubek cały skurzony był - umyłem go, ale doświadczenie i tak chujowe. Właścicielowi tego miejsca należy się absolutna chłosta za to jak to mieszkanie było zostawione do użytku dla mnie, nie wiem skąd te świetne opinie i oceny się wzięły dla tego obiektu. Będę omijał szerokim łukiem w przyszłości - nie napiszę na forum publicznym nazwy tego lokum, jak ktoś chce wiedzieć co za firma je wynajmuje, by też je na przyszłość moimi śladami omijać szerokim łukiem, to zapytajcie na priv, mogę nawet dokładny adres podać.

Mogę napisać, co jadłem zanim dotarłem do klubu (20 minut piechotą z miejsca noclegowego) i jak spędziłem czas przed wyjściem. Widzę, że forumowicze bardzo lubią takimi niezbyt istotnymi dla wydarzeń informacjami się dzielić, więc czemu i ja mam nie napisać, że zjadłem jakąś bułkę kupioną w żabce i dwie trójkątne kanapki z pastą jajeczną, które kupiłem także we wspomnianym przed chwilą sklepie? Do tego wypiłem mleczko waniliowe z Alpro w kartoniku (pierwszy raz je widziałem w tej postaci i się nie mogłem oprzeć przed kupnem), później oczywiście zrobiłem sobie wspomnianą wyżej herbatę, bardzo ostrą, z imbirem i miodem i sam nie pamiętam czy coś jeszcze zadowoliło mój żołądek. A poza jedzeniem przeglądałem oczywiście obowiązkowe forum, sprawdzałem czy ktoś do mnie nie napisał i doczytałem rozdział książki o londyńskim undergroundzie, której bohaterami są muzycy Coil, Current 93 i Nurse With Wound, ale nie brakuje też w niej wspominki o Whitehouse, Throbbing Gristle, Psychic TV czy innych takich wykonawcach mniej lub bardziej ze sobą powiązanych; jeszcze nie skończyłem, ale i tak polecam, czytam na raty, bo opisy babilońskiego sposobu życia niektórych osobistości mnie wprowadzają w ciemną otchłań, a czasem po prostu nie mam ochoty na czytanie jakiekolwiek, ale naprawdę dużo ciekawych informacji o inspiracjach czy fascynacjach tych grup tutaj jest, a tytuł tej książki to England's Hidden Reverse. Nie wiem czy jest polska edycja, ale nieźle mi się ją czyta mimo że mój angielski i moje rozumienie angielskiego nie są jakieś zajebiste, zresztą raczej daleko im nawet do bardzo dobrego poziomu.

Spożycie powyższych rzeczy nie wywołało we mnie żadnych problemów gastrycznych, więc koncert, w tym i wcześniejsze oczekiwanie na niego w klubie i kolejce, przeżyłem naprawdę bezboleśnie. Wyszedłem z mieszkania tak, że pod A2 byłem 15 albo 17 minut przed otwarciem bram i kolejka nie była duża, wystarczyło abym był w drugim rzędzie pod prawie samym środkiem sceny (lubię stać naprzeciwko środka sceny, więc zawsze staram się w takie miejsce celować!) i zastanawiałem się jaka będzie frekwencja, niby Public Image to legendarny zespół z wokalistą Sex Pistols jako liderem i frontmanem, ale nie mam pojęcia jak bardzo gorąca w Polsce ta nazwa jest, lecz muszę powiedzieć, że o ile na początku jakoś szalenie dużo ludzi nie było, tak potem na moje słabe oko mogło być jakieś 80 lub 85% klubu zapełnione; sold outu nie było, jeszcze ze 3 godziny przed koncertem bilety były dostępne w sprzedaży i po wszystkim też nie stałem w żadnym korku i bezproblemowo wyszedłem z tego obiektu, ale frekwencyjnie moim zdaniem było bardzo dobrze. Nie było żadnego supportu, więc od początku ludzie czekali tylko i wyłącznie na zespół Zgnitego Janka. Otwarcie bram było o 19, naprawdę punktualnie zaczęli wpuszczać do klubu i start samego koncertu miał być o 20, ale zaczęli jakieś 20 lub 30 minut po planowanym czasie. Dla mnie to trochę nie w porządku, że mimo, że tylko oni tam grali to nie byli w stanie na czas sobie wszystkiego przygotować, o tej 20 techniczny dopiero zaczął im instrumenty sprawdzać, ale ta obsuwa to naprawdę jedyny minus, bo potem jak John Lydon z ekipą wszedł na scenę to było naprawdę świetnie, niektóre utwory brzmiały lepiej niż studyjnie, chociażby rozciągnięty do 10 minut Warrior czy Death Disco, na którym najbardziej się bujałem (ogólnie nic nie robiłem, tylko oglądałem i słuchałem, nawet nie chciało mi się klaskać). Koncert na naprawdę wysokim poziomie, Rotten miał świetny kontakt z publiką. I co warto lub nie warto dodać, co chwilę pluł na podłogę i nawet smarkami z nochala wystrzeliwał i zastanawiam się czy nie znalazłem odpowiedzi na inspirację Mike'a Williamsa z Eyehategod :lol: To był niezły kontrast z tym jak elegancko był ubrany. Setlistowo, nie wiedziałem czego oczekiwać, nie jestem ekspertem od Public Image, nie zdążyłem przesłuchać przed koncertem całej dyskografii i nie sprawdzam setlist jak niejednokrotnie pisałem, więc naprawdę mogę być z siebie zadowolony, że znałem większość utworów i te, których nie kojarzyłem to były kawałki z płyt, których nawet nie słuchałem lub covery, których na żadnym studyjniaku nie wydali, ale za to są na jakichś koncertówkach. Bardzo fajnie, że poleciała Annalisa na sam koniec koncertu, jako medley razem z Chant i Attack, ale i tak to było wspaniale ze sobą wymieszane. Myślałem, że po Rise będzie definitywny koniec, a tu jeszcze poleciał ten zestaw!

Lecz przyznam, że w momencie bisów chciałem już wyjść stamtąd, bo to jedno, że sam koncert był świetny i mnie nie zawiódł, było lepiej niż się spodziewałem, Lydon w wieku 69 lat ciągle to ma, ale drugie są kwestie okołospołeczne, nie czułem się jakoś dobrze po pewnym momencie wśród tej publiczności i po prostu miałem ochotę wyjść stamtąd i pobyć sam, ale jako porządny koncertowicz nie wychodzę w trakcie występu, na który przyszedłem. Zacząłem jakiś czas temu praktykować unikanie kontaktu wzrokowego, szczególnie z płcią przeciwną i czułem na sobie wzrok dziewczyny, która stała za mną, a potem w wyniku zapewne pogo czy mosha jaki ludzie robili gdzieś za mną znalazła się po mojej lewej i robiłem naprawdę wszystko, aby na nią nie patrzeć. Udawało mi się to! Raz czy dwa może się z nią styknąłem wzrokiem, mimowolnie jak sprawdzałem stan publiczności przed koncertem i potem jak podejrzewałem, że ktoś może robić jej coś niedobrego, ale jednak wszystko było z nią w porządku, a w trakcie i potem i tak miałem najbardziej podłe myśli jakie można by było mieć i życzyłem sobie tylko tego, aby wypierdalała i niech się z nią dzieje co chce, nie zasługuje na moją uwagę. I w sumie przegrałem tę walkę, ale ignorancja nie jest najłatwiejszą rzeczą na świecie, więc może nie warto się jeszcze poddawać. Czeka mnie niewątpliwie smutny etap w życiu, bo unikanie, ignorowanie i odrzucanie ludzi na pewno nie jest czymś wesołym, ale jak mnie się ignoruje i nie dostrzega, to czemu ja mam zwracać uwagę na innych? Smutny i być może ostatni etap w życiu, bo jak byłem w mieszkaniu to znowu wszystko wydawało mi się beznadziejne i po co mam ciągnąć ten żywot? Mam się pocieszać tym, że jeden znajomy, z którym pisałem wtedy, też się czuje smutny po koncertach? Z jednej strony fajnie, że nie tylko ja tak mam, ale z drugiej to jest absolutnie okropne, że po czymś, po czym powinno się być stosunkowo szczęśliwym jest się zdołowanym, nieważne jak dobry koncert by nie był to tak jest. I zastanawiam się czy moje uczestnictwo w koncertach dalej powinno mieć sens, z jednej strony przychodzę na nie dla muzyki, z drugiej jest mi smutno, że nie mam z kim dzielić swoich odczuć przy okazji i jak widzę parki to też potrafi mnie to dopierdalać. Nie chcę pisać o czym myślałem, bo to na szczęście tylko myśli. Można się tylko zastanawiać czy nawet ludzie z wysoką moralnością mogą z czasem nie eksplodować czy może od wczesnych lat ma się w sobie podbudowane pewne skłonności. I tak, z jednej strony nie chcę już nigdzie jeździć, a z drugiej, zastanawiałem się dzisiaj czy nie pojechać na kolejny koncert, na który nie mam jeszcze biletu i parę dni temu zdecydowałem się jechać na Xiu Xiu do Warszawy, więc dalej mogę uczestniczyć w koncertach mimo pewnych niedogodności z ryzykiem na to, że kiedyś psychika mi już całkiem nie wytrzyma i będę musiał sobie coś zrobić, by więcej nie widzieć i nie odczuwać pewnych rzeczy, zresztą już ledwo wytrzymuję i nie wiem czemu miałbym żyć nawet i przez kolejny miesiąc. Może to wszystko któregoś dnia okaże się kłamstwem i będę żył stosunkowo lekko i znajdę miłość i przyjaciół, ale póki co ten świat jest dla mnie absolutnie zepsuty i też nie wiem czemu miałbym uczestniczyć w tej całej jebanej iluzji chociażby dzień dłużej.

Czy wybiorę się znowu na Public Image jak będą w Polsce? Mimo, że ten koncert okazał się wyjątkowo udany to nie mam pojęcia czy wybiorę się na nich kolejny raz, tym bardziej ze swoją bardzo niepewną przyszłością, ale gdyby nie było nic innego w podobnym czasie i nie miał innych zobowiązań to czemu nie? W tym miesiącu akurat tylko oni mi się trafili.

A potem co? Current 93 w Warszawie! Widzimy się Johnny :mryellow:
Ostatnio zmieniony pn sie 25, 2025 8:53 pm przez Caracalized, łącznie zmieniany 1 raz.
https://borderlineissues.bandcamp.com/

Awatar użytkownika
johnny_o
-#Rainmaker
-#Rainmaker
Posty: 6265
Rejestracja: śr sty 24, 2018 10:28 am

Re: Ogólnie o koncertach

Postautor: johnny_o » pn sie 25, 2025 8:42 pm

Wow... Relacja z koncertu połączona z ciężkimi rozkminami natury egzystencjalnej - czytało się aż za dobrze. Tak jest, widzimy się :)

Awatar użytkownika
Shedao Shai
-#Nomad
-#Nomad
Posty: 5256
Rejestracja: śr cze 01, 2011 8:30 pm
Skąd: Wrocław

Re: Ogólnie o koncertach

Postautor: Shedao Shai » pn sie 25, 2025 8:51 pm

Dobra relka, dzięki. Masz z kim się dzielić swoimi odczuciami - z nami. Problemy psychiczne są do przepracowania i uregulowania farmakologicznie, choć piszę to nieśmiało, bo ostatnim razem za taką sugestię wyłapałem bana :mrgreen: Serio weź się za to, bo masz już poważne myśli, tego nie można bagatelizować.
Wracając do relacji. Dobrze napisana, ciekawa :) Ja trochę rozważałem ten koncert, ale odpuściłem, ale do ostatniej chwili trochę kusiło i monitorowałem sytuację, jakoś koło 19 byl bilet na ticketswapie za 50 zł, mam do A2 jakoś poniżej pół godziny komunikacją miejską, ale już w łóżeczku leżałem i leń wygrał xD

Awatar użytkownika
gumbyy
ZASŁUŻONY SANATORIANIN
Posty: 15601
Rejestracja: śr cze 01, 2005 1:49 am
Skąd: Wrocław

Re: Ogólnie o koncertach

Postautor: gumbyy » czw sie 28, 2025 1:08 pm

eBilet porozmawiał z Adamem Soroko, członkiem Zarządu Operatora PGE Narodowego, który odpowiedział na zarzuty dotyczące słabej akustyki na stadionie podczas koncertów. Cała rozmowa dostępna na kanale eBiletu, a my przedstawiamy fragmenty dotyczące tego zagadnienia:

“Za akustykę w czasie koncertu odpowiedzialny jest zespół produkcyjny danego artysty. Tak to on decyduje o tym, jakie nagłośnienie jest na koncercie, jak jest rozstawione. Jakiego sprzętu używa. My możemy pewne rozwiązania sugerować, bo wiemy na przykład, że trzeba górę dogłaśniać, lepiej górę, czyli górne trybuny i tak dalej. Natomiast ostateczną decyzję podejmuje zawsze menagement, zespół produkcyjny artysty. To nie jest nasza działka. Ja odpowiem panu przewrotnie."

"A jaki stadion w Europie według pana wiedzy projektowano i wybudowano na koncerty? No żaden, tak mi się wydaje. [...] natomiast jeżeli mówimy o kwestiach akustycznych to ja nie znam stadionu, który budowano na koncerty. To nie stadion chyba. Na koncerty buduje się, nie wiem, filharmonię, operę, która jest dedykowana pod tego typu wydarzenia. Stadiony jednak buduje się przede wszystkim na imprezy sportowe."

"Mamy świadomość różnych uwarunkowań tego stadionu, że jest dużo szkła, aluminium. Tak, tych rzeczy, które nie pomagają. Konstrukcja stadionu. Ja ostatnio przeczytałem na przykład, że są narzekania na nowy stadion Realu Madryt. No bo to jest ten sam case. Proszę zobaczyć, nowoczesne stadiony są lekko domknięte też do środka, tak jak my mamy taką konstrukcję gniazdową trochę, tak że ona jest zamknięta lekko. Nie buduje się już takich stadionów, które mają formę takiego otwartego amfiteatru. To stare stadiony tak kiedyś budowano, że taki układ amfiteatralny pan miał. A teraz proszę zobaczyć, wszystkie nowoczesne stadiony, obojętnie czy w Europie, czy w Stanach Zjednoczonych, to często są konstrukcje domykane już do środka, bo to zapewne nie pomaga, ten dźwięk się odbija gdzieś tam zawsze."

"Stadion da się nagłośnić, to już wiemy po wielu koncertach. Imagine Dragons, dwa koncerty w tym roku, przechwalone tak przez fanów, bo było świetne nagłośnienie. Jennifer Lopez dobre nagłośnienie, Quebo dobre nagłośnienie, Kendrick Lamar dobrze brzmiał i tak dalej. Tak więc to jest też kwestia tego, jak się tam popracuje z dźwiękiem, ile tego sprzętu. Koncert Metalliki w ubiegłym roku dobrze nagłośniony, świetny sprzęt wjechał. Nikt nie mówi, że obiekt jest najłatwiejszy do nagłośnienia, ale można popracować i można to zrobić i to się da zrobić i my zawsze to w to wierzymy. Tylko zawsze jest kwestia tego, ile się powiedziałbym pracy też poświęci. Często jest tak przy Taylor Swift tak było, że lokalni podwykonawcy, lokalne firmy też te usługi dla zagranicznego zespołu produkcyjnego świadczą. Oni ten stadion doskonale znają."

"Pamiętajmy też, że zagraniczni artyści są w trasie. No siłą rzeczy, jak jedziesz, grasz 30 koncertów (...) ja też rozumiem, że trudno mega indywidualnie podchodzić do każdego obiektu. Wczoraj grasz w Sztokholmie, dziś w Warszawie, pojutrze w Lizbonie. Więc to też ma swoje ograniczenia. Polscy artyści mają troszeczkę więcej czasu, znają obiekt, mają więcej czasu na to, żeby się przygotować, więc oni najczęściej dobrze brzmią na koncertach u nas na PGE Narodowym. Ale chciałem rozwiać ten mit, ten stadion absolutnie da się dobrze nagłośnić”.
www.MetalSide.pl

Awatar użytkownika
gumbyy
ZASŁUŻONY SANATORIANIN
Posty: 15601
Rejestracja: śr cze 01, 2005 1:49 am
Skąd: Wrocław

Re: Ogólnie o koncertach

Postautor: gumbyy » czw sie 28, 2025 1:11 pm

Obrazek
www.MetalSide.pl

Awatar użytkownika
Shedao Shai
-#Nomad
-#Nomad
Posty: 5256
Rejestracja: śr cze 01, 2011 8:30 pm
Skąd: Wrocław

Re: Ogólnie o koncertach

Postautor: Shedao Shai » czw sie 28, 2025 1:34 pm

Teddy123: *dostaje zawału*

nugz
SMERF MARUDA
Posty: 8680
Rejestracja: ndz lip 15, 2018 10:08 pm

Re: Ogólnie o koncertach

Postautor: nugz » czw sie 28, 2025 2:19 pm

Jak dla mnie ten typ odpowiedział całkiem z sensem - stadiony nie są robione stricte pod muzę, nie ma gwarki, że Stadion Y będzie w każdym miejscu dowoził, no i nie brakuje ludzi zadowolonych z soundu na PGE, czyt. mieli szczęście, albo wpłynęły na to inne czynniki.
Metallica brzmiała przyzwoicie, imo.
Żona po Lopez ostatnio zadowolona, a była prawie na zakręcie niskich trybun, gdzie sam ja nastawiałem, że dostanie pewnie gównem otulonym w pogłos.

Awatar użytkownika
Shedao Shai
-#Nomad
-#Nomad
Posty: 5256
Rejestracja: śr cze 01, 2011 8:30 pm
Skąd: Wrocław

Re: Ogólnie o koncertach

Postautor: Shedao Shai » czw sie 28, 2025 2:44 pm

Jak dla mnie ten typ odpowiedział całkiem z sensem - stadiony nie są robione stricte pod muzę, nie ma gwarki, że Stadion Y będzie w każdym miejscu dowoził, no i nie brakuje ludzi zadowolonych z soundu na PGE, czyt. mieli szczęście, albo wpłynęły na to inne czynniki.
Metallica brzmiała przyzwoicie, imo.
Żona po Lopez ostatnio zadowolona, a była prawie na zakręcie niskich trybun, gdzie sam ja nastawiałem, że dostanie pewnie gównem otulonym w pogłos.
Z jednej strony, tak, to brzmi sensownie, z drugiej - co innego miał chłopina mówić :lol: , z trzeciej - wygodnie przemilczał wszystkie zespoły na których ludzie narzekali na akustykę i wspomniał tylko o tych, gdzie było znośnie - to manipulacja. Natomiast wypowiedź Grega Price'a - złoto! Dlatego już zacieram rączki na jakieś, wiesz... gość się nie zna, co za amator itd :mrgreen:

nugz
SMERF MARUDA
Posty: 8680
Rejestracja: ndz lip 15, 2018 10:08 pm

Re: Ogólnie o koncertach

Postautor: nugz » czw sie 28, 2025 3:35 pm

Ale pośród tych, które były okrśslone jako audio-klapa, tez na pewno nie brakowało zadowolonych - to jest ta Magia Narodowej Studni ;)

Awatar użytkownika
gumbyy
ZASŁUŻONY SANATORIANIN
Posty: 15601
Rejestracja: śr cze 01, 2005 1:49 am
Skąd: Wrocław

Re: Ogólnie o koncertach

Postautor: gumbyy » czw sie 28, 2025 4:28 pm

Wiadomo, że typek nie będzie grillował swojej "roboty" i skupi się na pozytywach, a negatywy taktycznie przemilczy. Jak widać problem jest, bo sam mówi, że u góry pogłos jest nieunikniony i trzeba tam dopalić dźwięk. A, że stadiony są budowane na wydarzenia sportowe, to inna bajka.
www.MetalSide.pl

Awatar użytkownika
Mr. M
-#Nomad
-#Nomad
Posty: 5242
Rejestracja: pt sty 08, 2010 4:21 pm

Re: Ogólnie o koncertach

Postautor: Mr. M » czw sie 28, 2025 4:54 pm

W sumie gość podsumował to, co jest przerabiane w dyskusjach o Narodowym od lat: nowoczesne stadiony, budowane na wydarzenia sportowe, zazwyczaj słabo się sprawdzają na koncerty i Narodowy nie jest tu wyjątkiem. Nagłośnienie jest mocno loteryjne, bo sam stadion to jedno, a sprzęt i ustawienia samego wykonawcy to drugie, stąd też takie ogromne różnice w odbiorze różnych wykonawców w tej samej lokalizacji. No ale z drugiej strony, dał argument za tym, aby organizować więcej koncertów na Śląskim: na starych stadionach, budowanych jednopoziomowo, "amfiteatralnie", dźwięk się będzie lepiej rozchodził i mniej odbijał, prawa fizyki są nieubłagane w tym względzie. :wink:

pz
-#Administrator
-#Administrator
Posty: 20512
Rejestracja: śr maja 07, 2014 12:56 am
Skąd: z Sanatorium

Re: Ogólnie o koncertach

Postautor: pz » wt wrz 02, 2025 9:16 pm

Nie wiem czy to bardziej pasuje tutaj, do tematu o Rock the Square czy do polityki. W każdym razie kolejnej edycji Rock the Square pod patronatem CSK w Lublinie nie będzie.

https://jawnylublin.pl/dzieje-sie-w-csk ... ystycznym/

Piękny przykład, że politycy nadają się głównie do demolki, a tu jeszcze jak rozumiem cała akcja rozgrywa się w ramach jednego stronnictwa.

01: Turbo 02: Turbo, Saxon, NK 03: Turunen/Hietala, Skunk Anansie, Helicon, Turbo, Zalewski 04: NK, Dool, Moriah Woods, Primordial, Blood Incantaion 05: Iron Maiden 06: Iron Maiden, Mystic, Springsteen, Rock the Square, Dead Dasies 07: Muse, Linkin Park, Judas Priest, Uriah Heep 08: Soen, Turbo 09: G.Hughes 10: Venflon, Internal Quiet, Helloween, Halestorm 11: R.Romero + Gus G., Uriah Heep, NK, Internal Quiet 12: Bryan Adams, NK

Awatar użytkownika
Shedao Shai
-#Nomad
-#Nomad
Posty: 5256
Rejestracja: śr cze 01, 2011 8:30 pm
Skąd: Wrocław

Re: Ogólnie o koncertach

Postautor: Shedao Shai » wt wrz 02, 2025 10:10 pm

Kultura po PiSowsku. Za rok będzie Roztańczony Lublin z headlinerami: Piękni i Młodzi, Zenek, Sławomir :mrgreen:


Wróć do „Koncerty, Imprezy, Spotkania”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: blackcocker i 5 gości